Po prostu cieszę się, że - mimo wszystkich wspaniałych osiągnięć cywilizacji, cudów techniki i dowodów na panowanie człowieka - natura jeszcze potrafi się odgryźć, a przyroda nie jest całkowicie zdana na naszą łaskę.
Poza tym zakładam, że każdy myśliwy wybierając się z flintą w leśne ostępy ma świadomość podejmowanego ryzyka. Przecież niebezpieczeństwo go kręci, podnosi mu adrenalinę, sprawiając tym samym, że jego życie nie jest tak przeraźliwie przewidywalne (praca, dom, żona, dzieci, praca...). Dzik rzucił się nieoczekiwanie? A czy uzbrojony w szpadę torreador skarży się, że niegrzeczny byk nadział go na rogi?
Może teraz łatwiej zrozumiecie, dlaczego w pojedynku deszczu z rozsuwanym dachem na Stadionie Narodowym w Warszawie moja sympatia była po stronie ulewy jako siły naturalnej. Jasne, obfite opady sprawiły wszystkim mnóstwo kłopotów, choć chyba najmniej piłkarzom polskim i angielskim, a że w przełożonym meczu padł remis, to nie było sportowej tragedii narodowej. Nie czekając na to, aż premier Donald Tusk ustali, kto jest winien kompromitacji, wskażę swój typ - kierownik stadionu, czyli szef Narodowego Centrum Sportu.
Ten facet wiedział, że z nieba będzie się lało, że dach musi być wcześniej rozsunięty, ale - zamiast poczuć się liderem, gospodarzem pełną gębą - stulił uszy po sobie i mętnie się tłumaczy, że to działacze chcieli meczu przy rozsuniętym zadaszeniu. Głupio było mu się przyznać, że murawa jest cieńsza niż na Euro, więc woda nie jest tak sprawnie odprowadzana? Myślał, że synoptycy przesadzają i skończy się na mżawce? Kierownik stadionu to funkcja administracyjna, ale deszcz udowodnił, że tam też potrzebny jest twardziel, który rozłoży dach, bo wie, że tak trzeba. Zawsze warto przypominać powiedzenie marszałka Józefa Piłsudskiego: wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić.
Nie tylko siły natury, ale i świat materialny potrafi stawić opór człowiekowi. Jak doniosła stacja TVN, w sobotę w stolicy jechał sobie autem ulicą Boleść 57-letni biskup katolicki (grubo ponad dwa promile alkoholu), aż tu nagle zaatakowała go uliczna latarnia. Czy muszę dodawać, że jestem po stronie latarni?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?