Szymon B. prowadził swój biznes w Jaworze. Kilka dni temu do jego domu wkroczyli agenci ABW. Działali na zlecenie poznańskiej Prokuratury Regionalnej. Prowadzi ona od kilku lat śledztwo dotyczące oszustw podatkowych na dużą skalę. Szymon B. był tam jednym z podejrzanych. W piątek na przesłuchaniu usłyszał nowe zarzuty – kierowania zorganizowaną grupa przestępczą, oszustwa i prania brudnych pieniędzy. Jak informuje prokuratura w oficjalnym komunikacie, to oszustwo dotyczy wyłudzenia dotacji z Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Rok temu opisaliśmy jak były poseł PiS, a później biznesmen Mariusz Antoni K., zaoferował Szymonowi B. pomoc w uzyskaniu kontraktów z Ministerstwa Obrony Narodowej. Był przełom roku 2015 i 2016. Biznesmen rozkręcał właśnie nową firmę. Produkowała konserwy samopodgrzewające się. Wystarczy przebić kilka otworów w puszce i po kilku minutach jest gotowe gorące danie. Miał już fabrykę wody mineralnej. Produkował i sprzedawał napój energetyczny.
Samopodgrzewające się jedzenie było nowym pomysłem. Chciał z nim trafić do służb mundurowych. Bywał na targach wojskowych w Kielcach i Bydgoszczy. W 2015 roku poznał Mariusza Antoniego K., byłego posła PiS, później biznesmena dziś jednego z podejrzanych w śledztwie przeciwko Bartłomiejowi Misiewiczowi. Zdobyliśmy kopię „oferty doradztwa strategicznego” przedstawionej firmie od puszek przez byłego posła.
Mowa jest w niej m. in. o „przekazywaniu decydentom materiałów klienta dotyczących produktu”. A także o organizowaniu spotkań z decydentami. Rzecz jasna nie za darmo. Jeśli klient zdecydowałby się na umowę o stałej współpracy przez minimum 3 miesiące, w cenie 45 – 55 tys zł netto miałby zapewnioną organizację minimum trzech spotkań z decydentami miesięcznie. Gdyby chciał płacić za różne usługi osobno, za każde spotkanie z ważnym politykiem musiałby wyłożyć od 5 do 30 tysięcy złotych „w zależności od pozycji i znaczenia danej osoby.” Jak miałoby to działać? Firma podaje cenę za spotkanie z konkretną osobą, klient akceptuje, firma zaczyna załatwiać spotkanie.
Ostatecznie do współpracy nie doszło. Dlaczego? Tego nie wiemy. Obaj panowie – biznesmen z Jawora i były poseł – zaprzeczali by opisywana przez nas oferta powstała i została biznesmenowi przekazana. Tyle, że my mamy jej kopię. „Jeżeli posiada Pan jakąkolwiek wersję ofert przygotowywanych przez mojego pracownika, dla jakichkolwiek potencjalnych klientów, nawet roboczą (tylko w takiej mogłyby się znaleźć jednostkowe szacunki cenowe), to informuję, że stanowią one tajemnicę handlową naszej spółki ze wszystkimi tego prawnymi konsekwencjami” - napisał były poseł w odpowiedzi na pytania dziennikarza Superwizjera. A Szymon B. na pytanie o dziwny dokument z cennikiem spotkań z urzędnikami uśmiechnął się i zapytał: „i ktoś to napisał w ofercie”?

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?