Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobacz, jak drogówka oszukiwała na mandatach

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
- Policjanci fałszowali mandaty - twierdzi prokuratura. Karali za inne wykroczenia niż były popełnione. Łącznie policjantom postawiono prawie 300 zarzutów.

Przed Sądem Rejonowym Wrocław Śródmieście rozpoczął się proces trzech policjantów drogówki oskarżonych głównie o niedopełnienie obowiązków. Mieli wypisywać zatrzymanym kierowcom mandaty za przechodzenie na czerwonym świetle, a nie za przekroczenie prędkości. Dzięki temu kierowcy nie dostawali punktów karnych, no i kwota mandatu była znacznie mniejsza (50, najwyżej 100 złotych). Oskarżeni nie pracują już w policji. W sumie mają aż ok. 300 zarzutów.

Dlaczego to robili? Tego nie wiadomo. Korupcja? Prokuratura ma dowody na wzięcie łapówki tylko w kilku przypadkach. W pozostałych udało się udowodnić jedynie przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

Dwóch z trzech oskarżonych chce poddać się karze. Ich obrońcy zapowiedzieli negocjacje z prokuraturą. Zgodnie z prawem można złożyć taki wniosek dopóki nie zakończą się przesłuchania wszystkich oskarżonych. Jeden z obrońców na samym początku procesu złożył wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Oznaczałoby to uznanie winy, ale zrezygnowanie z kary. Taka osoba figurowałaby w rejestrze skazanych jako „niekarana”. Miałaby wyznaczony czas próby. Proces mógłby być wznowiony, gdyby oskarżony popełnił kolejne przestępstwo w okresie próby.

Sąd nie zgodził się jednak na warunkowe umorzenie. Uznał, że wniosek w tej sprawie jest „przedwczesny”. Nie popierało go też oskarżenie.

Nie wiadomo, czego miałoby dotyczyć poddanie się karze - sugerowane przez obrońców.

Oskarżeni nie przyznają się do łapówek, a jedynie do zamiany mandatów. I karania za przechodzenie na czerwonym świetle zamiast za przekraczanie prędkości. Dlaczego mieliby tak robić? Zdaniem oskarżonych wynikało to z presji przełożonych. Naciskali na jak największą liczbę mandatów dla pieszych. Po to, by poprawić policyjne statystyki.

Dowody? Policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych założyło ukryte kamery w radiowozach. Jednak - jak wynika z naszych informacji - niemal nie ma nagrań potwierdzających żądanie łapówek lub wręczanie jakichkolwiek korzyści.

Stąd właśnie większość zarzutów dotyczy wyłącznie przekroczenia uprawnień i poświadczania nieprawdy w dokumentach. W jednym wypadku policji i prokuraturze pomógł podsłuch. Przez przypadek złożyło się tak, że zatrzymana do kontroli drogowej kobieta była podsłuchiwana przez policję w innej sprawie.

Ale podsłuch ten nagrał jak - zaraz po zakończeniu kontroli - kobieta dzwoni do męża i mówi mu, że właśnie zapłaciła 50 złotych łapówki.

Ukryte kamery w radiowozach to stary sposób na nieuczciwych funkcjonariuszy drogówki. Ale owi funkcjonariusze też już to wiedzą, bo wielu ich kolegów trafiło tak na ławę oskarżenia.

Czy to dlatego w tej sprawie nie ma dowodów na korupcję?

A może naprawdę szefowie policjantów naciskali na to, by wystawiać jak najwięcej mandatów za złe przechodzenie przez jezdnię?

Zobacz też

Posmakuj Dolnego Śląska - pierogi z Chrząstawy Wielkiej

IFRAME https://gazetawroclawska.pl/losowanie-grup-ms-z-kim-zagra-polska-kiedy-i-gdzie-w-tv-losowanie/ar/c2-12720240

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska