Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Demokracja po wrocławsku: politycy uznali, że wyborcy znów nie mają głosu

Arkadiusz Franas
- A więc demokrację już mamy, teraz trzeba znaleźć jeszcze jakichś demokratów - rzekł Tomáš Masaryk, pierwszy prezydent Czechosłowacji, gdy już powstał ten kraj w 1918 roku. Masaryk to taki czeski Piłsudski, pieszczotliwie przez swych rodaków zwany "Taticzkiem". Ale ponieważ nie przepadał za Polską i wcale jej dobrze nie życzył, to szybko o nim zamilknę. Ale nie o demokracji.

Bo u nas jakoś podobnie. Teoretycznie jesteśmy państwem demokratycznym, ale demokratów jak na lekarstwo. W Warszawie zgodnie z regułami ustroju część ludzi chce przeprowadzić referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jej zwolennicy z premierem na czele mówią, żeby nie iść na to głosowanie. Bo lepiej poczekać do przyszłorocznych wyborów. Trochę to niepolityczne, bo na wybory nie chodziło się w poprzednim ustroju. Bo wtedy faktycznie z demokracją było krucho. Ale teraz? Smaczku sprawie dodaje fakt, że do bojkotu namawiają w większości ci sami, co i wtedy... I ci, którzy mają jakieś interesy z miastem stołecznym. No cóż, demokracja demokracją, a żyć trzeba. Jakoś nie dziwię się, że Lucy Maud Montgomery (to ta pani od "Ani z Zielonego Wzgórza") kiedyś napisała: "Polityka jest to coś takiego, do czego żaden porządny człowiek nie powinien się wtrącać". Choć ja uważam, że powinien, na przykład po to, aby trochę zmienić to oblicze polityki.

Ale referendum to problem Warszawy i niech sobie radzą. My mamy trochę inny. Otóż europoseł Jacek Protasiewicz, który chciałby zostać liderem dolnośląskiej sceny politycznej, ale jakoś nie może się jeszcze zdecydować, jak w piosence Hemara "Chciałabym, a boję się...", postanowił dokonać wyboru za nas. Za wyborców. Pewnie chodzi mu o to samo, co w Warszawie, żeby zaoszczędzić i nie wydawać pieniędzy na kolejne głosowania, urny, kartki itp.

Jacek Protasiewicz zaproponował, że marszałkiem będzie człowiek z PO, a prezydentem Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Tak bez ogródek, żebyśmy się nie męczyli. Jednym słowem, wyręczył nas, wyborców. Nie bierze pod uwagę, że większość może postanowić za rok inaczej. Że na przykład będzie chciała, aby większość w sejmiku miała grupa ludzi związanych z Dutkiewiczem. A w demokracji rządzi większość. Pan poseł jest innego zdania. A skład zarządu też znamy? Zostawiamy ten, co jest, czy możemy, my wyborcy, ewentualnie zasugerować jakąś zmianę? Proszę, choćby drobną...

Zapytany oficjalnie o tę propozycję prezydent Wrocławia chyba czuł, że podział łupów jest jeszcze przedwczesny i sprawa poszła za daleko, więc nagle zaczął mówić o programie. - Zależy mi na porozumieniu, bo uważam, że jest ono kluczem do rozwoju Dolnego Śląska i Wrocławia. Dlatego jestem gotów na ustępstwa polityczne - zadeklarował prezydent na stronie gazeta.pl i dodał: - Najistotniejsze jest to, czy za propozycjami politycznymi pójdą także programowe. Jestem gotów przyjąć ofertę Protasiewicza, ale równocześnie musimy wypracować szerszy plan rozwojowy dla regionu i jego stolicy, oparty na konkretnych projektach, czym pewnie zajmiemy się zimą i na wiosnę.

Wiosna? Jacek Protasiewicz nie ma czasu, bo walczy o stołek szefa PO we Wrocławiu i w regionie. A podobno i o coś więcej w krajowej Platformie. Robi co może. Podobno nie tylko sam pan poseł. Jak byłem malutki i chodziłem do liceum, to kilka razy do roku trwały zapisy-łapanki do Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Stolik ustawiano na parterze i kto przechodził, był wpisany na "ochotnika". By złapanym wynagrodzić wstyd przed kolegami, wysyłano na wycieczki do NRD. Przez te zapisy odkryliśmy, że szkoła ma drugie wyjście i z tego, co wiem, moja klasa w całości wytrwała bezpartyjna. Minęło ze 30 lat i nic się nie zmieniło. Sorry, nie ma już NRD. Ale w takiej PO ostatnio podobno przybywa bardzo dużo członków. Nawet politycznie ocknęła się pewna 93-latka i doszła do wniosku: jak ja tyle lat mogłam żyć bez Platformy! I jest już działaczką wrocławskiego koła marketingu politycznego PO, a jej córki w wieku 63 i 67 lat należą do koła ekologicznego.

Drodzy Państwo! To ja chyba teraz powinienem jak Joanna Szczepkowska coś ogłosić. Jak 28 października 1989 w Dzienniku Telewizyjnym aktorka powiedziała: "Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm", to ja chyba rzeknę: pod koniec września 2013 na Dolnym Śląsku padła demokracja. I to centralnie na twarz. Że przesadzam? Niekoniecznie. Proszę porównać dwie sytuacje. Ostatnio w Niemczech odbyły się wybory. Bezapelacyjnie wygrało je polityczne środowisko Angeli Merkel. Ale od początku było wiadomo, że ma małe szanse na samodzielne rządy i będzie potrzebna koalicja. Obserwatorzy spekulowali, jakie to mogą powstać konstelacje polityczne. Sama zainteresowana nigdy. Nawet po wyborach, dopóki nie ustaliła tego ze swoimi współpracownikami. Że zacytuję klasyka: kwestia stajla. Ja wiem, że Jacek Protasiewicz chciał naśladować Adama Michnika, który w 1989 roku zadeklarował: "Wasz prezydent, nasz premier" - było to hasło wzywające do podziału władzy w Polsce: przyzwolenia opozycji solidarnościowej na prezydenta wywodzącego się z PZPR w przypadku zgody na solidarnościowego premiera. Tak wytyczył nam drogę do demokracji. A dokąd prowadzi ta Jacka Protasiewicza?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska