Afera? Raczej luka w prawie. Bo urząd marszałkowski - jako samorząd - zamówił mapę. Miała być częścią słynnego "portalu za 66 milionów złotych". Nie będzie, bo urząd zrezygnował z portalu i zerwał kontrakt z wykonawcą: Qumakiem. Ale Marszałek to również - w myśl prawa - organ administracji geodezyjnej. Każda mapa - taka, jak ta wykonana przez firmę Qumak - musi być przekazana geodezyjnej administracji. Owa administracja udostępnia ją, tak jak wszystko, co znajduje się w jej "zasobie geodezyjnym i kartograficznym".
Są trzy poziomy takiego zasobu: centralny, wojewódzki i powiatowy. Kilka miesięcy temu mapa wykonana przez firmę Qumak stała się częścią zasobu wojewódzkiego. I zaczęła być udostępniana każdemu, kto z niej chciał skorzystać. - Za kilometr kwadratowy terenu pokazanego na takiej mapie trzeba zapłacić dwa złote. Nasz region ma niecałe 20 tysięcy kilometrów kwadratowych, więc gdyby ktoś chciał skorzystać z całej mapy, musiałby zapłacić 39 900 zł - mówi wojewódzki geodeta Robert Pajkert.
Firma Qumak - wykonawca "portalu za 66 milionów", a w tym lotniczej mapy (fachowa nazwa: ortofotomapa) protestuje. Żąda, by geodeta wojewódzki przestał udostępniać mapę. Takie samo żądanie przesłano do Głównego Geodety Kraju. - Wstrzymaliśmy jej udostępnianie do czasu wyjaśnienia sprawy przez Głównego Geodetę Kraju - mówi Robert Pajkert. I tłumaczy, skąd wzięło się całe zamieszanie.
CZYTAJ TEŻ: Wojna o platformę e-DolnyŚLąsk: Firma Qumak uważa, że zarząd pownien zapłacić jej 65 mln zł
Najpewniej stąd, że taka sytuacja, jak z lotniczą mapą Dolnego Śląska, zdarza się pierwszy raz w Polsce. Prawo geodezyjne i kartograficzne nie przewidziało jej. Jak tłumaczy Robert Pajkert, każda ortofotomapa musi być przekazana do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, jeżeli jest wykonywana przez podmiot publiczny lub na zlecenie podmiotu publicznego. Główny Geodeta Kraju kontroluje, czy wykonano ją poprawnie, zgodnie z obowiązującymi w prawie standardami. Następnie mapa trafia do "państwowego zasobu". Tak w ubiegłym roku stało się z mapą Qumaka.
- Geodeta Wojewódzki - mówi Robert Pajkert - zgodnie z obowiązującymi przepisami pozyskał z centralnego zasobu do zasobu wojewódzkiego ortofotomapę w celu aktualizacji posiadanych baz danych, a także, aby ułatwić dostęp do opracowania potencjalnym użytkownikom.
Połowa opłat za udostępnianie tej mapy trafiała do budżetu województwa, połowa do Głównego Geodety Kraju.
Prawnicy Qumaka uważają, że mapa powinna być wycofana z wszelkich państwowych rejestrów i nikt - ani geodeta wojewódzki, ani krajowy - nie może jej udostępniać. Co zrobi służba geodezyjna - nie wiadomo. Urząd marszałkowski zapewnia, że nie zamierza i nie zamierzał korzystać z mapy będącej w "zasobie geodezyjnym". Nie będzie udostępniana tak, jak miało to wyglądać na portalu e-Dolny Śląsk (czyli "portalu za 66 mln").
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?