Chodzi o Andrzeja Gąsiorowskiego - na początku lat 90. XX wieku wspólnika i jednego z szefów znanej wówczas firmy Art B. "Afera Art B" była wtedy na czołówkach gazet w całej Polsce.
Od 1991 roku Gąsiorowski przebywa w Izraelu. Warszawska prokuratura ściga go listem gończym pod zarzutem wyprowadzenia z "polskiego systemu bankowego" przeszło 4,2 biliona starych złotych (dziś ponad 420 milionów). Obrońca Gąsiorowskiego, znany wałbrzyski adwokat Wojciech Koncewicz, uważa, że stawiane jego klientowi zarzuty już się przedawniły. Poprosił prokuraturę o umorzenie sprawy. Śledczy inaczej liczą terminy przedawnienia i odmówili.
W odpowiedzi na swój wniosek mecenas Koncewicz dostał z warszawskiej prokuratury list, że przedawnienia nie ma. - Powinno być formalne postanowienie. Tak, żebym mógł się od tej decyzji odwołać - mówi.
- Procedura nie daje możliwości wydania takiego postanowienia - tłumaczy rzeczniczka warszawskiej prokuratury Monika Lewandowska.
Mecenas Koncewicz zamierza, w imieniu swojego klienta, zaskarżyć Rzeczypospolitą Polską do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Za to, że RP "nie daje prawom obywatelskim efektywnej ochro-ny prawnej". Chodzi właśnie o to, że od decyzji odmawiającej umorzenia nie ma komu się poskarżyć. Tymczasem Andrzej Gąsiorowski - jak mówi adwokat - rozważa możliwość wystąpienia do sądu o "list żelazny". To oficjalna gwarancja, że podejrzany - ukrywający się za granicą - nie trafi do aresztu. Jeśli tylko przyjedzie do Polski i dobrowolnie zgłosi się do prokuratury.
- Wtedy prokuratura będzie mogła skończyć śledztwo i posłać do sądu akt oskarżenia - wyjaśnia mecenas Koncewicz. A wtedy raz jeszcze będzie można wnioskować o umorzenie sprawy z powodu przedawnienia. A od wyroku sądu będzie można się odwoływać.
Przypomnijmy, że przed sądem odpowiedział już partner Gąsiorowskiego - Bogusław Bagsik. W 1991 roku wyjechał razem z nim do Izraela. Trzy lata później zatrzymano go w Szwajcarii na podstawie listu gończe-go polskiej prokuratury. Po latach aresztów i procesów w 2002 roku został skazany na 9 lat więzienia. Odsiedział 6. Dziś jest biznesmenem.
Decyzja, czy zwracać się o list żelazny, ma zapaść w najbliższych tygodniach. Jak odniesie się do niego prokuratura? - Odniesiemy się, gdy taki wniosek zostanie złożony - mówi prokurator Lewandowska.
Tymczasem Andrzej Gąsiorowski wciąż jest poszukiwany. Według oficjalnej notki na witrynie Komendy Głównej Policji poszukiwania prowadzą policjanci w Wałbrzychu i dolnośląska Komenda Wojewódzka.
Czy sąd powinien dać biznesmenowi Andrzejowi Gąsiorowskiemu "list żelazny"?Podyskutuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?