Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie Hołownia może zniszczyć PO. To Platforma może sama sobie zaszkodzić

Karina Obara
Karina Obara
Dr Wawrzyński uważa, że trudno dostrzec, czy Hołownia zrozumiał źródła porażek swoich poprzedników. Z pewnością warunki epidemiczne utrudniają mu uniknięcie błędu Janusza Palikota, który próbował zbudować partię pozbawioną silnych, oddolnych struktur lokalnych.
Dr Wawrzyński uważa, że trudno dostrzec, czy Hołownia zrozumiał źródła porażek swoich poprzedników. Z pewnością warunki epidemiczne utrudniają mu uniknięcie błędu Janusza Palikota, który próbował zbudować partię pozbawioną silnych, oddolnych struktur lokalnych. Przemysław Świderski
Rosnąca w siłę Polska 2050 Szymona Hołowni odbiera polityków PO i negocjuje z posłami PiS. Czy jest zagrożeniem dla Platformy?

Zobacz wideo: Ceny napojów w górę. Wszystko przez podatek cukrowy

Codzienna transmisja w mediach społecznościowych to znak rozpoznawczy Hołowni. Komentuje bieżącą politykę, decyzje rządu i mówi, jak być powinno. Balansuje pomiędzy tymi, którzy chcą polityki twardej a tymi, którzy uważają, że państwo nie powinno się wtrącać do życia osobistego. I rośnie w sondażach. Dziś ma ponad 16 proc. poparcia. PO traci 3 pkt. i spada z 24 do 21 proc. PiS ma 32,5 proc. To spadek o 1,1 proc. w stosunku do listopada ub.r. Czy Hołownia może zepchnąć PO ze sceny politycznej?
Dr Patryk Wawrzyński, politolog z UMK uważa, że już jesienny spadek poparcia dla koalicji rządowej nie został wykorzystany przez którąkolwiek partię do wzmocnienia swojej pozycji w sondażach, dlatego ugrupowanie Szymona Hołownii zrobiło wiele, aby w nowy rok wejść z politycznym impetem.

Czytaj także: W Polsce politykę robi się przy użyciu mocnego gardła i silnych łokci, a dobre maniery znikają

- Pierwszym krokiem miała być ofensywa kadrowa i transfery rozpoznawalnych polityków z innych formacji, które zawsze przyciągają uwagę mediów, a zarazem tworzą wizerunek rosnącej siły Polski 2050 – mówi politolog. - Dołączenie działaczy związanych z Koalicją Obywatelską przede wszystkim zrodziło pytanie, co ma jednoczyć liderów nowej siły opozycyjnej, bo dziś wydaje się, że jest to wyłącznie zniechęcenie PO i jej trwaniem w duopolu z PiS. Ale przecież taki sam format miały pięć lat temu i Nowoczesna, i ruch Pawła Kukiza, które później zapłaciły dramatyczną cenę politycznego zbieractwa i łączenia się na zasadzie wspólnoty rozczarowania, a nie celu.

Dr Wawrzyński uważa, że trudno dostrzec, czy Hołownia zrozumiał źródła porażek swoich poprzedników. Z pewnością warunki epidemiczne utrudniają mu uniknięcie błędu Janusza Palikota, który próbował zbudować partię pozbawioną silnych, oddolnych struktur lokalnych.

- Przecież to one odpowiadają za efektywność działań największych ugrupowań w skali całego kraju i pozwalają dotrzeć do wyborców, którzy w mniejszym stopniu śledzą dyskusje medialne – dodaje politolog. - Znacznie łatwiej znaleźć kilku sfrustrowanych parlamentarzystów i zachęcić ich do zmiany drużyny, niż przekonać do swojej wizji kilkudziesięciu cenionych samorządowców w całym kraju, którzy budować będą wiarygodność nowej formacji w swoich społecznościach. Wciąż Polska 2050 jest bardziej atrakcyjnym zdarzeniem medialnym niż rzeczywistą siłą polityczną. Największym zagrożeniem dla PO pozostaje sama Platforma. Dyskusje prowadzone z okazji jej dwudziestolecia dobrze obrazują, że tożsamość tej partii utknęła na rozdrożu między przywiązaniem do swojej tradycji a świadomością konieczności mierzenia się z nowymi wyzwaniami Polski i Europy, które się przez dwie dekady ogromnie zmieniły. Im dłużej PO nie odpowie sobie na pytanie o wizję przyszłości, tym większe szanse Hołownii na wskoczenie w jej miejsce z wyrazistymi wartościami. Chyba że z pomocą przyjdzie mu Jarosław Kaczyński, który tak mocno uderzy w samorządy, że przestaną one być siłą, która daje pewną stabilizację i Platformie, i PSL.

Joanna Modrzyńska, politolożka z UMK i ekspertka Szkoły Dobrych Manier jest zdania, że przez ostatnie 30 lat nazwy partii politycznych zmieniały się stosunkowo często, jednak główni bohaterowie sceny politycznej w dużej mierze pozostawali bez zmian. Jarosław Kaczyński najpierw zakładał Porozumienie Centrum, później działał w Ruchu Odbudowy Polski będącym częścią AWS-u, a następnie współtworzył PiS. Z kolei Donald Tusk był założycielem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, potem był jednym z wiceprzewodniczących Unii Wolności, a następnie jednym z założycieli PO.

Czytaj także: Prof. Lech Witkowski: - Boję się narastającej buty władzy

- Takich przykładów na polskiej scenie politycznej jest mnóstwo, dlatego na tym tle Polska 2050 korzysta z atutu świeżości i faktu, że jej lider nie jest zawodowym politykiem, co w kraju znudzonym polityką i politykami może okazać się zaletą – tłumaczy dr Modrzyńska. - Z drugiej strony nie można jednak zapominać, że wielu pojawiającym się w ostatnich latach partiom politycznym korzystającym z atutu świeżości i przedstawianym jako ruchy oddolne – mam tu na myśli Ruch Palikota czy Nowoczesną Ryszarda Petru – paliwa politycznego na długofalowe działanie nie wystarczyło. I dość szybko z polskiej sceny politycznej znikały. Zdaniem politolożki Szymon Hołownia umiejętnie wykorzystał kapitał polityczny wypracowany w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w zeszłym roku, w przeciwieństwie do Rafała Trzaskowskiego. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że po zakończeniu kampanii coraz ciężej jest Polsce 2050 utrzymać w miarę stabilny elektorat, dlatego słupki sondażowe raz kurczą się o połowę, aby w następnym sondażu skoczyć o 100 proc. w górę.

- Jeszcze w grudniu 2020 r. partia Polska 2050 mogła liczyć na poparcie tylko 9,1 proc. badanych (to był spadek w sondażu IBRIS w stosunku do poprzedniego aż o 5,3 pkt proc.), aby już w styczniu – po przejściu do tej partii senatora Jacka Burego i posłanki Joanny Muchy – zaliczyć spektakularny wzrost i móc liczyć na poparcie 17,5 proc. badanych wyborców – podsumowuje dr Modrzyńska. - Ten znaczący wzrost odbył się nie tylko kosztem PO, ale również PiS, co jest najlepszym dowodem na to, że partia Szymona Hołowni umiejscowiła się na granicy PO i PiS, a co za tym idzie – rośnie w siłę właśnie ich kosztem. Trudno przewidzieć, jak w dłuższej perspektywie czasu zachowają się Polacy, których „łaska wyborcza na pstrym koniu jeździ”, i czy mariaż świeżości oraz znanych polityków „wyłowionych” z innych partii pozwoli na zbudowanie jakości, która na dłużej zagości na polskiej scenie politycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: To nie Hołownia może zniszczyć PO. To Platforma może sama sobie zaszkodzić - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska