O historii Jasia z Wrocławia pisaliśmy w listopadzie 2016 roku i w czerwcu tego roku. Mały Jaś potrzebuje 840 tys. zł na skomplikowaną operację serduszka. Już drugą w jego życiu. A życie dwulatka nie jest proste. Zanim zdecydowano się na kardiochirurgiczny zabieg u Jasia, chłopiec musiał mieć przeszczepiony szpik kostny. Jaś nie miał wtedy nawet roku...
- Jaś to szpitalne dziecko - tak o swoim synku mówi Aneta Kłaczek. Przed narodzinami Jaśka jego rodzice dowiedzieli się, że chłopiec ma skomplikowaną wadę serca - skorygowane przełożenie wielkich pni tętniczych, niedomykalność zastawki i napady częstoskurczy nadkomorowych.
Pierwsza operacja, tzw. banding, na którą rodzice również zbierali pieniądze, odbyła się w marcu tego roku w Bostonie. - Banding to założenie specjalnej opaski, która opanowuje niewydolność krążenia i umożliwić sercu pracę. Tak naprawdę ta operacja ma przygotować serce Jasia do drugiej operacji - wyjaśniał nam w czerwcu Paweł Kłaczek, ojciec Jasia. - Druga operacja powinna być wykonana od 6 do 12 miesięcy po bandingu. Równolegle zostanie Jasiowi wykonana również ablacja, by opanować częstoskurcze, na które cierpi synek. Jest to jedyna szansa dla Jasia. Jeżeli nasz synek nie zostanie zoperowany, to jego serce powoli stanie się niewydolne... Jedynym rozwiązaniem jest wtedy tylko przeszczep serca, a tego byśmy nie chcieli - wyjaśniają rodzice chłopca.
Druga operacja kosztuje 840 tys. zł. Na koncie Fundacji SiePomaga zebrano do dziś 623 892 zł zł. Teraz trwa walka z czasem. Fundacja obiecuje, że jeżeli dziś do godziny 18.30 uda się zebrać 100 tys. zł, Jasiek otrzyma drugie tyle na operację swojego serduszka.
[b]Jak pomóc Jasiowi?
Pieniądze można wpłacać online KLIKNIJ TUTAJ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
