Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o transferach piłkarzy

Redakcja
Transfer Denissa Rakelsa wywołał z miejsca sporo emocji. W większości, z gruntu pozytywnych.

Zagłębie zakontraktowało bowiem świeżo upieczonego króla strzelców łotewskiej ekstraklasy. Niespełna 19-latka, który przez ostatnie półtora sezonu, kiedy już występował w pierwszym zespole Metalurgsa Lipawa, zdobył 27 bramek w 40 ligowych meczach.

Zrobiło się o nim głośno, bo zdołał nawet podpisać umowę przedwstępną z renomowanym i regularnym uczestnikiem Ligi Mistrzów - rosyjskim Rubinem Kazań. O jego usługi ubiegały się też, o czym zresztą wspominał sam zawodnik, kluby z ekstraklasy Grecji, Ukrainy (chociażby Karpaty Lwów) czy Danii (oba kluby z Kopenhagi). Wybrał Lubin. Nie jest pewnie tajemnicą, że pieniądze, jakie mogą zaoferować samemu zawodnikowi, jak i klubowi potentaci z Ukrainy czy Rosji są zdecydowanie większe niż te, które może wyłożyć polski ligowiec. Nawet Zagłębie.

Zrodziło się też ostatnio wokół tego chłopaka wiele plotek. Ostatnią wiadomość trudno jednak nazwać plotką. Jest ona po prostu chwytem medialnym. Dość chybionym.

Otóż, według rewelacji "Super Expressu" Zagłębie miało przepłacić za Rakelsa blisko 224 tysiące euro. I zamiast sumy oscylującej wokół 350 tysięcy euro, za jaki transfer króla strzelców zrealizowano, powinno zapłacić zaledwie 126 tysięcy euro. Jak podaje dziennikarz "Super Expressu", te blisko 900 000 złotych z kieszeni podatników (a jakżeby inaczej!) ktoś w sposób tajemniczy upłynnił, gdzieś wpłacił, nie wiadomo gdzie wprawdzie, ale na pewno gdzieś.

Otóż, pogoń za newsem to jedno. Słuszna rzecz. Taki zawód. Ale trochę faktów trzeba jednak przytoczyć. Otóż, ekwiwalent to suma, jaka należna jest zespołowi szkolącemu danego zawodnika przy transferze do innego klubu. Przepis ten obowiązuje przy transferach zawodników do lat 23(decyduje dokładny dzień urodzin). Obojętnie, czy piłkarz ma jeszcze 3 lata ważnego kontraktu, czy kontrakt mu się kończy, czy w danym momencie jest już bez kontraktu. Ekwiwalent i tak klub, który pozyskuje piłkarza zapłacić musi. FIFA wprowadziła ten przepis niejako w trosce o mniejsze kluby, które szkolą piłkarzy, by te po wieloletnich szlifach czyjegoś talentu nie musiały oddawać piłkarza za bezcen w momencie, w którym kończy mu się kontrakt.

Po drugie, jest coś takiego jak tabela przelicznika ekwiwalentu . Warunkuje ona bardzo precyzyjnie sumy, jakie trzeba zapłacić za zawodnika w takim to a takim wieku, w zależności od finansowych uwarunkowań łączących go z klubem przez ostatnie 12 miesięcy.

Istotne jest jednak to, z czego wylicza się ekwiwalent - słowem, jakie są jego składowe. Otóż, na ekwiwalent składają się apanaże podstawowe zawodnika, premie indywidualne zapisane w kontrakcie zawodnika(wejściówki), premie drużynowe za zwycięstwa, poszczególne mecze oraz za zajęcie określonego miejsca w tabeli. Są to rzeczy, o których wie sam zawodnik bądź jego menedżer (w przypadku zawodniczych kwot) lub też zarząd klubu (w przypadku premii drużynowych lub za zajęcie konkretnego miejsca w tabeli). Dosłownie, wąska grupa ludzi. Kwoty te ustalane są uchwałą zarządu, bądź indywidualnymi negocjacjami w przypadku kontraktu zawodniczego.

Czy dziennikarze mają dostęp do wszystkich takich informacji? Dajmy na to, czy Deniss Rakels pochwalił się wszem i wobec, ile zarabiał w Metalurgsie Lipawa< a prezes tamtejszego klubu ogłosił publicznie na afiszu, jakie premie dostaną piłkarze za wyniki?

Dziennikarze do takich informacji dostępu mieć nie mogą. Dziwne, jeśliby klub z Łotwy dziennikarzowi z Polski udostępniał materiały do wyliczeń. Dane, które podaje są jedynie szacunkowe, czasami można jeszcze podedukować, czasami podeprzeć się konkretem. Gorzej, jeśli ta dedukcja aż tak bardzo rozmija się z prawdą… Sensacja czy fakty? Dziennikarz też ma wybór.

I tutaj dajmy przykład. Parę miesięcy wstecz Zagłębie musiało zapłacić spuściznę ze starych czasów - 120 tysięcy euro ekwiwalentu dla Cerro Porteno za paragwajskiego pomocnika Fernando Moralesa, który przybył do klubu w sezonie 2005/06. Przez prawie rok, wskutek problemów z przesłaniem certyfikatu zawodnika, Morales zagrał w barwach Miedziowych zaledwie dwa razy - w dwóch meczach Zagłębia w Pucharze Ekstraklasy - z Górnikiem Zabrze i Odrą Wodzisław.

W tym przypadku nastąpiło wyliczenie według wspomnianego przelicznika na drodze arbitrażu FIFA. Fernando Morales i król strzelców łotewskiej ekstraklasy, 19-latek, o którego zabiegały kluby z Rosji i Ukrainy. I podobny ekwiwalent? Ten sam przelicznik? Zarobki? System premiowania? Co za różnica czy to klub z Ameryki Południowej czy Europy? Ciekawe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska