Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztylka potwierdza: Wieszam buty na kołku

Jakub Guder
Tomasz Hołod
- Mogę powiedzieć, że na pewno kończę z profesjonalnym uprawianiem sportu. Uważam, że to jest dobry moment na podjęcie takiej decyzji - powiedział nam Dariusz Sztylka, były piłkarz i kapitan Śląska, który z WKS-em przeszedł drogę z trzeciej ligi do mistrzostwa Plski.

Chciałem jeszcze raz potwierdzić - to, że nie było Pana na wtorkowym treningu Śląska Wrocław, oznacza, że definitywnie zdecydował się Pan zawiesić buty na kołku?
Tak. Mogę powiedzieć, że na pewno kończę z profesjonalnym uprawianiem sportu. Uważam, że to jest dobry moment na podjęcie takiej decyzji. Chociaż oczywiście jako człowiek aktywny pewnie będę się jeszcze ruszał, może gdzieś grał. Nie wiem jednak, czy będzie to liga amatorska, osiedlowa, czy może zupełnie inny rodzaj ruchu. Zawsze mnie będzie ciągnąć do sportu, ale w tej chwili jeszcze dokładnie o tym nie myślę.

Nie żal trochę występów w Lidze Mistrzów?
Oczywiście, to marzenie każdego piłkarza, ale ja z moim - bo mogę tak powiedzieć o Śląsku - klubem zdobyłem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Jestem spełniony, bo o tym myślałem, kiedy byłem dzieckiem. Teraz z całego serca będę kibicował kolegom.

Jak do tego doszło, że to już koniec? Dostał Pan w ogóle propozycję nowej umowy z klubu?
Byłem w stałym kontakcie z prezesem. Ja znałem stanowisko klubu, klub wiedział, że noszę się z zamiarem zakończenia kariery. Oferty żadnej nie było. Można powiedzieć, że to wspólna decyzja.

Ale podobno dostał Pan ofertę zostania w klubie i pracy z młodzieżą.
Tak, ale wolałbym o tym nie rozmawiać. Ja to widziałem inaczej, klub inaczej. Nie doszliśmy do porozumienia. Nie mam do nikogo żalu. Bardzo szanuję ludzi, z którymi pracowałem w Śląsku. Bardzo dużo im zawdzięczam.

Wielu najbardziej zagorzałych kibiców nie wyobraża sobie WKS-u bez Dariusza Sztylki.
Dziękuję za te słowa, bo przecież nigdy nie chciałem być na piedestale. Jestem wdzięczny za wszystkie lata, zarówno te, które były owocne w sukcesy, jak i za te trudne. Ja i moja rodzina jesteśmy dumni, że mogłem grać w tak wielkim klubie i być jego kapitanem.

Trudno się teraz przestawić na życie bez profesjonalnej piłki?
Każdy, kto kiedyś znalazł się w takiej sytuacji, wie, że nie jest to łatwe. Szczególnie kiedy się myśli, że koledzy teraz tam trenują. To kwestia przyzwyczajenia do codziennego życia, jakie prowadziłem. Teraz jednak chciałbym pracować z młodzieżą. Iść w tym kierunku.

Są jakieś konkretne pomysły?
Tworzymy z Remkiem (Remigiuszem Jezierskim - przy. JG) warsztaty piłkarskie - coś dla ludzi, którzy chcieliby trochę potrenować, poczuć przez chwilę atmosferę szatni. Czegoś takiego jeszcze u nas nie ma. W tej chwili cały czas rozbudowujemy ten projekt. Gdy już będziemy mieli pełną ofertę, to o wszystkim poinformujemy.

Pana synowie wciąż trenują? Będą z nich następcy taty?
Łukasz ma 13 lat, Kacper 5. Na tym etapie to, czy będą zawodowcami, zależy od wielu czynników. Obecnie chcą to robić, w każdej wolnej chwili kopią piłkę. Trudno jeszcze ocenić, czy mają predyspozycje, by być profesjonalnymi piłkarzami. Wpływa na to wiele okoliczności, często przypadkowych. Ja oczywiście będę im pomagał, ale nie mam zamiaru ich zmuszać.

Na koniec muszę oczywiście zapytać o Euro. Jest Pan rozczarowany postawą Polaków? Kto zostanie mistrzem?
Oczekiwania były dużo większe. Zawiodła taktyka, złe przygotowanie? Nie ma sensu teraz o tym mówić, bo odpadliśmy - to fakt. W tej chwili najlepszy futbol grają Niemcy, ale ja kibicuję Francuzom. Mam nadzieję, że mimo porażki ze Szwecją dojdą do finału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska