18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Anrzejczuk - pamiętnik już nie nastolatki

Jacek Antczak
Beata Andrzejczuk - wrocławianka i dorosła autorka bestsellerowych pamiętników nastolatki
Beata Andrzejczuk - wrocławianka i dorosła autorka bestsellerowych pamiętników nastolatki Archiwum prywatne
Dzienniki wrocławskiej pisarki Beaty Andrzejczuk, zupełnie dorosłej autorki bestsellerowych "Pamiętników nastolatki", prezentuje Jacek Antczak

"19 września Od dwóch lat jestem zakochana w Jacku. Po uszy! Właściwie to nie wiem, dlaczego po uszy i po czyje uszy - moje czy jego, bo kocham go od stóp do czubka głowy, każdą częścią mojego ciała i duszy (…). Moja mama twierdzi, że w moim wieku powinnam się z chłopcami przyjaźnić, a nie »chodzić«".

Sprawa z tym zakochaniem skomplikuje się, gdy pojawia się Bartosz, ale to kilka stron dalej, gdyż to pierwszy zapisek Natalii, narratorki "Pamiętnika nastolatki". Natka ma 12 lat, chodzi do I klasy gimnazjum (na Karłowicach). Dziś właściwie ma jednocześnie 13 lat, a nawet 14. Bo "Pamiętnik nastolatki 2" ukazał się w listopadzie, a "Pamiętnik nastolatki 3.0" właśnie się pisze (ukaże się we wrześniu). Jak przebiegają "Wakacje nastolatki", jej fanki będą mogły się dowiedzieć już w kwietniu.

M-4 w dużym bloku na Karłowicach. Na klatce schodowej mijam trójkę nastolatek kopcących papierosy. W pokoju 17-latki pusto, Martynika, uczennica sportowego ogólniaka, jest na treningu, potem pewnie wyjdzie na imprezę z rówieśnikami, w drugim 23-letni informatyk wysyła mejle, gada przez GG, umawia się na wieczorny wypad na jakiś koncert rockowy. Ich przyrodni brat, 27-latek, jest gdzieś w Europie. Chyba w Anglii, choć ostatnie SMS-y przysyłał z Francji.

Ich mama instruuje męża przez telefon, co kupić na obiad, po czym wciela się... w nastolatkę. Siada nad zapiskami Natki z III klasy gimnazjum. Terminy gonią. "Pamiętnik nastolatki 3.0" ukaże się we wrześniu, na rozpoczęcie roku szkolnego. Autorka "Pamiętnika" nie ukrywa przed wielbicielami jej książek swojej tożsamości i wieku. Wczoraj, 20 stycznia, miała urodziny. Czterdzieste piąte.

- Czy Sue Townsend, pisząca o mękach dorastania Adriana Mole'a, lub autorka "Pamiętników księżniczki" Meg Cabot są nastolatkami? - śmieje się Beata Andrzejczuk. - Z pewnych emocji i uczuć, wbrew temu, co się często sądzi, nie wyrasta się z wiekiem. Zmienia się wyłącznie otoczenie i gadżety: kiedyś pisało się do siebie listy miłosne, teraz się czatuje - przy okazji tłumaczy marudom, że jej bohaterowie używają Naszej-Klasy, a nie Facebooka, ponieważ dwa lata temu, gdy pisała pierwszy pamiętnik, o FB jeszcze nikt w Polsce nie słyszał.

19 października (1983)

Jarocin 1983, 1984, 1985. Bunt, hippisowanie, próbowanie wszystkiego, czego się wtedy dało spróbować, ucieczki z domu, szukanie wolności we wszystkich przejawach życia.

- Jako nastolatka robiłam co chciałam i nikt nie mógł mnie powstrzymać. Ale oprócz tego, co robili nastolatkowie z lat 80., grałam także na perkusji Wojtka Jagielskiego i przyjaźniłam się z Piotrkiem, bratem Marka, twórcy listy przebojów Trójki, czy Rafałem Królikowskim. Te gwiazdy powinny mnie pamiętać, bo wszyscy kręciliśmy się wokół jedynego liceum w miasteczku - opowiada Beata Andrzejczuk, której burzliwa młodość rozgrywała się w scenerii Zduńskiej Woli. Dramatyczne zamieszanie życiowe rzuciło ją na Mazury, gdzie poznała Piotra, wrocławianina, obecnego męża. Zamieszkali we Wrocławiu w 1986 roku.
- Znalazłam pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu. Opiekowałam się bardzo chorymi, często sparaliżowanymi i umierającymi ludźmi - wspomina pisarka.

Gdy urodził się Dominik i zachorował na astmę, musiała się nim opiekować w domu: - Kiedyś wzięłam zeszyt i zaczęłam pisać. To był mój sposób na wyładowanie targających mną emocji.

W pierwszym opowiadaniu opisywała zapachy rodzinnego domu, ciasta pieczonego przez babcie, piwonii rosnących w ogrodzie, szelest wody, którym jej tato podlewał krzewy... Po tym rodzinnym "Pachnidle" powstało jeszcze kilkadziesiąt opowiadań, które z autobiograficznych stopniowo przechodziły w fikcyjne. 21-letnia Beata pisała opowiadania o alkoholizmie, przemocy, narkomanii, aborcji, miłości przechodzącej w nienawiść, dramatycznej walce rodziców o dziecko.

- To mi było potrzebne po to, by ponazywać i uporządkować myśli i uczucia, więc wszystko trafiało do szuflady - przyznaje pisarka.

Ale Piotr zabrał jej "pisaninę" do pracy i poprzepisywał na maszynie. Wysłała je na kilka konkursów - wszystkie dostały nagrody. Pierwszą za opowiadanie w konkursie "Młodzież o sobie i o Polsce" zorganizowanym w 1988 r. przez Instytut Badań Problemów Młodzieży.

Damian wydobrzał. Przestała pisać. Wróciła do pracy.

"31 sierpnia Pocałował mnie! Rety! Raz, drugi, trzeci, może nawet dziesiąty. Chciałam, by to się nigdy nie skończyło".

To pierwsze zdania "Pamiętnika nastolatki 2". Zapiski Natki mają swoją stronę w internecie (z trailerem, w którym autorkę/bohaterkę gra Andżelika, dziewczyna ze zdjęcia na okładce - wybrana w castingu przez wydawnictwo Rafael), a na założonej kilka miesięcy temu stronie na FB zalogował się niedawno tysięczny fan książki. Recenzje są pochlebne, autorka dostaje kilka mejli dziennie od wielbicielek przygód Natki, a nastolatka nr 1 w życiu autorki wciąż książki nie przeczytała.

- Bo czytelniczkami "Pamiętników" są głównie dziewczyny w wieku 11-15 lat, czyli od 5 klasy podstawówki do końca gimnazjum, sporadycznie licealistki, a Martynika ma 17 lat i wyrosła z takich książek - pisarka świetnie orientuje się, że w takim wieku czyta się np. "Dzieci z Dworca Zoo" czy "Moją heroinę". I choć u autorki "Pamiętnika nastolatki" dostrzegam jej ulubionego Pilcha (za treść) i Olgę Tokarczuk (za mistrzostwo słowa), to obok królują jeansowa seria Stachury i zestaw Hłaski - ulubione lektury licealistów lat 80.

Córka pisarki jest pierwszą recenzentką fragmentów książki, przy których autorka ma wątpliwości. "Mamo, to drętwe, tak się dzisiaj nie mówi" albo "Tak nie może być, my chodzimy do innych klubów" - strofuje mamę pisarkę. Bo Martynika świetnie wie, że ten pamiętnik jest oparty na obserwacji życia jej i rówieśniczek.
Zarzutami, że w "Pamiętnikach nastolatki" nie ma wulgaryzmów, imprez z alkoholowym wtajemniczeniem, trawki czy dopalaczy, ani pierwszych doświadczeń seksualnych gimnazjalistów, Andrzejczuk się nie przejmuje: - Ale jest to, co najważniejsze: prawdziwa miłość. Są autentyczne emocje, które targają młodymi ludźmi, ich rozterki, no i realny obraz szkoły.

Tłumaczy, że wszyscy sobie zdają sprawę z niebezpieczeństw, jakie czyhają na pokolenie rozpoczynające naukę w gimnazjach.

- Nie trzeba daleko szukać. Kiedy wiosną wychodzę przed blok, nie czuję zapachu bzu, tylko marihuany, którą dzieciaki palą na ławkach. I szlag mnie trafia, kiedy słyszę, że trawa nie uzależnia. Kiedy pytałam, kto kupuje szesnastolatkom piwo, usłyszałam, że ten, który wygląda na starszego. Pierwsze seksualne doświadczenia? W gimnazjum wszystkiego się próbuje - Beata tłumaczy, że wszyscy wiedzą jak jest, więc nie trzeba tego opisywać. Ona próbuje pokazać młodym ludziom, jak wiele tracą, rzucając się w wir dorosłego życia. Że omijają ich uczucia, których potem już nie zdążą doświadczyć. Najważniejsze, że nastolatki odnajdują w jej książkach siebie, utożsamiają się z bohaterami i nie ma dla nich znaczenia, że mówią "o rany" zamiast "ja pier...". - Paradoksalnie niektóre czytelniczki miały do mnie pretensje o fragment książki, zawierający prymitywny dialog, który prowadzą dziewczyny ze sobą na "tlenie" - opowiada autorka. - A to akurat jest jedyna autentyczna rozmowa, skopiowana z GG, wszystkie inne są fikcją, choć opartą na moich peregrynacjach po wielu forach, blogach i czatach.

31 lipca (1996)

Gdy Damian wydobrzał, wróciła do pracy. W latach 90. była opiekunką do dziecka, pracowała na stacji benzynowej, po urodzeniu Martyniki znowu siedziała w domu, ale ciągnęło ją do literatury, więc zakręciła się, by pracować wśród książek - jako obsługa stoiska Kultura w Carrefourze. W końcu trafiła do hurtowni bielizny. Interes szedł tak sobie, ale Beaty, która już była po trzydziestce, nie można było oderwać od komputera. Tyle że zamiast wpisywać zamówienia na majtki i staniki, zaczęła pisać opowiadania. Tym razem dla dzieci. Przyjaciele mówili, że dobre, więc dała się namówić, by pokazać je fachowcom. To był strzał w dziesiątkę. Krakowskie wydawnictwo Rafael w 2003 roku wydało kilka w książce pt. "Opowiastki familijne" i po pierwszych reakcjach na te z podtytułem "Pół godziny dla rodziny" zapytało autorkę, czy nie mogłaby napisać ich więcej. Dużo więcej. Do 2006 roku ukazało się siedem tomów "Opowiastek" (42 opowiadania) plus "Papieskie opowiastki familijne", "Bożonarodzeniowe..." i "Nowe opowiastki familijne". Do tego audiobook ze słuchowiskiem i "opowiastki" z konspektami lekcji do klas I-III podstawówki. Opowiadania o kłopotach "Grubego" chłopca, "Pyskatej Renaty", "Leny, która chce mieć lalkę Barbie" zrobiły furorę wśród nauczycieli i w wielu szkołach stały się lekturami.

- Czy mają smrodek dydaktyczny? Mają. Ale to, że uczą tolerancji i opisują dylematy najmłodszych, a podobają się nauczycielom i dzieciom, to chyba sukces - śmieje się autorka "Pamiętników nastolatki", w których szkoła jest przedstawiona w nie najlepszym świetle. - Bo "Pamiętniki" piszę z punktu widzenia nastolatków, a oni nie lubią szkoły.

"15 maja Kupiliśmy zapiekanki i soki w kartonach i ruszyliśmy w stronę parku Szczytnickiego (…) - Natalia, jesteś tu? - Jacek wyrwał mnie z zamyślenia. - O czym tak dumasz. - O Hali Stulecia".

Andrzejczuk jest też autorką bestsellerowej "Tatusiady" i powieści "Tajemnica", ale dotąd w jej książkach miejsce akcji było nieokreślone. Bohaterowie "Pamiętnika" mieszkają na Karłowicach, rozmawiają o tym, że ich sąsiadami byli Wojaczek i Dąbrowska. - W "Pamiętniku" oddałam cześć mojemu miastu, choć najbardziej jestem znana w Krakowie, gdzie na targach stoi do mnie kolejka czytelniczek. Raz trafiłam do restauracji, której właściciel znał na pamięć fragmenty "Tatusiady" - opowiada Beata Andrzejczuk, która kilka lat temu wzięła udział w naszej akcji i napisała dla gazety bajkę o Teodorku. Potem powstały kolejne. W 2012 ukaże się książka o jego przygodach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska