Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion Wrocław wciąż jest pechowy dla Roberta Lewandowskiego

Jakub Guder
Choć Polacy się mocno gimnastykowali, to gola nie strzelili
Choć Polacy się mocno gimnastykowali, to gola nie strzelili fot. Tomasz Hołod
Wrocław jeszcze raz udowodnił, że jest spragniony wielkiej piłki i reprezentacji Polski. Mecz z Nigerią na stadionie na Pilczycach oglądało ponad 41 tys. kibiców, a bilety od koników można było kupić za 500 zł. Niestety - nasz obiekt nie jest szczęśliwy dla Roberta Lewandowskiego, który zagrał tu po raz siódmy i nadal nie strzelił bramki.

To był dobry mecz biało-czerwonych, choć po raz kolejny okazało się, że jeśli do bramki nie trafia „Lewy”, to mamy spore problemy ze skutecznością. Na pomeczowej konferencji zauważył to zresztą trener Nigeryjczyków Gernot Rohr.

- Polska to jedna z najlepszych drużyn w Europie. Jeśli Robert Lewandowski przeszedłby do Realu Madryt, stałby się jeszcze lepszym zawodnikiem. Wydaje mi się, że reprezentacja Polski jest od niego za bardzo uzależniona - powiedział Niemiec.

Jego drużyna nie stworzyła wielu dogodnych okazji. Przez większość spotkania zarówno Łukasz Fabiański w pierwszej połowie, jak i debiutujący w reprezentacji Bartosz Białkowski w drugiej, byli bezrobotni.

„Super Orły” jedyną bramkę strzeliły po rzucie karnym, którego sprokurował Marcin Kamiński. - Przeciwnik trochę pewnie wykorzystał tę sytuację. Myślę, że to była taka jego dobra zagrywka. Tak - wystawiłem nogę, ale w pewnym momencie zacząłem ją cofać - tłumaczył się obrońca, który do reprezentacji wrócił po czterech latach. Co ciekawe, poprzednim razem z orzełkiem na piersi zagrał... właśnie we Wrocławiu. Wówczas biało-czerwoni przegrali 0:2 ze Słowacją. - Historia zatoczyła koło - uśmiechał się stoper VfB Stuttgart.

W meczu ostatecznie zagrał Łukasz Piszczek, który wyjechał z Wrocławia do rodzącej żony. Plan był taki, że wróci, ale zagra dopiero jutro z Koreą w Chorzowie. Ostatecznie jednak wyszedł w pierwszym składzie na Nigerię.

Ponad 20 minut dostał też były napastnik Zagłębia Lubin Jakub Świerczok, który w drugiej połowie zmienił Roberta Lewandowskiego. Niczym się jednak nie wyróżnił, a to niebezpieczny sygnał, bo konkurencja na pozycji drugiego napastnika w kadrze Nawałki jest duża. Są przecież jeszcze Łukasz Teodorczyk, wracający do reprezentacji po kontuzji Arkadiusz Milik oraz młody Dawid Kownacki.

Na plus - zwłaszcza w pierwszej połowie - trzeba zaliczyć występy skrzydłowych Przemysława Frankowskiego oraz Rafała Kurzawy. Zwłaszcza ten drugi imponował celnymi wrzutkami. Niewiele brakowało, aby zaliczył asystę, ale Robert Lewandowski trafił w słupek.

- Zależało nam na tym, aby przetestować szerszą grupę piłkarzy. Myślę, że ci, którzy stawiają pierwsze kroki w reprezentacji, zaprezentowali się z dobrej strony - powiedział po meczu Adam Nawałka, który stwierdził, że nie zasłużyliśmy na porażkę.

- Prowadziliśmy grę, stworzyliśmy wiele groźnych sytuacji. Nie strzeliliśmy jednak bramki od trzech spotkań. To może boleć, ale absolutnie nie spuszczamy głów. Wiemy, co w naszej grze możemy poprawić - stwierdził nasz selekcjoner.

Mecz z trybun oglądało wiele znanych osób ze świata sportu. Na stadionie pojawiła się m.in. lekkoatletka Sofia Ennaoui, która od jesieni mieszka we Wrocławiu oraz piłkarze Śląska Robert Pich i Kamil Vacek.

WSPÓŁPRACA Dawid Foltyniewicz

ZOBACZ TAKŻE:
* Polska - Nigeria [ZDJĘCIA Z MECZU]
* Biało-czerwoni nie ujarzmili Super Orłów. Polska - Nigeria 0:1 [WYNIK, RELACJA]
* Polska - Nigeria 0:1 [OCENY POLAKÓW]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska