Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duch Kręciny i żałosny wizerunek piłkarza kretyna

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
No więc okazuje się, że bez sekretarza Kręciny również można wylosować łatwą grupę na Euro. Liczyłem, że zadba jeszcze o to w Kijowie pan Zdzisiek właśnie, że każe podgrzać odpowiednie kulki, by Zidane z van Bastenem wiedzieli, co kiedy w łapkę wziąć (bez skojarzeń!).

A tu proszę. Do samolotu lecącego na Ukrainę sekretarza już nie wzięli, no, może to i dobrze. Obsługę pokładową potrafi wykorzystywać, że tak powiem, do dna. Dajmy już jednak spokój panu Zdziśkowi, niech walczy - jak zapowiada - o swe dobre imię. I bez niego się udało.

Grupę mamy przecież historyczną (historycznie łatwą?), z pierwiastkiem mitologicznym: Lech, Czech, Rus i Zeus. Paradoks polega na tym, że każda z tych ekip jest po losowaniu przeszczęśliwa. Każda z czterech w grupie. A przecież dalej w świat, tzn. w Europę, pójdą zeń tylko dwie. My się cieszymy - znów paradoks - choć za rywali mamy trzech mistrzów Europy. No, ale to odległe historie, Rosja była jeszcze wtedy Związkiem Radzieckim (1960), a Czechy - Czechosłowacją (1976, zdaje się). Grecy? Autorzy największej niespodzianki imprezy. W 2004 roku w Portugalii sprzątnęli złoto sprzed nosa gospodarzom, po czym wpadli w kryzys. Czy zatem będzie ich stać na centrum pobytowe? Jak nie, to - taki apel - przenocujmy Greków w swoich domach.

Niektórzy się upierają, wstrętni złośliwcy, że dla dzielnej naszej drużyny każdy zestaw tworzy grupę śmierci. Ale co mają powiedzieć Ukraińcy, którzy to Euro sobie przecież wymyślili? Dostali Francję, Szwecję oraz Anglię. Biedna Ukraina. Chociaż Anglicy pewnie nic nie ugrają. Znów przylecą za nimi osławione WAGs (wifes and girlfriends), matki ich dzieci, żony, kochanki. Ktoś znów spotka się, całkiem przypadkowo, nie ze swoją panią i zaczną gwiazdy grać w różnych drużynach. Euro to nie ich bajka, oni nigdy nie dotarli nawet do finału. I jeszcze bez Rooneya zaczną.

Niektórzy się upierają, wstrętni złośliwcy, że dla dzielnej naszej drużyny każdy zestaw grupę śmierci by stworzył. Ale co mają powiedzieć biedni Ukraińcy?!

Skoro o futbolu mowa. Zajął mnie ostatnio reportażyk, przedruk z Der Spiegel, o belgijskim piłkarzu Jean-Marcu Bosmanie. Tym od prawa Bosmana. To po jego walce i sądowym orzeczeniu kluby musiały zaprzestać żądać sum odstępnego za graczy, którym kontrakt wygasł. Od tego momentu, a był to bodajże rok 1990, piłkarze zaczęli zarabiać krocie. Kasę, którą do tej pory trzeba było płacić prezesom, zaczęto przelewać na konta graczy. Po tym orzeczeniu żaden klub nie chciał ponoć Bosmana zatrudnić. No więc ten dziś skomle, że jest bankrutem, że żyje z zasiłku, że musiał mieszkać w garażu rodziców, popadł w alkoholizm, a piłkarze nie chcą przelewać na jego konto procentów od swoich niebotycznych kontraktów.

Już nawet - choć jednak bardzo nieufnie - zacząłem przez chwilę mu współczuć, gdy czytam dalej - że dostał 400 tys. euro odszkodowania od belgijskiego klubu, że FIFPro wsparła go kwotą 300 tys. euro, że telewizja zapłaciła kolejne 200 tys. za nakręcenie filmu, że w Barcelonie miał Bosman swój mecz charytatywny etc., etc. Że kupił sobie w związku z powyższym dwa domy, porsche carrera i bmw Z4 ("chciałem pokazać ludziom, że jestem coś warty"). I że gdy kasa zaczęła się kończyć, odrzucił propozycję trenowania dzieci w Standard Liege, odrzucał też każdą inną ofertę pracy.

I co? Kawał lenia, wizerunek piłkarza kretyna (nie wszyscy tacy!), prawda? Ufam, że my inaczej po Euro skończymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska