MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Ballada o zwierzątkach i o bydlakach

Andrzej Górny
Polskapresse
W poprzednim mieszkaniu, na siódmym piętrze, nawiedzały mnie tylko owady (windy nie potrzebują), mysz która zostawiała bobki w okolicy telewizora, i mrówki faraona.

Mój jamnik Oskar podczas wieczornych spacerów, miewał scysje z jeżami zamieszkującymi podwórkowe chaszcze; obszczekiwał je z zapałem. Do czasu, gdy trafił na jakiegoś choleryka, który nie przyjmował postawy obronnej, ale groźnie fukał i próbował kontratakować. Psina od tej pory kolczastych ignorowała.

W nowej kwaterze mogę liczyć głównie na towarzystwo ptaków. Jeśli im nasypię ziarna, przylatują m.in. szpaki, sikory i gołębie. Jednak najsympatyczniejsze są wróble, i domowe, i mazurki. Ostatnio naliczyłem 21 sztuk, kołyszących się na gałęziach winorośli, by po chwili sfrunąć na taras, aby uczestniczyć w wielkim żarciu. Kiedyś wróbli było zatrzęsienie, gnieździły się wszędzie, nawet w ścianach budynków, podziurawionych przez wojnę. Rok po wielkiej powodzi w 1997, zauważyłem, że ich mniej. Fachowcy tłumaczyli, że woda zniszczyła wiele gniazd, a śmiecie są pakowane w worki foliowe, więc dostęp do karmy odcięty itd.

Wróble z centrum wydziobywały okruchy ciastek ze stolików przed kawiarniami, nie bojąc się wcale ludzi. Te moje, podmiejskie, są ostrożniejsze, przy konsumpcji każdemu łebek chodzi na wszystkie strony, wypatrują zagrożenia i przy byle sygnale odlatują z furkotem. Który daje ten sygnał nie wiadomo, może rządzi stadkiem jakaś zbiorowa łączność? Zresztą trudno im się dziwić, jeśli w okolicy buszuje kilkanaście kotów. Pisałem już o tym, że razu pewnego mruczki dobrały się nocą do drobiu wystawionego na taras? Jeden podważył miskę przykrywającą łup, drugi wygarnął kuraka. Tak było, ale te kocie złodziejaszki też lubię. Do zwierząt mam stosunek czuły, tylko dla bydlaków ani grama tolerancji.

Pan premier powiada, że stadionowych chuliganów należy osądzać jak bandytów. To za słabo. Prawo niby bandytów tępi, a przecież znamy wielu łotrów, wobec których jest bezsilne. Żyją w spokoju i dostatku. Tak samo z kibolami. Organa wyłapią co setnego, a reszta nadal będzie rosnąć w chamską i bezmózgą siłę. Gdyby tak nowe stadiony wyposażyć w stalowe klatki i wpuszczać tam kreatury z nożami, pałami i łomami? Niechby jeszcze ciężko płacili za możliwość wzajemnego haratania, a telewizje, też za opłatą, nadawały dwa spektakle - jeden sportowy z boiska, drugi, krwawy, z klatek.

Gdyby tak nowe stadiony wyposażać w stalowe klatki i wpuszczać tam kreatury z nożami, pałami i łomami? Niechby jeszcze za to płacili

Jasne, to pomysł antydemokratyczny i niepoprawny politycznie, a w dodatku ściągnięty od filmowców z USA, którzy już takie scenariusze realizowali. Jednak skoro dewianci nie potrafią się zachować po ludzku, traktujmy ich jak bydło (nie obrażając bydła).

Od czasu, gdy w latach 70. na Olimpijskim podczas meczu futbolowego Polska - Francja (dostaliśmy lanie) jakiś "kibic" trafił mnie w ucho butelką po winie marki "Wino", czasem mnie podobne marzenia nawiedzają.

Mam się wstydzić, że moja wyobraźnia dorównuje standardom amerykańskim?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska