- Wiem, że były też inne zdarzenia. Znam panią, właścicielkę psa rasy shih tzu, mały pięciokilowy. Jak go zaatakowały te dwa amstaffy to prawie krtań mu wyrwały - opowiada pan Wojciech. To było też rok temu, w czerwcu. Ale są inni pokrzywdzeni.
Mieszkańcy się boją. Kilkadziesiąt osób podpisało petycję do wrocławskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Ich zdaniem właściciel psów to mieszkaniec osiedla TBS na Stabłowicach. Wyprowadza je bez smyczy i kagańca. Incydent z lipca ubiegłego roku sprawił, że mężczyzna stanie przed sądem za wykroczenie. Grozi mu 100 zł grzywny albo prace społeczne. Proces miał się zacząć w marcu, ale się nie zaczął przez epidemię koronawirusa. Pierwsza rozprawa 30 września.
- Tego dnia wróciłem z pracy i z moim Jimem poszedłem na spacer – opowiada pan Wojciech. - nagle wyskoczyły na nas te dwa psy. I rzuciły się na mojego. Podniosłem go na ręce, ale bardzo go poraniły.
Pies natychmiast trafił do weterynarza, na ratującą życie operację. Właściciel agresywnych amstaffów nie chciał rozmawiać choćby o zwrocie kosztów leczenia. - Powiedział mi, że jeszcze trzeciego takiego psa sobie kupi, bo mu wolno – opowiada Wojciech Zarzycki. Sprawa trafiła na policję, a ta skierowała ją do sądu z wnioskiem o ukaranie za wykroczenie. Wtorkowy incydent też skończy się na policji.
Amstaffy zaatakowały na Stabłowicach. Pogryziony pies walczy o życie, jego pani trafiła do szpitala
Rzecznik wrocławskiego TBS Łukasz Maślanka przyznaje, że na lokatora od groźnych psów są inne skargi – o głośne imprezy nocą, zanieczyszczanie klatki schodowej. - Pod petycją, która do nas dzisiaj trafiła, podpisanych jest 70 osób./ Proszą o pilną interwencję. Zarząd TBS zajmie się tą sprawą. Będziemy prosić naszego lokatora o wyjaśnienia. My zapytaliśmy wrocławską policję, co zamierza zrobić z nieodpowiedzialnym właścicielem dwóch niebezpiecznych psów. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Z mężczyzną nie udało się nam skontaktować. Wiemy, że jest byłym policjantem. Jeszcze kilka lat temu nagradzanym przez Komendanta Miejskiego Policji we Wrocławiu za bohaterską postawę i ratowanie życia ludzi. Jesienią 2017 roku gangsterzy dotkliwie pobili go w jednym z lokali w centrum Wrocławia. Choć nie jako -byłego już wówczas – policjanta. Ale z innych, zupełnie prywatnych powodów. Mężczyzna i jeden z hersztów gangsterskiej ekipy mieli wspólnego znajomego. Przestępca zabronił się z owym znajomym (niejakim „Łapką”) kontaktować, a były policjant nie usłuchał. Taki motyw ustaliła prokuratura. Zapadły już nieprawomocne wyroki, skazujące sprawców. W najbliższych dniach sprawę badał będzie wrocławski Sąd Apelacyjny.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?