Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandziory znów chcą haraczy. Czy należy się bać?

Małgorzata Moczulska
Gang „Dąbka” specjalizował się w haraczach. Przestępcy wiele lat temu zostali skazani, ale większość z nich wyszła już na wolność
Gang „Dąbka” specjalizował się w haraczach. Przestępcy wiele lat temu zostali skazani, ale większość z nich wyszła już na wolność Dariusz Gdesz/Polska Press
Jeśli nie zapłacisz 500 złotych, to twój lokal na Nowym Mieście zostanie zniszczony, albo spalony - usłyszał w słuchawce wałbrzyski przedsiębiorca. Czy znów trzeba się bać haraczy?

W ostatnią sobotę lipca przed południem jeden z wałbrzyskich przedsiębiorców odebrał telefon. Nieznany mu, męski głos w słuchawce, stanowczo zażądał od niego 500 złotych haraczu. Mężczyzna mówił, że jeśli przedsiębiorca nie zapłaci, to jego lokal na Nowym Mieście zostanie zniszczony, albo spalony.

Wałbrzyszan przestraszył się pogróżek. Wiedział, że nie są to tylko głupie żarty, dlatego sprawę od razu zgłosił na policję. - Funkcjonariusze drugiego komisariatu niezwłocznie rozpoczęli działania operacyjne w celu ustalenia, kto próbował dokonać wymuszenia rozbójniczego. I ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut od zgłoszenia zatrzymali 25-letniego mieszkańca Wałbrzycha, który próbował wymusić haracz - relacjonuje Marcin Świeży z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu. Dodaje, że podejrzany 25-latek stanie teraz przed sądem. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.

To nie jest była jedyna próba wymuszenia haraczu w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu policjanci z Dzierżoniowa zatrzymali 25-letniego mieszkańca powiatu wałbrzyskiego, który usiłował groźbą wymusić aż 5000 złotych od osoby prowadzącej działalność gospodarczą. Został aresztowany. Okazało się też, że poza wymuszaniem haraczy zajmuje się handlem narkotykami.

Czy przedsiębiorcy powinni zacząć się bać. Czy wracają czasy, gdzie haracze płacili niemal wszyscy? Policjanci mówią że nie, ponieważ wymuszeniami nie zajmują się zorganizowane grupy, a zwykła bandziorka, która próbuje w ten sposób zarobić.

- Trudno to co się dzieje porównać do tego co mieliśmy tu kilkanaście lat temu, kiedy w mieście szaleli gangsterzy „Dąbka”. Oni byli niebezpieczni, ci są co najwyżej nieporadni - mówi nam jeden z kryminalnych.

Gang rozbito w 2005 roku. Zorganizowana grupa, której dowodził Marek D., znany jako „Dąbek”, zamiast argumentów stosowała broń palną, siekiery, noże, trzonki od kilofów, metalowe rury, a nawet łopaty! Gang „zasłynął” z wymuszania haraczy od kopiących w biedaszybach i terroryzowania prywatnych przewoźników, którzy musieli dzielić się z nimi zarobionymi pieniędzmi oraz ściąganiem haraczy w dyskotece Atlantis. Mieli też na swoim sumieniu atak z bronią palną na zgorzeleckiego przestępcę oraz z siekierą na wałbrzyszanina. Ten ostatni cudem uniknął śmierci, po skomplikowanej operacji trepanacji czaszki. Na celowniku gangu znalazł się również wałbrzyszanin odsiadujący wyrok we Wrocławiu. Gang próbował go otruć amfetaminą. Przerzucono ją w piłce do tenisa ziemnego na teren więzienia.

Zobacz też: Jak żyli najsławniejsi polscy gangsterzy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska