Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnów: Ksiądz sam zmienił napis na obelisku

Piotr Kanikowski
Jana Kowalskiego boli, że z ufundowanej przez Sybiraków tablicy ksiądz usunął słowo "Sybir"
Jana Kowalskiego boli, że z ufundowanej przez Sybiraków tablicy ksiądz usunął słowo "Sybir" fot. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Gdy w 2009 roku w Chojnowie stawiano obelisk Golgota Wschodu, Jan Kowalski nie żałował pieniędzy z renty na tablicę - podobnie jak inni członkowie miejskiego Koła Sybiraków. Ziarnko do ziarnka i uzbierano 2 tys. zł. Potem organizacja oddelegowała Kowalskiego jako swego przedstawiciela do zespołu, który uzgadniał treść napisu.

- Nie bez tarć po dwóch spotkaniach zgodzono się na następującą inskrypcję: "Golgota Wschodu w hołdzie obywatelom Rzeczypospolitej pomordowanym w obozach katyńskich, umęczonym i zmarłym zesłańcom Sybiru oraz ofiarom terroru na Kresach Wschodnich" - Kowalski pokazuje odbitą na ksero kartkę.

Ksiądz Tadeusz Jurek wziął od Sybiraków pieniądze i pojechał zlecić robotę kamieniarzowi. Gdy gotową tablicę z pomnikiem przywieziono do Chojnowa, okazało się, że dedykacja została zmieniona.

- Ksiądz bez konsultacji z nami usunął z niej słowo "Sybir" - relacjonuje Jan Kowalski.
Oburzony powiadomił kapelana koła, księdza Krzysztofa Bojkę z Białej, darzonego przez Sybiraków ogromnym szacunkiem (dziś woli się nie wypowiadać).

- Doszło do dyskusji. Chojnowski proboszcz argumentował, że wprowadził korektę do napisu, bo owszem, wywożono ludzi w głąb Rosji, ale żadnych transportów na Sybir nie było - twierdzi Jan Kowalski. - Gdy włączyłem się w rozmowę, oświadczył, że jestem pijany i nie mam prawa głosu.
Ks. Tadeusz Jurek, proboszcz Parafii pw. św. św. Piotra i Pawła w Chojnowie, zaprzecza tej wersji wydarzeń. Nigdy nie twierdził, że Sybiru nie było, a napis, jak mówi, jest zgodny z wcześniejszymi ustaleniami.

- Dopiero gdy tablica była gotowa, pan Kowalski zaczął zgłaszać pretensje - zapewnia proboszcz.
Jan Kowalski przeżył Sybir. 10 lutego 1940 roku Rosjanie wywieźli go z całą rodziną do Archangielska. Miał wówczas pięć lat. Po drodze zmarła jego siostra - została gdzieś przy torach, bez grobu. Ciało brata, którego podczas nieludzkiej podróży zabiło zapalenie płuc, spalono w lokomotywie jak szuflę węgla.

Na Syberii Kowalscy spędzili cztery lata, nim wrócili przez Uzbekistan i z armią Andersa dostali się do Persji. - Mróz, pięćdziesiąt stopni. Gdy splunąłeś na ziemię, ślina w locie zamieniała się w grudkę lodu - opowiada chojnowianin. - W takich warunkach mama spławiała drewno rzeką, ojciec robił w lesie sanie. Jak można ludziom wmawiać, że tego wszystkiego nie było?

Napis "Sybir" pojawił się na chojnowskim pomniku, ale nie na głównej tablicy. Więc Jan Kowalski z kolegami chce dopisać brakujące słowo. - Znajdziemy na to pieniądze - mówi.

Do łagrów

Pierwsza masowa wywózka do łagrów rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku i objęła ponad 220 tys. Polaków. W okolice m.in. Archangielska i Irkucka przesiedlano sędziów, prokuratorów, policjantów, samorządowców, leśników, a także właścicieli ziemskich i osadników wojskowych z rodzinami.
Podczas czterech wielkich deportacji do czerwca 1941 roku Rosjanie zesłali do łagrów łącznie 1,5-2 mln Polaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska