Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deweloper negocjuje czy już szantażuje klientów?

Ewa Wilczyńska
Anna Kosak terminowo zapłaciła za mieszkanie 380 tys. zł. Miesiącami naprawiała usterki po wykonawcy. Mimo to nie może się doprosić o przepisanie prawa własności na nią i męża
Anna Kosak terminowo zapłaciła za mieszkanie 380 tys. zł. Miesiącami naprawiała usterki po wykonawcy. Mimo to nie może się doprosić o przepisanie prawa własności na nią i męża Pawel Relikowski / Polska Press Grupa
Anna i Wojciech Kosakowie kupili nowe mieszkanie przy ul. Puckiej od dewelopera Eko-Dom. Wpłacili pieniądze - 380 tys. zł i czekali, aż inwestor zakończy prace. Idealnie nie było: tu tynk za gruby, tam wilgoć taka, że ściany napuchły i zeszła z nich farba. Ale to tylko irytujące szczegóły w porównaniu z tym, że nie mogą doprosić się o przeniesienie prawa własności na lokal, który kupili.

Umowa była precyzyjna - ostateczny termin wypadał pod koniec września 2014. Za niedotrzymanie go miał zapłacić deweloper. Na razie to opóźnienie kosztuje jednak tylko państwa Kosaków (i kilkadziesiąt rodzin w podobnej sytuacji). Dla banku stali się mniej wiarygodni i muszą płacić wyższe o 200 zł raty.

Deweloper na początku tłumaczył się kłopotami z podwykonawcą, który założył na mieszkania hipotekę. Sprawa toczy się w sądzie, a kaucja została wpłacona, co miało załatwić sprawę.

Problem w tym, że teraz Kosakom należy się odszkodowanie - około 20 tys. zł - za niedotrzymanie terminu, a kwota ta cały czas rośnie. Jako że sprawa dotyczy wielu rodzin, koszty, jakie poniesie inwestor, do małych nie należą. Deweloper jednak nie chce płacić. Proponuje swoim klientom, że owszem, przeniesie na nich prawo własności, ale - jeżeli zrezygnują z należności. Marek Lubicki, prezes zarządu, nazywa to negocjowaniem warunków.

Negocjacje wyglądają tak, że przedstawiciele dewelopera przesłali Annie Kosak umowę, na podstawie której zrzeka się praw do odszkodowania. Anna Kosak odesłała ją z powrotem z poprawkami. Przedstawiciele firmy z uporem dostarczają jej jednak swoją propozycję z wyznaczonym terminem, gdzie i kiedy ma ją podpisać.

Po kilku tygodniach przepychanek Kosakom udało się doprosić o spotkanie z prezesem firmy deweloperskiej. - Na wstępie usłyszeliśmy, że powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle wybudował nam dom - relacjonuje Anna Kosak. - Stwierdził, że jesteśmy młodzi i życia nie znamy, więc żebyśmy się nie łudzili, że cokolwiek dostaniemy - denerwuje się.

Rafał Kufieta, prawnik specjalizujący się w branży deweloperskiej, nie ma wątpliwości, że jeżeli umowa precyzyjnie określa warunki, to prawo jest po stronie klientów. Zdarza się jednak, że deweloper ogłasza upadłość, a wtedy odzyskanie pieniędzy jest prawie niemożliwe. - Jeżeli istnieje takie ryzyko, to lepiej podpisać nawet mniej korzystną umowę, ale dającą prawo własności do lokalu - radzi Kufieta.

Prawnik radzi

  • Umowa z deweloperem musi spełniać wymogi aktu notarialnego. Analiza takiej umowy u prawnika kosztuje ok. 150 zł.
  • W umowie powinna być sztywna data przeniesienia prawa własności lokalu i zapis, że nieruchomość nie może być obciążona.
  • Warto sprawdzić, czy deweloper jest wypłacalny. Można poprosić o dokumentację z banku dotyczącą spłacania kredytu, sprawdzić, czy firma widnieje w rejestrze dłużników i zobaczyć jej rozliczenia finansowe z KRS-u.
  • Dobrym źródłem informacji jest podwykonawca . Warto zapytać na budowie, czy dotrzymywane są terminy płatności.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska