Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Gangster "Bochen" winny zabójstwa pod Wrocławiem

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Maciej B. do winy się nie przyznawał. Przekonywał, że się bronił. Ale sąd mu nie uwierzył. Zdjęcie pochodzi z pierwszej rozprawy. W poniedziałek - na ostatnią - Maciej B. nie chciał być doprowadzany
Maciej B. do winy się nie przyznawał. Przekonywał, że się bronił. Ale sąd mu nie uwierzył. Zdjęcie pochodzi z pierwszej rozprawy. W poniedziałek - na ostatnią - Maciej B. nie chciał być doprowadzany fot. Tomasz Hołod
Maciej B. "Bochen" skazany na 25 lat więzienia za morderstwo. Zabił nożem swojego przyjaciela. Sąd: "Tam doszło do egzekucji". Tragedia wydarzyła się 7 maja 2013 roku w willi "Bochena" w Krzyżanowicach pod Wrocławiem.

Maciej B. to osoba świetnie znana we wrocławskim gangsterskim półświatku. Wiele razy karany Kilka lat temu zaczął współpracować z prokuraturą i policją. Ale dla sądu - który skazał go w poniedziałek za morderstwo - nie miało to znaczenia.
Ofiara? Paweł B. Przez wiele lat pracował dla "Bochena". Był jego kierowcą, ochroniarzem, przyjacielem. W maju 2013 roku coś się między nimi wydarzyło. Paweł B> zanim zmarł mówił m.in. lekarzowi, ze "Bochen" posądził go o kradzież "miliona dolarów".

Oskarżony od początku przekonywał, że działał w "obronie koniecznej". Bo został zaatakowany. Paweł B. miał się zjawić w jego willi z nożem, paralizatorem i pistoletem na gumową amunicję. Miał być wzburzony, szantażować Macieja B. Ten zaprosił Pawła do sauny. Tu miał być napadnięty i zaatakowany nożem. Wyrwał go więc i zadawał ciosy broniąc się. Sędzia Tomasz Kaszyca ocenił, że ta wersja ma się nijak do dowodów. Po pierwsze to nielogiczne, że Paweł B. - w mieszkaniu "Bochena" uzbrojony w wojskowy nóż, pistolet i paralizator - rozbiera się wchodzi do sauny i atakuje "Bochena" jego własnym nożem kuchennym.

Wersji o obronie koniecznej przeczy też opinia biegłego z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Na podstawie analizy śladów krwi w domu "Bochena" opisał on przebieg zajścia. Jego zdaniem Paweł B. był atakowany nożem trzykrotnie w kilku różnych miejscach. Tak jakby napastnik gonił go i zadawał kolejne ciosy nożem. Dlatego sędzia Kaszyc uzasadniając wyrok skazujący - mówił o "egzekucji".

Jeszcze na etapie śledztwa i początku procesu pojawiła się wersja, ze rany zadane Pawłowi B. - choć było ich dużo - były powierzchowne poza jedną. Ale sąd - powtórzył za oskarżeniem - że ran było dwadzieścia i to m.in. w głowę.

Maciej B. w chwili zdarzenia był pod wpływem narkotyków, leków psychotropowych i alkoholu. Ale biegli orzekli, że był całkowicie poczytalny. Obronie nie udało się przekonać sądu, ze "Bochen" nie miał motywu by zabić Pawła B.

Rzekomo w dniu zabójstwa ale wcześniej panowie mieli wyjaśnić sobie kwestię posądzeń kradzież. Sąd nie dał się przekonać, że było to pobicie ze skutkiem śmiertelnym a zarzut zabójstwa jest dlatego, że prokuratura "uległa legendzie" Macieja B. "Bochena".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska