Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę wierzyć prezydentowi. Mogę?

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu Sport
Wojciech Koerber, szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Chyba nie mamy już wątpliwości, że jako zjednoczona Europa bierzemy udział w wojnie światowej, przy czym od głównej linii frontu dzieli nas ileś tam kilometrów. Politycy nie przestają używać sprawy uchodźców do swoich partyjnych rozgrywek, co znaczy, że nie jest jeszcze na tyle groźnie, by się przeciw tej wojnie całkowicie zjednoczyć. A czy istotnie nie jest groźnie? To jasne, że głowa państwa winna zaszczepiać w ludziach poczucie pewności i bezpieczeństwa zamiast siać popłoch i panikę. Stąd stwierdzenie prezydenta Dudy, że sytuacja została absolutnie opanowana, i że wszystko idzie sprawnie, dzisiaj czeka nas zaprzysiężenie rządu Beaty Szydło. Trudno mieć zastrzeżenia do takich słów, ale też trudno im ślepo wierzyć i równie trudno doszukać się w nich głębszej logiki. No bo co to znaczy, że sytuacja została opanowana? Podpisaliśmy jakiś pakt? Rząd Beaty Szydło nas obroni?

Otóż dziś nikt na kontynencie nie może się czuć pewnie ani bezpiecznie i to z prostej przyczyny - nie ma systemu i żadnej tarczy, które przed terroryzmem by nas chroniły, co właśnie udowodniło kilku morderców w sercu Europy, nie po raz pierwszy zresztą. I tylko od widzimisię ich kompanów zależy, kogo następnego obiorą za cel. W każdej chwili kilku kruczowłosych przyjemniaczków z białymi ząbkami może wsiąść w Berlinie w samochód (albo jeszcze bliżej - w Dreźnie) i przyjechać do Polski. Mogą minąć granicę w okolicach Zgorzelca i nikt ich nie zatrzyma, bo niby kto i dlaczego. Mogą zatrzymać się po drodze w barze, a w kiblu założyć pas szahida, by w takim wdzianku przyjechać do Wrocławia i odwiedzić na przykład nasze zoo. No mogą czy nie mogą?

Jak bardzo jesteśmy bezpieczni, pokazał przypadek tego dziennikarza z Polski, którego w sytuacji zagrożenia nie wpuścili do naszej ambasady w Paryżu. Krótko mówiąc, zrodził się problem, nie tylko w Europie, lecz na całym świecie jest to coraz bardziej widoczne w biurach podróży, gdzie turyści skreślają kolejne kierunki. I doceniam kolorowanie zdjęć na facebooku w niebiesko-biało-czerwone barwy, malowanie stadionów, lecz poza łączeniem się w bólu sytuacja zaczęła wymagać konkretnych działań. Pytanie brzmi: jakich? Tak się składa, że mimo wysokich aspiracji nie jesteśmy jednak europejskim potentatem, którego zaatakowanie wywołałoby globalny popłoch, a fala uderzeniowa przestraszyłaby z kolei możnych tego świata. I, umówmy się, to jest właśnie na dziś naszą największą tarczą.

Naszym największym problemem okazała się w sobotę informacja, że Lewandowski nie zagra z Czechami, w związku z czym wielu kibiców czuje się oszukanych. Rozumiem, że chcieliście zobaczyć Lewego na własne oczy lub pokazać go bliskim, lecz kupiliście bilety nie na Lewandowskiego, a na reprezentację Polski. Na reprezentację, którą właśnie teraz trzeba selekcjonować, by faktycznie najlepsi pojechali za rok do... Francji. Wy macie swoje cele, a Nawałka swoje, mówił przecież, że chce dać szansę wszystkim. I jeszcze jedno, a propos Lewego, bo każdy ma swojego. Mianowicie udaru dostał ostatnio red. Andrzej Lewandowski, były świetny dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”. Leży w szpitalu, ma podrażniony wzrok i też potrzebuje naszej pomocy.

Taki jest dzisiejszy świat, same podłe informacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska