Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bombki z Dolnego Śląska na choinkach w całej Polsce

Mateusz Różański
Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Nasz region ma wiele charakterystycznych produktów i z wieloma symbolami można go powiązać - od milickiego karpia, przez bolesławiecką ceramikę, po (od niedawna) złoty pociąg, którego tak naprawdę nie ma... Wymieniać można długo, ale kto z Państwa do tej listy dorzuciłby bombki? Nasz region nie od dziś i nie od wczoraj choinkowymi ozdobami stoi. Są szklane, piękne i z pieczołowitością wykonywane nie przez pracowników, ale przez artystów! Nasze bombki to dzieła stuki - mniejsze lub większe, ale wszystkie wykonywanie ręczne, szklane, ze skrajną pieczołowitością i chorobliwą dokładnością.

Niekwestionowaną potęgą w tej branży jest złotoryjski Vitbis. Fabryka co roku wypuszcza blisko 30 milionów szklanych ozdób. Trafiają one do prawie setki krajów. Bombki ze Złotoryi wiszą w pałacach prezydenckich, muzeach i najbardziej ekskluzywnych domach handlowych.

Kliknij i zobacz najmodniejsze bombki w tym sezonie
- Nasze bombki po raz pierwszy do londyńskiego Harrodsa trafiły przed rokiem. Spodobały się, w tym roku otrzymaliśmy od tego domu handlowego kolejne zamówienie, na większą partię ozdób - tłumaczy Janusz Prus, prezes złotoryjskiego Vitbisu.

Oczywiście nie były to takie ozdoby, które spotkać możemy w marketach. To była specjalnie skomponowana kolekcja z wysokiej jakości kamieniami i kryształami Svarowskiego. Każda bombka była zapakowana w piękne, kartonowe, wyłożone suknem pudełko, sygnowane nazwą firmy i napisem „Made in Poland”.

- Ten znak oznacza dziś jakość. Klient w Wielkiej Brytanii czy USA, gdy chwyta pudełko z bombkami, to wie, że te z napisem „Made in Poland” wykonane są z najlepszego szkła, ze świetnych farb, nie to, co wyroby pochodzące z Dalekiego Wschodu, żeby nie powiedzieć z Chin - dodaje Janusz Prus.

A jak to się stało, że polskie bombki będą teraz sprzedawane jako produkty luksusowe w tak renomowanym centrum handlowym?

- Z nową kolekcją Made with Swarovski Elements pojechaliśmy do Frankfurtu nad Menem na targi ozdób świątecznych Christmas World 2014 - mówi Błażej Prus, dyrektor marketingu w złotoryjskiej firmie. - To właśnie tam wypatrzyli nas handlowcy z Harrodsa. Sam pomysł na tak bogato zdobione bombki zrodził się po spontanicznej burzy mózgów. Pomysł się przyjął, więc podjęliśmy działania, by móc posługiwać się logo austriackiej firmy i do dziś kryształy Svarowskiego goszczą na naszych bombkach.

Ile w Harrodsie trzeba zapłacić za jedna większą lub cztery mniejsze bombki z Vitbisu? Uwaga, proszę usiąść: ceny wahają się od 50 do 100... funtów. W złotówkach, w przybliżeniu rzecz jasna, to będzie od 300 do 600 złotych. W tej chwili jednak nie liczyłbym, że jakiekolwiek złotoryjskie ozdoby jeszcze są dostępne w Harrodsie. Rozchodzą się tam jak świeże bułeczki.

Jednak na Dolnym Śląsku mamy nie tylko Vitbis, a tradycje dmuchania szklanych ozdób sięgają połowy ubiegłego wieku. Co więcej, rodziny zajmujące się produkcją szklanych ozdób radziły sobie tak w komunistycznych, jak i krwiożerczych, kapitalistycznych warunkach. Przykład? Krośnice, a wcześniej Milicz.

Spółdzielnia Socjalna Szklany Świat Bombki w Krośnicach powstała w 2009 roku. Nie był to efekt widzimisię, a raczej pozostałość po dramacie, jaki przeżyli pracownicy milickiego zakładu produkującego bombki.

- W 2008 roku syndyk zamknął nasz dotychczasowy zakład w Miliczu. Wraz z częścią pracowników postanowiliśmy założyć spółdzielnię w Krośnicach, w której produkujemy bombki. Udało się i dzięki Bogu dziś jesteśmy na rynku - mówi Marzena Hofman ze Spółdzielni Socjalnej Szklany Świat Bombki w Krośnicach.

Ten nieduży zakład cechuje się tym, że każda, ale to każda bombka jest wyprodukowana od A do Z przez człowieka. Udział maszyn ograniczony został absolutnie do minimum. Każdy pracuje tutaj w największym skupieniu, dzięki czemu naszym oczom ukazują się małe dzieła sztuki. Obok tradycyjnych bombek, rzemieślnicy z Krośnic znani są z niezwykłych „kształtek”, czyli ozdób o nietypowych kształtach. Najpopularniejsze są oczywiście reflektory, ale nie brakuje też bałwanków, zamków czy mikołajów.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

- Ponieważ nasz zawód jest coraz rzadziej spotykany w Polsce i na świecie, nasza działalność opiera się również na edukacji, prezentacji i organizacji wycieczek do naszego zakładu. Zwiedzający mogą zobaczyć, jak taka szklana bombka powstaje, a później sami ją udekorować - wyjaśnia Marzena Hofman.

Zakład Szklany Świat jest niewielką manufakturą, więc wyroby z Krośnic można kupić przede wszystkim na miejscu. Spółdzielnia ma również niedużych odbiorców, którzy prowadzą sklepy z rękodziełem. Na półkach sklepów wielkopowierzchniowych tych bombek nie ma co szukać.

Podobnie jest z wyrobami firmy Elios z Ząbkowic Śląskich, choć... z małym wyjątkiem. Ozdoby z tej fabryki można w tym roku kupić na specjalnym stoisku we wrocławskim centrum Marino.

Firma istnieje od 1985 roku i choć w porównaniu ze złotoryjskim Vitbisem (rok zał. 1956) czy zakładami w Miliczu (1951) jest stosunkowo młoda, to jej wyroby są naprawdę świetne jakościowo i cieszą oczy, jak mało które bombki.

- Wszystkie nasze ozdoby są wykonywane w stu procentach ręcznie. Stworzenie bombki choinkowej to proces bardzo złożony. Rozpoczyna się w dmuchalni, gdzie z rozgrzanej do czerwoności rurki szkła sodowego dmuchacz własnymi ustami kształtuje szklaną kulę, nadając jej przy tym kształt i wielkość - opowiada Judyta Stelmach z firmy Elios.

Dolnośląskie zakłady i manufaktury zajmujące się produkcją bombek mają różne skale działania, na różne sposoby przyozdabiają swoje wyroby i celują w różnych klientów. Mają jednocześnie jedną cechę wspólną - jakość. Każda z tych bombek wykonywana jest z największą starannością i z najlepszych materiałów. Wszyscy wiedzą, że tylko tak mogą pokonać konkurencję z Chin.

- Produkty ze Wschodu może i są tańsze, ale są fatalnie wykonane z najtańszych możliwych farb i szkła. Mimo to wiele zakładów, również nasz w Miliczu, przez zalew chińskich wyrobów musiało się zamknąć. Dziś staramy się odbudować naszą pozycję - tłumaczy Marzena Hofman.

Walkę z tandetą i fatalną jakością wygrał również złotoryjski Vitbis. Dowodem niech będzie to, że bombki z Dolnego Śląska zawisną w pałacu prezydenckim w Warszawie.

- Pani prezydentowa zdecydowała się na bombki w złotych barwach, bardzo dostojne, a zarazem skromne - mówi Janusz Prus. - To nie wszystko. Przygotowaliśmy również tysiąc bombek z życzeniami i podpisem pana prezydenta - dodaje prezes.

Wiadomo również, że para prezydencka otrzyma od Vitbisu specjalny zestaw bombek zdobionych polskim bursztynem. Wcześniej ozdoby ze Złotoryi zdobiły pałac prezydencki już wielokrotnie, m.in. za rządów Bronisława Komorowskiego czy Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska