Pasażerowie są oburzeni. - Rodzina z dwójką dzieci wyjeżdża na wakacje. Gdyby wszyscy chcieli skorzystać tylko raz z toalety, zapłacą 8-10 zł. W autobusie toalet nie ma, więc jak dojedziemy na miejsce, to znów trzeba płacić. O dłuższych postojach po drodze nawet nie mówię - denerwuje się
Andrzej Jaślak, który za tydzień jedzie z żoną i dziećmi do Pobierowa.
- To wynika z kosztów. Za darmo się nie da, bo nas nie stać - mówi Ryszard Żarski, kierownik działu obsługi dworca PKS. Dodaje, że nie można opłaty za WC ująć w cenie biletów, bo na dworcu zatrzymują się także autobusy innych, prywatnych przewoźników.
- Kto będzie pokrywał koszty? My za ich pasażerów, czy oni za naszych? - ucina rozmowę Żarski.
Pasażerowie, którzy czekają na autobus przy ul. Suchej, za skorzystanie z WC muszą zapłacić 2 zł. - Płatne z góry! Muszę tak robić, bo jak nie, to się załatwią i uciekają - mówi ostro pracownica toalety.
Podobnie jest w całym kraju. Na "centralnym" w Warszawie trzeba zapłacić 2 zł. Natomiast na dworcu kolejowym Gdańsk Główny 2,50 zł. Gdańskie toalety są jednak wyposażone w monitory multimedialne, bezwodne toalety a nawet bidety.
Tym, których nie stać, bądź płacić po prostu nie chcą, pozostaje ryzykowanie pod krzaczkiem. - Mandat wynosi do 500 zł - mówi Sławomir Chełchowski rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Dodaje, że nie
zdarza się raczej, żeby strażnicy zatrzymywali osoby "załatwiające się" i jednocześnie trzeźwe. - Takich, którzy nie mają wyjścia i muszą, nie ma. Nasze interwencje dotyczą osób pod wpływem alkoholu, którym po prostu nie chce się szukać toalety - wyjaśnia Chełchowski.
Co ciekawe na terenie wrocławskiego portu lotniczego toalety są bezpłatne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?