Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracaj na pokład! Nie, nie ty, Grzegorzu...

Janusz Michalczyk
Paweł Relikowski
W poniedziałek zaczęła się operacja prostowania i podnoszenia z dna Morza Śródziemnego ogromnego statku wycieczkowego "Costa Concordia", który rozbił się na skałach półtora roku temu na skutek niefrasobliwości kapitana Francesco Schettino. Świat obiegły wówczas słowa "Wracaj na pokład!". Tak Gregorio De Falco z kapitanatu w Livorno przywoływał do porządku siedzącego już w szalupie ratunkowej Schettino.

Złośliwcy zapowiadali wówczas, że te same słowa padną z ust Donalda Tuska w kierunku Grzegorza Schetyny, gdy notowania sondażowe Platformy Obywatelskiej runą w dół na skutek kryzysu ekonomicznego. Tusk próbował przy okazji afery hazardowej pozbyć się rywala, ale ten okazał się politykiem niezatapialnym. Po tym, jak ostatnio zrobił unik podczas wyborów szefa partii, rywalizacja przeniosła się na dolnośląskie podwórko, o czym świadczy między innymi opisywana w tym numerze gazety historia z "dmuchaniem" kół przed wyborami szefa ugrupowania we Wrocławiu i regionie.

Prawdę powiedziawszy, kryzys nas specjalnie mocno nie dotknął, ale Tuskowi to niewiele pomogło - notowania PO wyraźnie spadły, związkowcy zjednoczyli siły i głośno zaprotestowali w stolicy, a opozycja zaciera ręce i liczy na rychły upadek rządzącej koalicji. Jeśli przyjrzeć się sytuacji na zimno, to do tego jeszcze daleko - mimo wyraźnego pogorszenia nastrojów społecznych, statek PO-PSL nie przypomina na razie idącej wprost na skały "Concordii".

Politycy PiS chyba sądzą inaczej, bo zaczęli już otwierać szampana, co skończyło się przyłapaniem rzecznika klubu Adama Hofmana na rubasznych żartach podczas wyjazdowej, partyjnej imprezy. Ten śmieszny incydent kierownictwo partii zinterpretowało jako kompromitację. Moim zdaniem - pochopnie, bo sporadyczne nadużywanie alkoholu żadnemu polskiemu politykowi dotychczas nie zaszkodziło.

Kompromitacja posła Hofmana? Poszło nie tyle o nieumiarkowanie w piciu, co o frywolne epatowanie pań męską seksualnością

Wygląda na to, że poszło nie tyle o nieumiarkowanie w piciu, co o frywolne epatowanie pań związanych z PiS męską seksualnością. Można się zastanawiać, czy dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego to naprawdę wielka zbrodnia. Chciałoby się powiedzieć: prezesie, więcej luzu, partia nie może tkwić bez przerwy w smoleńskim nastroju, nawet jeżeli paparazzi siedzą w krzakach. Polacy mogą mieć dość Tuska, ale raczej nie oddadzą władzy w ręce świętoszków i ponuraków.

Zresztą, ma sto procent racji Hofman, gdy broni się sugerując, że młodość musi się kiedyś wyszumieć. Lepiej przecież, żeby poszalał sobie jeszcze jako poseł na integracyjnym wyjeździe, niż miał ekscytować opinię publiczną wyskokami, będąc już jakimś ważnym ministrem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska