Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia chce zlikwidować osiedlowy sklep. Mieszkańcy zbierają podpisy w jego obronie

Bartosz Józefiak
Bartosz Brutkowski, właściciel: - Rozumiem, że można zabrać mi lokal. Ale dlaczego ignoruje się głos tysiąca mieszkańców?
Bartosz Brutkowski, właściciel: - Rozumiem, że można zabrać mi lokal. Ale dlaczego ignoruje się głos tysiąca mieszkańców? Paweł Relikowski
Zarząd spółdzielni mieszkaniowej Nowy Dwór chce zlikwidować osiedlowy sklepik spożywczy. Lokal mieści się w bloku przy ul. Nowodworskiej, a część jego sąsiadów skarży się na hałas. Z drugiej strony - pod petycją w obronie sklepu podpisało się ponad tysiąc osób.

- Najważniejsze, że są tu niskie ceny. W okolicy nie ma innego takiego lokalu. Na takim osiedlu powinien być sklep - mówi Krystyna Gałowicz.

- Robię tu zakupy codziennie. Mamy go "pod nosem", to duża wygoda. Przecież nie będę po kilka bułek jeździł do centrum. Nie wiem, jak ktoś mógł wymyślić, żeby go zamknąć - dodaje Paweł Czapliński.

Nie rozumie tego też właściciel Bartosz Brutkowski. Otworzył lokal 8 lat temu i od tego czasu zdobył rzeszę lojalnych klientów. Zdziwiło go, gdy zarząd spółdzielni wypowiedział mu umowę. W ciągu jednego dnia zebrał tysiąc podpisów od tych, którzy chcą ocalić sklepik. - Rozumiem, że spółdzielnia może zabrać mi lokal, to ich wola. Ale dlaczego ignorują głos mieszkańców? - pyta przedsiębiorca.

Lucyna Siwek, prezes spółdzielni Nowy Dwór, tłumaczy, że umowę wypowiedziano, bo okolicznym mieszkańcom przeszkadzał hałas. - Szczególnie rano, gdy przyjeżdżają dostawcy towaru. Bardzo głośno pracowały też agregaty lad chłodniczych. Mieliśmy skargi. Spółdzielnia powinna dbać o swoich członków i to właśnie robimy - tłumaczy.

Wpłynęło ok. 20 skarg. - Tysiąc osób może popierać ten sklep, ale oni nie sąsiadują z lokalem - tłumaczy Lucyna Siwek.

Problemem jest też betonowy podjazd, po którym dojeżdżają dostawcy towaru. Prezes wyjaśnia, że jest za wąski, nie spełnia norm budowlanych.

W odpowiedzi Bartosz Brutkowski przedstawia jednak ekspertyzy, z których wynika, że podjazd jest bezpieczny.

Lokatorzy mieszkający tuż nad sklepem mówią, że im hałas nie przeszkadza. Skargi usłyszeliśmy od lokatorów dwóch mieszkań w klatce obok podjazdu dla dostawców.

Los sklepiku nie jest jeszcze przesądzony. Decyzję zarządu może zmienić walne zgromadzenie spółdzielni.

Do podobnej sytuacji doszło w 2009 r. przy ul. Olszewskiego. Działał tam sklep mięsny Rarytas. Jego przeciwnicy twierdzili, że przeszkadza im hałas przy wyładunku towaru. Lokal odkupił Lucas Bank, ale po protestach klientów mięsnego sklepu wycofał się z transakcji. Rarytas został uratowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska