- Oczywiście, że trochę się boję - powiedział nam Kimso. - Przede mną związkiem kierowało tylu wspaniałych ludzi - Jerzy Piórkowski, Władysław Frasyniuk, Tomasz Wójcik i Janusz Łaznowski. Trudno im będzie dorównać.
I dodał, że w ciągu ostatniego roku Łaznowski przygotowywał go do samodzielnego kierowania związkiem. - Janusz zawsze był szefem, który zostawiał dużo samodzielności podwładnym - opowiadał.
- Ostatnio zostawiał mi coraz więcej spraw do samodzielnego rozwiązania. Jednak zawsze widziałem, że jest jeszcze ostatnia instancja, człowiek, którego mogę się poradzić. No chyba że usłyszałem ojcowskie: "Rób, jak chcesz".
Janusz Łaznowski już w środę pożegnał się ze swoim gabinetem. Współpracownicy podarowali mu na pożegnanie między innymi wędkę, fajkę i rower. Ustępujący przewodniczący nie zamierza jeszcze kończyć związkowej kariery. Myśli o pracy na szczeblu krajowym. Nie chce na razie zdradzić gdzie, ale wśród jego współpracowników mówi się o Komisji Trójstronnej. Obecnie reprezentuje "S" w zespole problemowym ds. prawa pracy i układów zbiorowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?