Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świdnica znika z filmowej mapy Polski. Ze stratą dla ludzi filmu i zwykłych ludzi kochających kino

Robert Migdał
Las rośnie wolno, płonie szybko... - to hasło - wypisane wielkimi, drukowanymi literami przy leśnych dróżkach, już w dzieciństwie wryło mi się w pamięć (wziąłem je sobie też do serca). Dlatego staram się nie być w gorącej wodzie kąpany, nie robić niczego pospiesznie, bez zastanowienia...

Wiem, że bardzo łatwo jest jedną, szybką decyzją zniszczyć coś na co się pracowało latami. Trudniej jest to później odbudować. Ba. Niekiedy się może nie udać i przeważnie się nie udaje. A jeszcze łatwiej (bez sentymentów, bez mrugnięcia oka) jest zniszczyć czyjeś dzieło niż swoje.

Piszę te słowa, bo wczoraj dotarła do mnie smutna informacja ze Świdnicy, że tamtejsza nowa pani prezydent miasta postanowiła nie dać w tym roku ani złotówki na organizowany od lat w Świdnicy Festiwal Reżyserii Filmowej (jedyny taki na świecie), którego ósma już edycja miała się odbyć w tym roku i tym samym wyrzucić (nawet nie kulturalnie wyprosić) go z miasta.

Pani prezydent Beata Moskal-Słaniewska straszyła już w trakcie kampanii wyborczej, że pozbędzie się festiwalu (że za dużo pieniędzy płynie na niego z miejskiej kasy, że to nie festiwal, tylko przegląd filmów). Jak mówiła, tak zrobiła...

Cóż. Jej prawo. Ona rządzi. Dla mnie Festiwal w Świdnicy nie był tylko przeglądem filmów. To było też święto kina i kinomaniaków. Ludzie mogli (za darmo!) przyjść do kina, zobaczyć film (i to nie jeden), spotkać się i porozmawiać z aktorami, reżyserami, wziąć autografy.

Zainteresowanie festiwalem - co wielokrotnie widziałem na własne oczy - było przeogromne (w ubiegłym roku wydano aż 17 tysięcy bezpłatnych wejściówek na filmowe seanse). Dla niektórych ludzi był to jedyny moment w całym roku, kiedy się wybierali do kina.

O Świdnicy było w tym czasie głośno - mówiło się o niej w telewizji, o mieście pisały gazety, było o niej w radiu. To była świetna promocja i reklama, dzięki której miasto mogło tylko zyskiwać. No właśnie - była...

Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Stało się i już. Mam tylko nadzieję, że Festiwal Reżyserii Filmowej - jako coś wyjątkowego w skali kraju - nie zniknie. Że jego dyrektorzy (artystyczny - Bogusław Linda, i generalny - Stanisław Dzierniejko) znajdą dla niego szybko jakiś bardziej gościnny dom. I że znani aktorzy i reżyserzy zjadą już w tym roku na 8. edycję festiwalu do jakiegoś miłego miasta na Dolnym Śląsku i zamiast nagród - "Kryształowych dzików", które były przyznawane w Świdnicy - zostaną wręczone np. "Kryształowe Jelenie" w Jeleniej Górze albo "Kryształowe Dęby" w Wałbrzychu, "Kryształowe byki" w Głogowie, lub - gdyby festiwal trafił w legnickie progi - "Kryształowe lwy". Pożyjemy, zobaczymy...

Na koniec pozostaje mi życzyć pani prezydent samych sukcesów i trafnych decyzji - zwłaszcza tych dotyczących tak bliskiej memu sercu sfery kultury. Bo jak tak źle zaczyna się na samym początku, to później może być już tylko lepiej. Wierzę w to.
Na początku pisałem o byciu w gorącej wodzie kąpanym. Dla tych wszystkich raptusów jest jedno lekarstwo: zimny prysznic. Prze-konało się już o tym wielu - np. polityków - (i to tych z pierwszych stron gazet, na świeczniku), których zgubiły pochopne decyzje. Pomogło. Spłynęli w niebyt...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska