Śląsk - Wisła Kraków 1:1. Walka o spadek trwa, nikt się nie poddaje (WYNIK 18.04.2022, Ekstraklasa)

Najlepszym podsumowaniem tego meczu był ostatni strzał Dennisa Jastrzembskiego - panu Bogu w okno. Niby dla obu drużyn ważne były trzy punkty, ale przeważnie jakości w tym było tyle, ile właśnie w uderzeniu pomocnika Śląska, którego przecież nikt nie atakował. „Walka o spadek” - ten cytat ze złotoustego Franciszka Smudy pasuje tu idealnie.

Zdecydowanie więcej działo się w pierwszej połowie. WKS przespał pierwsze 25 minut, co już w 6 min wykorzystała Wisła. „Biała Gwiazda” rozegrała składną akcję, którą wykończył Manu i było 1:0. Prawdę mówiąc przyjezdni spokojnie mogli w tym czasie prowadzić wyżej, bo koszmarnie grała zwłaszcza wrocławska defensywa. W 15 min fatalnie podawał Łukasz Bejger, co niemal nie skończyło się kolejnym golem dla Wisły.

Gospodarze obudzili się na ostatnie 15-20 minut pierwszej połowy. Najpierw strzelał Robert Pich. Jego strzał wybił przed siebie Kieszek - prosto na głowę Słowaka. Piłkę zmierzającą do bramki wybił jednak Sadlok. W 35 min Victor Garcia dobrze dośrodkował do Quintany, lecz bramkarz gości złapał strzał głową. Sześć minut później podobna akcja dwójki Hiszpanów. Tym razem jednak Quintana o dwa kroki wyprzedził obrońców, dostawił nogę i mieliśmy remis! Drugi gol w drugim meczu z rzędu - rozstrzelał nam się snajper z Półwyspu Iberyjskiego. Duże słowa uznania należą się przy tej akcji Olsenowi, który świetnie przyspieszył grę i ładnym podaniem znalazł na skrzydle Garcię.
Drużyna Piotra Tworka poczuła krew i ruszyła za ciosem. Dwie minuty po golu w słupek trafił Mączyński! Dobijał jeszcze Victor Garcia, ale niecelnie.

Na drugą połowę nie wyszli już Bejger i Mączyński (zgłosił naciągnięcie mięśnia). Weszli Dino Stiglec i Javier Hyjek, który w tym sezonie w ekstraklasa rozegrał ledwie dziewięć minut. Na ławce jednak nie było pauzującego za kartki Schwarza, a po zejściu Bejgra musiał na murawie pojawić się młodzieżowiec.

Przez kolejne trzy kwadranse działo się niewiele. Tempo spadło, Wisła częściej miała piłkę, WKS liczył na swoje szanse, ale nikt nie chciał ryzykować. Remis nikogo nie ratuje, ale też nikomu wielkiej krzywdy nie zrobił.
Po spotkaniu Piotr Tworek przyznał, że przed meczem drużyna miała dużo kłopotów. W zespole pojawił się m.in. jakiś wirus. Robert Pich w rozmowie ze ŚląskNETem zdradził, że Łukasz Bejger jest tak zmęczony, że... od razu zasnął.

Bramki
0:1 Elvis Manu 6’ (asysta: Gruszczyński)
1:1 Caye Quintana 41’ (asysta: Garcia)

Śląsk: Szromnik - Janasik, Bejger (46. Hyjek), Golla, Tamas, Garcia, Pich (74. Sobota), Mączyński (46. Stiglec), Olsen (86. Jastrzembski), Quintana, Piasecki (62. Exposito). Trener: Piotr Tworek.

Wisła: Kieszek - Gruszkowskil, Frydrych, Sadlok, Hanousek, Citaiszwili (70. Cisse), Poletanovićl, Żukow (73. Skvarka), Manu (82. Ondrasek), Savić (81. Hugi), Fernandez). Trener: Jerzy Brzęczek.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 7291

ZDANIEM TRENERÓW

Piotr Tworek: Mecz miał różne fazy. Już w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć spotkanie, ale mogliśmy też przegrywać 0:3. Dopisujemy kolejny punkt i walczymy do samego końca. Nie chce mówić o rzeczach, które dotknęły nas w poprzednim tygodniu, bo to nie jest usprawiedliwienie.

Jerzy Brzęczek: Zdobyliśmy szybko bramkę, mogliśmy podwyższyć prowadzenie, ale zabrakło nam wtedy skuteczności. Poczuliśmy się zbyt pewnie i sami napędziliśmy przeciwnika. Łatwe straty w środku pozwoliły Śląskowi na wychodzenie z kontratakami. W drugiej połowie wróciliśmy do gry z początku meczu. Mieliśmy swoje sytuacja, ale i Śląsk mógł strzelić gola. Wracamy z punktem, pozostaje niedosyt. Przed nami jeszcze pięć kolejek i walka o pozostanie w ekstraklasie będzie trudna i interesująca.
JG