Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatrucie Odry? Na kłamstwach, byle dopłynąć do Sejmu

Krzysztof Chmielnik
Mimo informacji zaprzeczających tezom o celowym lub przypadkowym zatruciu przemysłowymi ściekami, opozycja trwała przy swoim, że rząd zatruł Odrę
Mimo informacji zaprzeczających tezom o celowym lub przypadkowym zatruciu przemysłowymi ściekami, opozycja trwała przy swoim, że rząd zatruł Odrę Fot . Pawel Relikowski / Polskapresse
Kłamstwo, mijanie się z prawdą, wprowadzanie w błąd, manipulacja należy do codziennego arsenału polityki. Mimo to jednak warto wierzyć w politykę, w której prawda jest wartością, a nawet orężem.

Spis treści

Zeszłoroczna katastrofa ekologiczna na Odrze jest dobrym tworzywem do rozważenia powyższej tezy. Zwłaszcza, że pojawiły się nowe informacje o śniętych rybach, które płyną do nas z Czech. Za chwilę mogą wypłynąć w innym miejscu i staną się pożywką do kolejnych medialnych nadużyć.

Anatomia kłamstwa

Z jednej strony istnieje rzeczywistość, a z drugiej jej alternatywa, skrojona na potrzeby partyjnej retoryki. Doniesienia o tysiącach śniętych ryb wzmocnione telewizyjnym obrazem miały prawo wstrząsnąć opinią publiczną, która oczekiwała od władz i od mediów wyjaśnienia. Ludzie bombardowani informacjami o ekologicznym kryzysie, żądali wyjaśnień. Chcieli wiedzieć co się stało i dlaczego. Wskutek medialnej wojny i sterowania społecznymi emocjami, odbiorcy przyzwyczajeni do uprawianego od lat medialnego linczu, żądali ofiary i wskazania winnych. Media wyszły naprzeciw tym oczekiwaniom. Szczególnie w zakresie wskazywania palcem winnych, czyli rządu i jego administracji. Stosowano przy tym zasadę, że teraz wystarczy znaleźć uzasadnienie. Prawda jest nieistotna.

Najbardziej do linczu pasowało zatrucie. Najpierw wykryto w wodach Odry mezytylen, który nagle znikł. Potem zjawiły się ołów, kadm i rtęć. Wreszcie zasolenie. Szybko ogłoszono listę trucicieli. Były na niej kopalnie, no bo rząd broni górnictwa węgla kamiennego, Huta Łabędy, bo tam Polska Grupa Zbrojeniowa produkuje czołgi, zbiornik odpadów poflotacyjnych „Żelazny most”, no bo KGHM, którego głównym udziałowcem jest budżet państwa. Posłowie opozycji w antyrządowych mediach dowodzili winy politycznych oponentów.

Zgodnie z medialną technologią obok polityków pojawili się eksperci z akademickimi tytułami, którzy porzuciwszy rozum dali wyraz swojej politycznej frustracji. Na podstawie własnych wyobrażeń i domniemań interpretowali medialne kłamstwa. Insynuacjom „tefauenowskich” ekspertów wtórowali „eksperci” zza Odry. Z ministrem środowiska Brandenburgii Axelem Vogelem na czele, który wskazał na próbki, w których wykryto rtęć. Bardziej brandenburska od niego marszałek lubuska Elżbieta Anna Polak, z tej rtęci uczyniła pretekst do licznych wystąpień i stwierdziła, że skażenie „przekroczyło skalę”.

W sprawie tej rtęci nad Odrę zawitał Donald Tusk, który w transmitowanym na całą Polskę show utwierdzał swoich wyznawców w przekonaniu, że woda z rzeki parzy. Kiedy okazało się, że jest inaczej szybko zmieniono narrację. Marszałek Polak na pytanie lokalnej dziennikarki o odniesienie się do tego kłamstwa, zarzuciła jej „pisowską narrację”. Ogłosiła powołanie własnej grupy ekspertów, którzy mieli zbadać pobrane z Odry próbki. Nic nie wiadomo o wynikach badań owych ekspertów, ale wszystkie kolejne wypowiedzi Elżbiety Anny Polak sugerują, że ona nadal wierzy, że ryby zabiła rtęć.

