_,,Bezdomność na stare lata jest realnym zagrożeniem dla lokatorów i lokatorek nielegalnie sprywatyzowanych mieszkań zakładowych. Wobec nieustannych prób eksmitowania nas przez właścicieli i bezczynności władz państwowych nie zostało nam już nic innego jak powoli zacząć przygotowywać się do takiego losu.’’ _— pisali w zapowiedzi organizatorzy czwartkowego protestu.
W samo południe 24 marca pojawiła się pod urzędem grupa młodych osób ze stowarzyszenia Akcji Lokatorskiej, którzy rozbili tam namioty. Od kilku lat wspierają oni lokatorów ze sprywatyzowanych mieszkań zakładowych, na których budowę kilkadziesiąt lat wcześniej, składali się sami pracownicy zakładów produkcyjnych.
- Mieszkanie dostałem z zakładu, w którym pracowałem 40 lat. Jest to mieszkanie małe, zaledwie 42 mkw. Spokojnie sobie mieszkałem 40 lat. Pewnego dnia dostałem pismo z jakieś kancelarii adwokackiej, która twierdziła, że w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie, podczas którego zapadła decyzja, że moje mieszkanie zmieniło właściciela i ja nim już nie jestem, tylko niejaki p. Olbrycht. — mówił Zdzisław Różycki, mieszkaniec dawnych budynków zakładowych przy ul. Ślicznej we Wrocławiu.
Kiedy zakłady ogłaszały upadłość, pozostały do rozporządzenia zakładowe mieszkania wybudowane z pieniędzy pracowników. Płacili oni bowiem dobrowolne składki na fundusz budowy mieszkań, gdy zakłady działały pełną parą. Kiedy spółki upadały, budynki trafiły w prywatne ręce osób, które od 1999 r. próbują pozbyć się lokatorów, podnosząc im czynsze.
- Wtedy zaczęły się nasze problemy. Podwyżki czynszu i straszenie, chodzenie po sądach. Co pół roku musimy składać sprawę do sądu, bo tak często są podwyżki. Nikt tego nie wytrzyma. Ludzie starsi, którzy mają emeryturę po tysiąc z kawałkiem, mają sporo wyższe czynsze. Gdybym przegrał sprawę w sądzie, to płaciłbym teraz 2000 zł samego czynszu, a do tego dochodzą media — mówił p. Zdzisław.
Koszmar mieszkańców ciągnie się przeszło 20 lat. - Większość ludzi już poumierała i nie odzyskała mieszkań. Władze miasta mają nas gdzieś kompletnie. Chyba czekają, aż wszyscy pomrzemy — dodaje rozgoryczony p. Zdzisław.
Kolejne lata protestów przynosiły kolejne obietnice zmieniających się władz wojewódzkich i miejskich. Żadne rozwiązanie nie zostało znalezione, a mieszkańców zakładowych bloków zostaje już coraz mniej. Są nadal eksmitowani z powodu zaległości w płaceniu horrendalnego czynszu, albo tracą pieniądze na rozprawy sądowe, by kosmicznie wysokie czynsze nie pozbawiły ich wszystkich środków do życia.
ZOBACZ TAKŻE:
Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?