Club Brugge - Śląsk Wrocław już dziś! Śląsk walczy o awans do Ligi Europejskiej

Piłkarze Śląska do Belgii dotarli czarterowym samolotem w środę przed godz. 13.00. - Club Brugge gra u siebie, będzie miał wsparcie na boisku i poza nim i z pewnością zaatakuje od pierwszych minut. My nie straciliśmy gola we Wrocławiu i to jest bardzo ważne, ale uważam, że powinniśmy strzelić im też w rewanżu - mówi bohater spotkania z poprzedniego tygodnia Albańczyk Sebino Plaku. Jego gol z pierwszego meczu szybo znalazł się w internecie i krążył po sieci. - Ja go jednak widziałem w powtórkach może ze dwa razy - uśmiecha się skrzydłowy wrocławian.

Club Brugge - Śląsk Wrocław - RELACJA NA ŻYWO (kliknij)

- Mamy szybkich zawodników na bokach, ale ważne jest, żebyśmy wykorzystali też inne nasze atuty. Jeśli będziemy drużyną, w naszej ekipie pojawi się dobry duch, to mamy szansę, by zrobić ten wielki krok nie tylko dla nas, ale też dla kibiców. Wiemy, że budujemy historię - kończy Plaku.

Na trybunach stadionu Club Brugge spodziewanych jest dziś ponad 25 tys. kibiców, w tym ok. 1400 z Polski. - Ostatni trening pokazał, że moi zawodnicy są gotowi na ten mecz. Jestem pewien, że nasi fani - wraz z zawodnikami - zrobią różnicę - powiedział wczoraj trener gospodarzy Juan Carlos Garrido. - Dla tego klubu to zwyczajnie obowiązek awansować do kolejnej rundy - dodał Hiszpan.

Tak jak w przypadku meczu w Czarnogórze, tak i teraz do Belgii pojechali wrocławscy policjanci. Zadaniem funkcjonariuszy z Wydziału ds. Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców Komendy Wojewódzkiej Policji będzie monitorowanie udających się do Brugii kibiców wrocławskiej drużyny, a także pomoc już na miejscu - chociażby w komunikacji. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, to nasi policjanci mają także być przydatni podczas identyfikacji ewentualnych pseudokibiców. WKS nie śpi w samej Brugii i zawodnicy nie będą mieli raczej okazji, by zwiedzić wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO starówkę. Niektórzy mówią, że to najpiękniejsze miasto Europy i chyba jest w tym dużo racji.

Lata świetności Brugii przypadają na przełom XIII i XIV wieku. Dzięki temu okresowi do dziś określa się ją jako jedną z "kolebek europejskiego kapitalizmu". W 1309 roku otwarto tu bowiem giełdę - jedną z pierwszych w Europie. Bohaterem miasta jest Jan Breydel, którego imieniem nazwano stadion Club Brugge. Otóż w 1301 roku do Flandrii wkroczył król Francji Filp IV Piękny, który zażądał od mieszkańców wysokiej kontrybucji. Francuskie rządy szybko wywołały bunt mieszczan. W maju 1302 roku tkacze z Brugii - na których czele stanął m.in. Breydel - podczas tzw. jutrzni brugijskiej wymordowali dużą część francuskich mieszkańców miasta. Zginął każdy, kto nie potrafił bez akcentu wymówić po flamandzku frazy "scilt ende vrient" (pol. tarcza i przyjaciel). Tak buntownicy rozpoznawali przyjezdnych.

Flamandzki to dialekt niderlandzkiego - języka, którym dziś posługują się mieszkańcy tego miasta, ale również Holendrzy. Jest jednym z trzech - obok francuskiego i niemieckiego - urzędowych języków Belgii. Mało kto o tym wie, ale to jeden z najbardziej podzielonych wewnętrznie krajów na świecie.

Północe prowincje zamieszkują Flamandowie, którzy posługują się właśnie niderlandzkim. To bogatsza część państwa, a jej mieszkańcy - którzy stanowią ok. 55 proc. populacji - w większości bez problemu mówią też po angielsku. Południowe prowincje to francuskojęzyczna Walonia - biedniejsza, w której ludzie uważają się bardziej za Belgów niż Walonów. Między obiema grupami dochodzi do sporych tarć. Największy kryzys rozpoczął się po wyborach parlamentarnych w czerw-cu 2010 roku. Podział mandatów w parlamencie był taki, że przez 541 dni (do grudnia 2011) partie nie były w stanie dojść do porozumienia w sprawie utworzenia koalicji.

Cały dzień na zwiedzanie w gruncie rzeczy niewielkiej - bo blisko 120-tysięcznej - Brugii to mało. Obowiązkowym punktem każdej wycieczki powinna być położona na głównym placu miasta wieża miejska wysoka na ponad 80 metrów. Wejście na nią to spore wzywanie - schody są wąskie, tak że trudno minąć się dwóm osobom, a do środka wpuszczana jest tylko określona liczba turystów. Widok z góry wynagradza jednak trud. Warto też odwiedzić kościół Najświętszej Marii Panny, gdzie znajduje się rzeźba Michała Anioła "Madonna z dzieciątkiem" - jedno z niewielu dzieł tego artysty, które opuściły Włochy. Natomiast w Bazylice Świętej Krwi można dotknąć ampułki z krwią Chrystusa. Cytując klasyka - przed meczem nie zaszkodzi zacząć od modlitwy. Na koniec rejs statkiem kanałami Brugii.

Jeśli uda się wyeliminować Club Brugge, to podczas świętowania piłkarze Śląska będą mieli świetną okazję do spróbowania jednego z ponad 400 (choć niektórzy mówią, że jest ich nawet blisko 700) gatunków belgijskich piw - zazwyczaj ciemnych i mocniejszych niż polskie. Do tego oczywiście frytki z majonezem i czekoladki jako prezent - o niezliczonych smakach.
Wszystko to jednak będzie gorzkie, jeśli nie uda się awansować.