MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Turnieje miast

Zbigniew Figat
Dawno, dawno temu, w różny sposób wybrana czy mianowana odgórnie władza terenowa, chcąc się przypodobać mieszkańcom, podejmowała ryzyko rywalizacji w telewizyjnych turniejach miast. Na oczach milionów widzów co ważniejsi wybrańcy lokalnej społeczności przeciągali linę, a potem szukali jajka w stogu siana, bo i takie były konkurencje, pośród stu innych.

W przyszłą sobotę - chcąc nie chcąc - zakłóciłbym ciszę przed wyborami, choćby tylko rozmyślając o promocji i współczesnej walce o władzę w gminach, miastach, powiatach i województwach, więc czynię to teraz, aby wobec ordynacji wyborczej być w porządku.

Jesienią, 45 lat temu, "Słowo Polskie" relacjonowało wielki finał telewizyjnego turnieju miast, podczas którego w popularnym programie z cyklu "Zawsze w niedzielę" okazało się pod wieczór, że w zażartej walce z Sycowem zwyciężyła Oleśnica. I to w niej wystrzeliły na koniec ognie sztuczne, z klatek wyleciały dwa tysiące gołębi, a do miejskiej kasy wpłynęło 1,7 mln zł na budownictwo społeczne i klubokawiarnie.

Walka była niezwykle zacięta. Fryzjer z Sycowa zapowiedział pobicie rekordu Polski w goleniu, ale nie wytrzymał nerwowo i palcem ścierał mydło z twarzy klienta, gdy czas upływał - został zdyskwalifikowany. Stracone punkty nadrobił inny sycowianin, który wywołał burzę śmiechu, znajdując wspomniane jajko w stogu siana. Młodzi oleśniczanie - przy ogłuszającym dopingu - byli lepsi w tańcu, przy pianinach i na hulajnogach, ale w Sycowie monterzy szybciej instalowali anteny telewizyjne. Tam też zebrano aż 29 ton makulatury, bijąc na głowę oleśniczan, którzy jednak zwyciężyli podczas pokazu własnych dyń, kapusty, pomidorów i jabłek.

Prawie pół wieku później, podczas przedwyborczej jesieni 2010, pokazują co potrafią przyszli prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie. Trwają w całej Polsce turnieje w rozmaitych konkurencjach audiowizualnych, które są wesołe nie za bardzo. Jedna z nich to pic na wodę fotomontaż. Oto walczący o stanowisko szefa miasta kandydat jest na wielkim zdjęciu razem z uśmiechniętym prezydentem Polski, którego kancelaria nic o tym nie wie i nie wyraża zgody na wciąganie głowy państwa w prowincjonalne rozgrywki o władzę w małym mieście. Z kolei lider lewicy chętnie fotografuje się z każdym kandydatem ze swej partii, chcącym rządzić w gminie czy w powiecie. Inny pretendent do władzy w mieście nie robi sobie zdjęć z nikim i nigdzie, bo liczy, że wyborcy pomylą go z kandydatem o takim samym nazwisku z mniejszości niemieckiej. Tego typu zagrań jest sporo.

Jednak najmniej ekscytującą konkurencją w lokalnych turniejach jest przeciąganie na swoją stronę wyborców za pomocą sloganów, z których spleciona jest solidna, wytrzymała w każdych warunkach i na wszystko odporna, lina. Próbują przyciągać nią nas do siebie kandydaci, prężąc mocno umięśnione puste hasła. Musimy wypracować środki, by rozwój gospodarczy był jeszcze szybszy - mówi jeden, a drugi jednym szarpnięciem ściąga nas do siebie, obwieszczając, że chodzi o bezpieczną przyszłość, bo mamy obszary dobrobytu otoczone ogromnymi obszarami biedy. W kolejnej parze pretendentów jeden wyraża chęć, by nasz region był regionem pierwszej prędkości i żebyśmy byli najbogatsi w całej Polsce, a jego konkurent daje nam do zrozumienia, że ze swą partią, z dala od polityki, budują szpitale i inwestują w edukację oraz pomoc społeczną. Następna para siłaczy: z jednej strony hasło o tym, że szpitale mają służyć wszystkim, a z drugiej, że komunikacja ma być na europejskim poziomie. I następni: jeden kandyduje na burmistrza, ponieważ zależy mu na pomyślności mieszkańców, a drugi, bo bierze odpowiedzialność za nasze jutro. Jeszcze inni kandydaci ciągną tę linę z energią i wyobraźnią, a dla ich przeciwników najważniejsza jest efektywność. Jeden lider opozycji mówi, że nasz głos będzie głosem za utrzymaniem polskiej demokracji i praworządności, a drugi, że niektórzy nastawiają budzik, żeby zadzwonił, a zapominają wstać i dotrzeć do ludzi.

Ja docierałem, kandydując na wójta... w klasie IV Szkoły Podstawowej nr 13 we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska