Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Czy maluchy w przedszkolach są bezpieczne? Weszliśmy do sali z dziećmi (FILM)

Marcin Walków
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne fot. Polska Press Grupa
Nie pomoże dzwonek przy furtce, domofon z kamerką, ani zamknięte drzwi. Naszemu reporterowi udało się prosto z ulicy wejść do przedszkola i stanąć w drzwiach sali pełnej dzieci. Wpuściła go… matka jednego z przedszkolaków, wychodząca z budynku.

Przedszkole nr 27 przy ul. Dembowskiego. Piątek, godzina 8.30. Furtka od ulicy jest otwarta, ale drzwi wejściowe zamknięte na cztery spusty. Przy nich domofon i panel z klawiszami do wpisania kodu.

Po chwili drzwi same się otwierają. - Proszę - mówi młoda kobieta, przytrzymując drzwi i o nic nie pytając. Wchodzimy do środka. To mama któregoś z przedszkolaków. Zbiega po schodach i idzie do swoich zajęć. A my pokonujemy kilka metrów i stajemy w drzwiach do jednej z sal. Podchodzi wychowawczyni.

Jest zdziwiona. - Tylko rodzice znają kod wejściowy do drzwi - mówi. Przy salach nie ma łazienek, więc starsze dzieci swobodnie chodzą po korytarzu. Wychowawczyni zapewnia jednak, że nauczyciele zawsze zwracają uwagę, kto wchodzi do przedszkola.

I dodaje, że kiedyś zdarzyło się, że obcy wszedł, dostał się na piętro i ukradł portfel. - Dlatego, gdy ktoś mówi nam, że przyszedł do sekretariatu, zawsze idzie ktoś za nim - mówi.

O godz. 9, gdy wszystkie dzieci są już w przedszkolu, drzwi zostają zamknięte na klucz.

Tego samego dnia odwiedzamy jeszcze trzy przedszkola - przy ul. Wittiga, Sienkiewicza i Pawłowa. W każdym zastajemy zamknięte drzwi, domofon i czujne nauczycielki. Zgodnie przyznają: nawet najdokładniejsze procedury i monitoring nie pomogą, jeśli zabraknie czujności. Nauczycieli oraz rodziców.

Kilkanaście minut później odwiedzamy przedszkole nr 54 przy ul. Wittiga. Jest dzwonek przy furtce, ale łatwo można wejść, bo co chwilę ktoś wchodzi i wychodzi. Drzwi do budynku są zamknięte, a przy nich domofon - dzwonimy. Za drzwiami czeka nauczycielka i od razu pyta o cel wizyty. Wyjść też nie jest łatwo - trzeba wcisnąć przycisk, który nie rzuca się w oczy.

- Jakiś czas temu został zamontowany wyżej, prawie nad głową. Pamiętam, jak panie brały najwyższych chłopców i upewniały się, że nawet im nie uda się go dosięgnąć - mówi Marta Tomaszewska, mama.

W przedszkolu nr 18 przy ul. Sienkiewicza furtka na teren przedszkola jest otwarta. Drzwi wejściowe do budynku również. W przedsionku jednak są kolejne drzwi - zatrzaśnięte, a przy nich wideodomofon.

Między godz. 9.30 a 14.30 drzwi dodatkowo zamykane są na klucz. - Gdy wychodzimy z dziećmi do ogrodu, na plac zabaw, furtkę zamykamy na klucz. Rodziców wpuszcza wtedy nauczyciel pilnujący dzieci - mówi Lidia Walczak-Iżycka, wicedyrektor przedszkola.

Przyznaje, że nauczycielki często upominają rodziców, by zatrzaskiwali za sobą drzwi i zamykali furtkę. - Mimo to, zdarza się, że wchodzi rodzic, a za nim próbuje jeszcze ktoś. Ale to już moja i nauczycieli rola, by wtedy od razu podejść i sprawdzić, kim jest i po co przyszedł - mówi Walczak-Iżycka. Dodaje też, że oprócz wideodomofonu, w przedszkolu zainstalowane są jeszcze domofony, które pozwalają łączyć się między pokojami.

- Jeśli pani na parterze wpuszcza nieznaną jej osobę, która twierdzi, że idzie do sekretariatu albo którejś z grup, po chwili podnosi słuchawkę i upewnia się, że tam dotarła - zapewnia.

ZA BEZPIECZEŃSTWO DZIECI W PRZEDSZKOLU ODPOWIADA DYREKTOR - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Wicedyrektorka tłumaczy też, że odebranie dziecka przez kogoś obcego jest wykluczone.
- Musimy mieć imienne upoważnienie, podpisane przez oboje rodziców. Na nim musi być napisany też numer dowodu osobistego tej osoby i zaznaczone, czy to upoważnienie jednorazowe czy na stałe. Bez tego nie pozwolimy odebrać dziecka nawet babci - mówi Walczak-Iżycka.

Taka procedura obowiązuje we wszystkich przedszkolach. Dziecka nie może odebrać ktoś bez upoważnienia, ani osoba pod wpływem alkoholu.
- A w razie jakiegokolwiek problemu, możemy po prostu wezwać policję - dodaje wicedyrektorka przedszkola przy ul. Sienkiewicza.

Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu przypomina, że to dyrektor odpowiada za bezpieczeństwo dzieci w przedszkolu. To on, wspólnie z radą pedagogiczną i radą rodziców, ustala procedury w oparciu o obowiązujące przepisy. I zapoznaje z nimi rodziców. We Wrocławiu działa 105 publicznych przedszkoli.

- Większość jest wyposażonych w domofony lub wideofony. Drzwi przedszkola są zamknięte w czasie pracy, rodzice dzwonią,używają do otwierania kodów lub kart magnetycznych - dodaje Bytońska.

Janina Jakubowska, rzeczniczka Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty, mówi, że od kilku lat do kuratorium nie wpłynęły skargi na to, że do któregoś z przedszkoli można wejść niezauważonym.

- Zdarzały się skargi na to, że babci albo cioci nie pozwolono odebrać dziecka, bo nie miały upoważnienia. To akurat dobrze świadczy o respektowaniu przepisów i zasad bezpieczeństwa w przedszkolach - dodaje.

Mariusz Terlecki, rodzic jednego z dzieci uczęszczających do przedszkola nr 25 przy ul. Krętej, twierdzi, że taką skargę złożył w ostatnich dniach. - Od godz. 15.30 do 17, gdy rodzice odbierają dzieci, a pracę skończył personel administracyjny, do przedszkola każdy może wejść, nawet złodziej! To niedopuszczalne! - mówi.

To w tym przedszkolu dwa tygodnie temu pijany ojciec próbował odebrać dziecko. Pracownice nie wydały dziecka. Przed przedszkolem ojciec został zatrzymany przez policję. Był poszukiwany za pedofilię.

O TYM PISALIŚMY: Pijany podejrzany o pedofilię chciał odebrać dziecko z przedszkola

Urszula Ryng, dyrektor przedszkola przy ul. Krętej, odpiera zarzut rodzica. - W godzinach przyjmowania i odbierania dzieci, gdy drzwi są otwarte, zawsze na dole jest pracownik dyżurujący. Rodzice nie zgłaszali mi zastrzeżeń i nieprawidłowości w tej kwestii ani pisemnie, ani osobiście - mówi. Twierdzi, że po opisanym przez nas incydencie spotkała się z gronem pedagogicznym i radą rodziców, które dobrze oceniły bezpieczeństwo i przestrzeganie obowiązujących procedur.

Anna Bytońska dodaje, że bezpieczeństwo jest też stałym tematem spotkań pracowników Wydziału Edukacji magistratu z dyrektorami i pracownikami przedszkoli. - Na najbliższym, w połowie marca, ten temat również zostanie poruszony.

Zwłaszcza, że zbliża się rekrutacja do przedszkoli. I będzie je odwiedzać coraz więcej nowych osób, chcących poznać ofertę i zobaczyć warunki we wnętrzach. Rodzice powinni szczególnie zwracać uwagę, czy ktoś nie próbuje z nimi wejść do przedszkola.

- My rozpoznajemy wszystkich rodziców. Ale oni już niekoniecznie znają się między sobą. Mogą nie wiedzieć, kto też jest rodzicem, a kto obcym i jakie ma zamiary - przestrzega Urszula Ryng.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska