Kilkadziesiąt lat później miasto stało się celem ataków terrorystycznych. Znów zginęli ludzie. Ale w obu tych wypadkach sytuacja była jaśniejsza - sprawcy to wrogowie innej krwi. Teraz koszmar narodził się wewnątrz państwa wciąż uważanego za mocarstwo. Nie zamierzam się ośmieszać, wyręczając socjologów i psychologów społecznych, którzy z pewnością naukowo zdiagnozują przyczyny rozruchów. Nie będę też liczył, jaki procent wandali i złodziei ma czarną, śniadą lub żółtą skórę. Jeden z miejscowych komentatorów uważa, że pod zakrywającymi ich twarze kapturami często kryją się pozornie normalni "chłopcy z sąsiedztwa".
W dzień przyodziani w garniturki przykładnie podążają do szkół, po zmierzchu zmieniają się w brutalnych anarchistów i łupieżców. Doktor Jekkyl i Mr. Hyde powieleni w tysiącach egzemplarzy. Nasi są i wśród sprawców, i wśród poszkodowanych. Spalono dwa mieszkania należące do Polaków, zatrzymano kilku zadymiarzy polskiej narodowości. W burdach biorą udział nawet dziesięciolatki. Rozruchy ogarniają kolejne miasta.
Można rzec - nic nowego pod słoń-cem. Na egipskiej piramidzie znaleziono napis sprzed tysięcy lat, głoszący, że świat zmierza ku upadkowi, bo młodzież jest coraz gorsza i nie ceni żadnych wartości. Dla brytyjskiego społeczeństwa anarchia na ulicach musi być wstrząsem. Może nie mniejszym niż w Norwegii po wyczynach mordercy Breivika. Pada kolejny mit o oazie porządku i spokoju. Mechanizmy doskonale niby funkcjonującego państwa, nie są tak niezawodne, jakby się wydawało. Kraje dobrobytu napotykają problemy, które je przerastają. Stara i często wyśmiewana maksyma - pieniądze to nie wszystko - udowadnia swoją aktualność. Ludzie szybko zapominają o szokujących nawet wydarzeniach, jeśli te nie dotyczą ich osobiście. Po kolejnym wstrząsie wciąż na nowo się dziwią i pytają - czy świat zwariował? Nie, zawsze był taki, tylko ludzkość bywała gorzej poinformowana.
Chyba tylko psychopata potrafiłby wymyślić scenariusz, w którym babcia morduje dwoje wnucząt. Bo były schorowane.
Ziemia, ojczyzna ludzi, jest także domem dla obłąkanych jednostek, choć czasem w amok popadają całe narody. Szaleństwa nie sposób przewidzieć. Chyba tylko psychopata potrafiłby wymyślić scenariusz, w którym babcia morduje dwoje swoich wnucząt. Bo były schorowane, a ona chciała w ten sposób odciążyć ich rodziców. To jedna z tych dobrych chęci, którymi wybrukowane jest dno piekła.
Z dowcipów o wariatach:
Stoi świr przed automatem z colą, wrzuca monetę, wypija napój z puszki, wrzuca, wypija i tak przez kwadrans. Następny klient gdera zniecierpliwiony: - Panie, może już dosyć, ja też chcę się napić. Ten, bardzo wesolutki, odpowiada: - Nie ma głupich, teraz nie odejdę, bo stale wygrywam.
Wariat, bo wariat, ale przynajmniej szczęśliwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?