Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie Jerzego Klempela. Oni opadali, a on dalej był w powietrzu

Paweł Pluta
Związek Piłki Ręcznej w Polsce
Był rok 1976, gdy piłkarze ręczni Śląska Wrocław zdobyli piąty z rzędu tytuł mistrza Polski, a reprezentacja Polski wywalczyła brązowy medal igrzysk olimpijskich w Montrealu. Gwiazdą obu zespołów był Jerzy Klempel, jeden z najlepszych piłkarzy ręcznych na świecie. Nic więc dziwnego, że we wspomnianym czasie triumfował w 24. edycji Plebiscytu na Najlepszego Sportowca na Dolnym Śląsku.

„Kukuś” – taka ksywka towarzyszyła mu niemal przez całe życie (1953 – 2004). Skąd się wzięła? Otóż, jak wspominała siostra Jerzego – Elżbieta Klempel-Skalska, w dzieciństwie mama miała problem z uczesaniem młodego Jurka, bo na głowie robił mu się taki kukuś. No i choć z upływem lat włosy leżały już jak ulał, to pseudonim pozostał na zawsze.

Jerzy Klempel przyszedł na świat 23 kwietnia 1953 roku, w niewielkiej wsi Międzylesie w powiecie świebodzińskim. Wychowywał się tam do 11. roku życia i dopiero później, wraz z rodziną, przeprowadził się do Opola, gdzie przygodę ze sportem rozpoczynał od… hokeja na lodzie. W wieku 15 lat w barwach Odry Opole zdobył tytuł mistrza Polski juniorów.

„Jurek był leworęczny, a ja wiedziałam, że tacy zawodnicy są na wagę złota w piłce ręcznej. Gdy szybko urósł 15 cm powiedziałam mu, żeby spróbował gry w szczypiorniaka” – wspominała jego siostra, która także grała w piłkę ręczną. No i tak „Kukuś” trafił na trening Gwardii Opole, prowadzonej przez Edwarda Hylę, choć wcześniej nie wykazywał większego zainteresowania tą dyscypliną sportu. Gdyby nie postawił wówczas na piłkę ręczną, świat nie zyskałby jednego z najwybitniejszych graczy, bo Jerzy Klempel jako jedyny był aż osiemnastokrotnie wybierany do składu reprezentacji gwiazd, podczas imprez najważniejszej rangi. Ale po kolei…

Finał po zatrutym posiłku

„Trenowałem pół roku z juniorami i zadebiutowałem w wieku 16 lat w I lidze (dzisiejsza Superliga – przyp. red.). W debiucie rzuciłem 11 i 9 bramek w dwumeczu z Pogonią Zabrze” – mówił po latach Jerzy Klempel. I tak rozpoczęła się jego wielka kariera. O złote dziecko z Opola upomniało się wojsko, a konkretnie działacze sekcji szczypiorniaka Śląska Wrocław, który po ostatni tytuł mistrzowski sięgnął w 1967 roku. Sezon 1971/72 należał już do WKS-u, z „Kukusiem” w składzie. To był pierwszy złoty medal z siedmiu, jakie z rzędu zdobył Śląsk w latach 1972-1978.

Leworęczny szczypiornista grał na pozycji prawego rozgrywającego, ale też w razie potrzeby występował na prawym skrzydle. Jednak nie to było ważne, gdzie znajdował się na boisku, tylko jak rzucał. Miał wspaniałą koordynację ruchową, wysoko odwodził rękę przy rzucie. No i ten wyskok – tzw. winda w górę. „Obrońcy skakali razem z nim, aby go zablokować. Oni opadali, a on dalej był w powietrzu i dopiero wtedy rzucał” – wspominała jego żona, Barbara. „Kukuś” oddawał niesamowicie precyzyjny i szybki rzut – wyprostowaną ręką z nadgarstka. I choć wszyscy wiedzieli jak będzie rzucał, byli bezradni, a bramkarz zazwyczaj leżał już w przeciwnym narożniku. Nic dziwnego, że z nim w składzie każdy zespół miał tak ustawioną taktykę, aby to Klempel zakończył akcję rzutem. A że w zasadzie nie pudłował… to m.in. pięciokrotnie został królem strzelców I ligi. Mawiano, że jeszcze w czasach kawalerskich, gdy upatrzył sobie jakąś fankę na trybunach, mówił do niej: „patrz, teraz zrobię ci prezent”. I rzucał dla niej bramkę. Do tego świetnie egzekwował rzuty karne, czasami ośmieszając bramkarzy.

W tej złotej erze wrocławianie osiągnęli także finał Pucharu Europy (dzisiejszej Ligi Mistrzów – przyp. red.) w roku 1978, ale ulegli S.C. Magdeburg (22:28). „Zostaliśmy wówczas podtruci jedzeniem, bo każdy był słabiej dysponowany” – wspominał „Kukuś”. Kolejny mistrzowski tytuł zdobył ze Śląskiem w 1982 roku, a po drodze był jeszcze brąz (1979, 1981) oraz srebro (1980). Niejako na deser – trzy razy sięgał z WKS-em po Puchar Polski (1976, 1981, 1982).

W 1982 roku otrzymał wreszcie zgodę władz na wyjazd na zachód, do Republiki Federalnej Niemiec. I choć do tak wybitnego zawodnika, oferty z najlepszej ligi świata przychodziły już wcześniej, to podobnie jak wszystkie gwiazdy polskiego sportu (np. Kazimierz Deyna, Włodzimierz Lubański), także Jerzy Klempel musiał obejść się smakiem. Dopóki nie osiągnął PRL-owskiego limitu wieku na zagraniczny wyjazd. Jednak o jego niebywałych osiągnięciach w Bundeslidze nieco później.

Piętnaście bramek w jednym meczu
Cofnijmy się najpierw do sukcesów w kadrze narodowej, w której w latach 1973 – 1987 rozegrał 221 meczów, zdobywając 1237 bramek. To daje mu pierwsze miejsce na liście wszech czasów najlepszych snajperów reprezentacji narodowej – drugi jest Karol Bielecki (255 meczów i 955 bramek). Zadebiutował w niej w 1973 roku, a już rok później Polska zajęła czwarte miejsce, podczas mistrzostw świata w Niemieckiej Republice Demokratycznej, gdzie Jerzy Klempel zdobył 26 bramek.

Na igrzyskach w Montrealu w 1976 roku biało-czerwoni zdobyli historyczny brązowy medal. „Kukuś” zostałby zapewne królem strzelców olimpijskiego turnieju, gdyby nie to, że… wycofała się reprezentacja Tunezji, z którą Polska wygrała 26:12, a on trafił do bramki rywali piętnastokrotnie! Natomiast gdy zostawał najlepszym snajperem turniejów, jak to miało miejsce podczas MŚ w Danii w 1978 roku (47 bramek) oraz igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 (44 bramki), to niestety nasza reprezentacja nie załapała się do strefy medalowej.

Kolejny ogromny sukces osiągnął na MŚ w RFN (1982), gdzie rzucił 33 bramki, a Polska wywalczyła brąz, co było największym naszym osiągnięciem podczas światowego czempionatu, aż do czasów sukcesów kadry Bogdana Wenty. Trzecie miejsce mistrzostw świata dało też Polakom przepustki na igrzyska w Los Angeles (1984), na które nasi mieli jechać po złoto. „Ta drużyna w zasadzie nie miała słabych punktów” – wspominał Zygfryd Kuchta, który był wówczas selekcjonerem. Na dwa miesiące przed wyjazdem, gdy zawodnicy dowiedzieli się o decyzji Kremla i bojkocie igrzysk przez państwa socjalistyczne zaczęli płakać. Wśród nich byli m.in.: Bogdan Wenta, Daniel Waszkiewicz i Jerzy Klempel.

Willa na Krzykach za jedną pensję
Wróćmy zatem do roku 1982, gdy „Kukuś” przeszedł do niemieckiego Frisch Auf Göppingen. „Śląsk dostał wtedy za mnie magnetowid i komplet strojów” – wspominał. „Przyjechałem do Niemiec nie znając praktycznie języka, a następnego dnia graliśmy ligowy mecz. Na pierwszym treningu trener ustawił obrońców, aby mnie blokowali, gdy będę rzucał. Na drugi dzień, w swoim debiucie w Bundeslidze zdobyłem kilkanaście bramek. A gdy otrzymałem miesięczną pensję, to wtedy we Wrocławiu mogłem za nią kupić willę na Krzykach” – wspominał Jerzy Klempel.

W barwach Frisch Auf Göppingen trzykrotnie z rzędu zostawał królem strzelców Bundesligi – 1986 (233 bramki), 1987 (239 bramek), 1988 (198 bramek). W sezonie 1986/1987 uzyskał najwyższą średnią bramkową na mecz w historii niemieckiej ligi (9,19). W 1983 roku, podczas meczu z TuS Hofweier (27:28), ustanowił swój najlepszy rezultat w Bundeslidze, trafiając do bramki rywali 19 razy. Ten wynik był przez 26 lat rekordem Bundesligi. Łącznie przez dziewięć sezonów (1982 – 1991) – Herr Klempel – jak honorowano go w Niemczech – rozegrał w Bundeslidze 153 spotkania, w których rzucił 1189 bramek (786 z gry i 403 z rzutów karnych), co daje średnią 7,77 bramki na mecz.

„W Göppingen był bardzo kochany. Tam było szaleństwo na jego punkcie, podobnie jak z Lewandowskim w Dortmundzie czy Monachium. To była drużyna z niewielkiej miejscowości, a Jurek miał duży wkład w jej osiągnięcia. Pokazał, że my Polacy możemy osiągać sukcesy na niemieckiej ziemi. Przełamał lody” – mówiła siostra Elżbieta.

„Po zakończeniu kariery bardzo chciałem wrócić do Wrocławia, do Śląska i znów coś osiągnąć, ale nie wiedziałem czy mi się uda. A to było dla mnie bardzo ważne” – wspominał Jerzy Klempel. Udało się. Pracował jako trener i menedżer w Śląsku Wrocław. W tym pierwszym fachu zdobył ze Śląskiem ostatni – jak do tej pory – piętnasty tytuł mistrza Polski (1997 rok). Każdy z zawodników był dla niego niczym syn – jak trzeba było potrafił mocno opieprzyć, a jak było co świętować, to bawił się razem z nimi. W 2000 roku, gdy był w roli menadżera (głównie musiał zajmować się zdobywaniem pieniędzy, aby sekcja przetrwała), WKS zdobył brązowy medal i dotarł potem do finału Challenge Cup. Trzecie miejsce w lidze wrocławianie zdobywali też w latach 2002 – 2004. Ten ostatni krążek piłkarze ręczni Śląska przynieśli już swojemu Mistrzowi do szpitala, które ich kilka meczów oglądał w hali, gdy lekarze zgodzili się na przepustkę i odłączenie od kroplówki.

Nie wszyscy wiedzieli, że Jerzy Klempel przez lata cierpiał, bo nie dawał po sobie niczego poznać, nie narzekał. Chorował na stawową dnę moczanową, czyli zapalenie stawów. Gdy musiał poddać się operacji zarażono go gronkowcem. Później dwa razy przechodził sepsę, ale udało mu się z niej wyjść. Tyle, że organizmowi dało się to mocno we znaki. Kolejna batalia w szpitalu, okazała się niestety ostatnią.

Gdy odszedł, 28 maja 2004 roku, zbrakło człowieka, który niczym rozgrywający napędzał wszystko i wszystkich w Śląsku, aby piłka ręczna na najwyższym poziomie w klubie przetrwała. Umarł Klempel – umarł Śląsk. Starszy chorąży sztabowy Jerzy Klempel spoczął na cmentarzu w Opolu, a w ostatniej drodze towarzyszyła mu wojskowa asysta honorowa.

Organizatorzy i partnerzy plebiscytu:

Sportowiec Roku 2022 #sportowiecrokuGWr

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska