Przed nami seria bezpłatnych koncertów muzyki klasycznej i jazzowej w małych miejscowościach Dolnego Śląska. To wyjście z kulturą wyższą do miejsc, w których ciężko ją zorganizować. Artyści występujący w najważniejszych polskich i europejskich salach koncertowych, dostępni zazwyczaj jedynie w zinstytucjonalizowanych przestrzeniach, pojawia się w kameralnej odsłonie, poza większymi miastami i w niekonwencjonalnej scenerii.
Projekt już funkcjonuje w Narodowym Instytucie Muzyki i Tańca i teraz rozszerzy się na Dolnym Śląsk. Będzie finansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz budżetu Samorządu Województwa Dolnośląskiego.
- Chodzi o produkty kulturalne, które gwarantują pewną jakość artystyczną i twórczą, mogłyby odwiedzać małe miejscowości, w których nie ma prężnych ośrodków kultury. Finalnie udało się podczas majowej sesji sejmiku województwa utworzyć specjalny fundusz na tego typu działanie. To 200 tysięcy złotych. Artyści klasyczni i jazzowi będą występować na Dolnym Śląsku w małych miejscowościach. Zależało nam, aby żywe prawdziwe instrumenty były tam obecne i by nawiązać z lokalnymi organizacjami pozarządowymi oraz mieszkańcami relacje. Możemy wspólnie organizować te koncerty. Gminy są chętnie, zgłaszają się kolejni sponsorzy - informuje Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego.
Pierwsze wydarzenia odbyły się w Polkowicach, Prochowicach i Oborze. Planowanych jest 30 koncertów.
- Dla nas to fantastyczne wsparcie naszej misji, którą instytut realizuje od 12 lat, a projekt Polskiego Impresariatu Muzycznego prowadzimy od 2019 roku pod patronatem ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. Jeżeli chcemy, żeby polskie społeczeństwo się uwrażliwiało i rozwijało, to powinniśmy docierać z muzyką tam, gdzie może nigdy wcześniej nie było fortepianu, czy skrzypiec. Spotkania z mieszkańcami mniejszych miejscowości budują w nas poczucie, że to co robimy, ma absolutny sens - stwierdziła Katarzynę Meissner, dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca.
Podkreśla, że to nie są koszty, ale inwestycje w dojrzałą świadomość, lokalny patriotyzm i budowanie lokalnej społeczności.
- Wystąpiliśmy w Polkowicach, w przepięknym kościele z bardzo dobrą akustyką i niezwykle ciepłą publicznością. Mieszkańcy są spragnieni, wręcz złaknieni kultury, szczególnie po dwóch latach pandemii, kiedy kultura została zamknięta w Internecie. Powrót występów na żywo to dla nas niezwykłe przeżycie. Bezpośredni kontakt z ludźmi jest fantastyczny - opowiada Misha Kozłowski, pianista, solista i kameralista.
Dodaje, że zupełnie zaskakujące miejsca dla przeciętnego melomana mogą się nadawać na wspaniały koncert, bo są doskonale przygotowane akustycznie.
- Trzeba być odważnym i my jako muzycy jesteśmy otwarci, żeby próbować i doświadczać. Wczoraj w Polkowicach w trakcie owacji na stojąco piątkę przybił nam 6-letni chłopiec. Potem okazało się, że zamierza on rozpocząć swoją przygodę ze skrzypcami. Przypomniało mi, gdy jako 5-latek namawiałem rodziców, żeby pójść do szkoły muzycznej. A pochodzę z miasta, gdzie nie było filharmonii i teatru, nie było szerokiego dostępu do kultury. Publiczność, która chce słuchać klasyki jest rozsiana po całej Polsce. Naszym obowiązkiem jest do nich dotrzeć i podać im muzykę w sposób szczery - oświadcza Janusz Wawrowski, uważany za jednego z najwybitniejszych polskich skrzypków.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?