Wprawdzie na ul. Ładnej pojawiły się znaki informujące o zakazie postoju w związku z planowanym malowaniem pasów, ale nie wszyscy mieli szansę się do nich dostosować. Nowe znaki ustawiono zaledwie pięć dni przed przyjazdem lawety.
– To absurd – denerwuje się mieszkanka, pani Aneta. Jej auto też zostało odholowane. Kobieta denerwuje się, że przecież nie ma obowiązku być cały czas na miejscu i obserwować, czy nie pojawiają się nowe znaki. I opowiada, że jeden z sąsiadów zdecydował się nawet skrócić urlop, gdy dowiedział się, że jego auto zniknęło. Aby je odzyskać, musiał zapłacić 473 zł. Każda kolejna rozpoczęta doba to dodatkowy wydatek 33 zł.
W Zarządzie Dróg i Utrzymania Miasta problemu nie widzą. Zastrzegają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, bo znak stanął tam 5 dni wcześniej, a taki termin przewiduje ustawa.
– Nawet gdybyśmy informowali dwa tygodnie przed malowaniem, to mogłoby się okazać, że ktoś wyjechał na urlop trzy tygodnie wcześniej. A jakby znaki stanęły miesiąc wcześniej, to nikt by o nich już nie pamiętał – twierdzi Krzysztof Kubicki ze ZDiUM.
Jarosław Janik ze straży miejskiej zastrzega, że kierowcy, którzy zaparkowali samochody przed ustawieniem tymczasowego oznakowania, nie zostali ukarani mandatami. Za holowanie i parkowanie muszą już jednak zapłacić.
Gdzie teraz? Nie powiemy, bo ludzie i tak zapomną
Na ulicy Ładnej się nie skończy. Znaki zakazu zatrzymywania pojawiły się już niespodziewanie w kolejnych miejscach, bo ZDiUM wykorzystuje dobrą pogodę i chce tam malować oznakowanie na jezdniach. Dziś planowane są prace na ul. Kościuszki (od ul. Bałuckiego do pl. Kościuszki). Jutro malowane będzie oznakowanie na ul. Lelewela (od Piłsudskiego do Kolejowej). 20 sierpnia prace rozpoczną się na Gepperta i Szajnochy. Które ulice będą następne? Nie wiadomo. Krzysztof Kubicki ze ZDiUM uważa, że jeżeli informacja o planowanych pracach pojawiłaby się miesiąc wcześniej, to mieszkańcy i tak by o niej zapomnieli.
"To błędne rozumienie przepisów"
Łukasz Kiwała, prawnik z kancelarii Kiwała i Wspólnicy przekonuje, że to nie kierowcy powinni płacić za lawety. Skoro akcję robi ZDiUM, to jego problem.
Kiwała zaznacza, że ma na koncie podobne sprawy, wszystkim zaleca złożenie wniosku o zwrot kosztów. – To jest błędne rozumienie przepisów. Mieszkańcy powinni być skutecznie poinformowani, a nie są, gdy w czasie postawienia znaków są poza miejscem zamieszkania – przekonuje Kiwała.
Aldona Młyńczak, posłanka PO działająca w sejmowej komisji infrastruktury, zgadza się, że miejska instytucja interpretuje przepisy w sposób korzystny dla siebie.
Jej zdaniem, konieczne jest doprecyzowanie tych przepisów, by nie było wątpliwości, że to miasto powinno pokryć koszty odholowania samochodów, które zostały przez właścicieli zaparkowane prawidłowo, zgodnie z kodeksem ruchu drogowego.
Poseł Henryk Kmiecik z PSL, który również działa w sejmowej komisji infrastruktury, przyznaje, że pierwszy raz słyszy o takiej sytuacji. Zaznacza, że działanie miejskich instytucji jest niedopuszczalne i zapowiada interpelację w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?