Niepotrzebna prawda

W atmosferze medialnej nagonki głosy rozmaitych naukowców o braku wyraźnych przesłanek dotyczących powodów masowego śnięcia ryb i o złożoności problematyki ekologicznej Odry, ginęły niezauważane. Opozycyjne media i politycy opozycji twardo trwali przy swoim, powtarzając mantrę o konieczności dymisji rządu. Ten zaskoczony skalą medialnej akcji bronił się dość nieporadnie. Do tego stopnia, że premier zdecydował o dymisjach. Reaktywnie komendant policji wyznaczył nagrodę 1 miliona złotych dla tego, kto wskaże sprawców. Tysiące ludzi złapało za telefon i wskazywało, a policja weryfikowała doniesienia. Pierwsze wstępne analizy naukowców z PAN, a także głosy rozsądku z Niemiec, wskazujące na wielość przyczyn w tym głównie naturalnych, dały argumenty przedstawicielom rządu, ale nie zmieniły zasadniczej osi opozycyjnej narracji. Mimo informacji zaprzeczających tezom o celowym lub przypadkowym zatruciu przemysłowymi ściekami, opozycja trwała przy swoim, że rząd zatruł Odrę, rząd ukrywa prawdę,

rząd jest nieudolny, rząd niszczy Polskę. Badania wykonane w niezależnych laboratoriach wskazujące, że toksynę trującą ryby wytwarzają złote algi, opozycyjne media i krytycy rządu ignorowały, lub zarzucały rządowi kłamstwo. Pełna analiza, którą wykonała grupa ekspertów powołana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ogłoszona w marcu 2023 roku nikogo już nie interesowała. Opozycja znalazła kolejne polityczne preteksty dla wymyślania kolejnych kłamstw. Prawda o przyczynach śnięcia ryb w Odrze już nie była opozycji potrzebna. Odra wypadła z politycznej agendy opozycji.

Proletariat zastępczy

Termin powyższy ukuty na potrzeby publicystyki demaskującej metody działania współczesnych komunistów, dosyć dobrze objaśnia polityczne intencje. Kiedyś w zamierzchłych czasach polityk z komunistyczną etykietką odwoływał się do realnych problemów robotników. Ale klasa robotnicza nie chce komunistów mieć za obrońców. Zatem ci wzięli na cel feminizm i genderyzm. Do tego ekologię. Ryby w Odrze nie mają głosu, a to co o nich i Odrze mówią naukowcy jest dla obrońców rzeki bez znaczenia. Tez o zmianach klimatu i zatruciu Odry nie trzeba udowadniać. Śnięte ryby są dowodem na głoszone tezy. Ludzie, w założeniu obrońców Odry, są zbyt głupi i zbyt leniwi, aby czytać skomplikowane ekspertyzy. Uwierzą w to co piszą i mówią media, bo jak mówił jeden z dziennikarzy, widzowie są znacznie głupsi niż się wydaje. Głęboko w ów brak rozumu wierzą ci, którzy rzekomo nas bronią. Tak naprawdę pogardzają nami, jak ów dziennikarz, jak opozycyjne media, jak Donald Tusk czy Elżbieta Polak. Hasła są po to, aby znaleźć się w sejmie, a nie po to, aby je realizować.

Konkluzją i metaforą niech będzie przypadek owych aktywistów otumanionych przez przez ideologię współczesnego komunizmu, którzy przybetonowali się do pasa startowego jakiegoś lotniska. Zwykły klej już im nie wystarczył. Wykorzystali beton pomieszany z żywicą. Teraz tym przyklejonym, niedouczonym, naiwnym, gorliwym wyznawcom ideologicznych kłamstw, trzeba będzie amputować dłonie. I niech to będzie przesłaniem i ostrzeżeniem przed skutkami kłamstwa w polityce. Kłamstwa, które wynika z pogardy do nas.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska