Wrocław: Mimo protestów miasto łączy szkoły

- To nie będzie korzystne dla naszych dzieci - ocenia Elżbieta Baran-Organista, nauczycielka klas I-III w SP 97. Jej zdaniem miasto w ten sposób zamierza przeprowadzić doświadczenie na uczniach. Bo choć zespoły szkół gimnazjum - liceum są coraz bardziej powszechne, łączenie gimnazjum z podstawówkami to nowa koncepcja, która będzie dopiero testowana.
Podobnie uważają rodzice uczniów z tej podstawówki. - Nikt nie liczy się z naszym zdaniem. Nie ma też opinii psychologów i kuratorium oświaty - denerwuje się Janusz Bieńkowski, jeden z rodziców.

Jacek Sutryk, szef departamentu spraw społecznych, wyjaśniał z mównicy podczas sesji: - Nie zasięgaliśmy opinii, bo według przepisów nie mamy takiego prawa ani obowiązku. Obawiam się zresztą, że tyle byłoby opinii, ilu ekspertów.

Rodzice mimo wszystko od kilku tygodni próbowali wpłynąć na decyzję magistratu i odwieść urzędników od tego pomysłu. Spotykali się z szefową wydziału edukacji Iwoną Bugajską, która zapewniała ich, że nie mają powodów do obaw.

- Każda szkoła zachowa swój obecny numer i nazwę. Każda nadal będzie działać w swoim obecnym budynku. Będą oddzielne rady pedagogiczne, rady rodziców, samorząd uczniowski. Nawet świetlice i dzwonki na przerwę każda będzie miała po staremu - deklarowała Bugajska.

Rodzice temu nie wierzą. - Teraz urzędnicy tak mówią, a potem, jak się coś nie uda, będzie wielki płacz - twierdzą. Grupa ok. 30 osób pojawiła się na sesji, by patrzeć na ręce radnym, jak głosują.

Ostatecznie projekt łączenia poparło 27 rajców, przeciw było trzech, wstrzymało się 5. Radni zgodzili się też na utworzenie dwóch innych zespołów szkół. Od 1 września połączone będą Szkoła Podstawowa nr 44 i Gimnazjum nr 11 przy ul. Wilanowskiej. Będzie też zespół, który stworzą Przedszkole nr 105 i SP nr 18 z ul. Poznańskiej. W tych dwóch ostatnich przypadkach nikt nie protestował.