Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Anną Zalewską, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS [TYLKO U NAS]

Janusz Gajdamowicz
Janusz Gajdamowicz
Anna Zalewska: "Miejmy nadzieję, że Unia Europejska jednak będzie proponowała kolejne sankcje, o których tak dużo opowiada."
Anna Zalewska: "Miejmy nadzieję, że Unia Europejska jednak będzie proponowała kolejne sankcje, o których tak dużo opowiada." Źródło: PAP
O postępowaniu Unii Europejskiej w obliczu wojny Rosji z Ukrainą, przydziale środków finansowych dla Polski w kontekście przyjęcia uchodźców wojennych oraz o pomocy Dolnego Śląska skierowanej w stronę obywateli Ukrainy opowiada Anna Zalewska, eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości, reprezentująca okręg dolnośląsko-opolski.

Tuż przed naszą rozmową Polska Agencja Prasowa podała, że mimo toczącej się na Ukrainie wojny, rurociągiem przebiegającym przez jej terytorium cały czas tłoczony jest rosyjski gaz płynący w stronę Europy Zachodniej. Jak to zrozumieć w sytuacji, kiedy ukraińskie miasta i wioski są bombardowane i palone niemal do gołej ziemi, a każdego dnia ginie i ranionych jest coraz więcej cywilów?

To rzeczywiście zaskakujące informacje, ale nie do końca dla samej Unii Europejskiej, bo gaz płynie przede wszystkim do Niemiec, a te mówią wyraźnie, że nie zrezygnują z importowania surowców kopalnych. Podobnie mówi Viktor Orbán i podobnie mówią Bułgarzy, a to pokazuje, jak dalece uzależnił wiele państw UE od siebie Władimir Putin. Trzeba też zauważyć, że w kwestii sankcji nałożonych na Rosję, UE nadal nie doprowadziła do zamknięcia transakcji poprzez SWIFT, dla dwóch rosyjskich banków, które właśnie obsługują przepływ gazu. To pokazuje, ze przed nami naprawdę bardzo trudne czasy i miejmy nadzieję, że UE jednak będzie proponowała kolejne sankcje, o których tak dużo opowiada.

Jak wyjść z tego „gordyjskiego węzła”, skoro z jednej strony mówi się o sankcjach, które mają doprowadzić Rosję do bankructwa i krachu gospodarczego, a z drugiej kupuje się od niej nie tylko gaz, ale też inne surowce. Czy w takiej sytuacji skutki tych sankcji mogą przynieść efekty i czy to jest w ogóle realne?

To jest konieczne. Trzeba znaleźć wszystkie możliwe sposoby, włącznie z napisaniem nowej strategii i polityki energetycznej UE. Natomiast w samej Unii, oprócz słów, tej odpowiedzialności na razie nie widać. Frans Timmermans, Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za wprowadzenie pakietu „Fit for 55”, oprócz tego, że jakoś zaakceptował utrzymanie elektrowni jądrowych w Niemczech, udaje że nie widzi węgla – choć dla Polski to jest strategiczne oraz gwarantuje nam bezpieczeństwo energetyczne – i mówi o dłuższym czasie dochodzenia do neutralności. Jednak cały czas chce przyspieszenia wdrażania tego pakietu, który właśnie w całości oparty jest na gazociągach Nord Stream I i II. Założenia były takie, że można spokojnie wygasić energetykę w większości krajów UE, bo Niemcy będą mieli taką ilość gazu, że staną się hegemonem energetycznym Unii, a my od nich też będziemy ten gaz kupować. Ponieważ to wszystko runęło, póki co anulowano też Nord Stream II, to trzeba spojrzeć na inne źródła i ściągać gaz, także skroplony - skąd się tylko da. Wymaga to oczywiście czasu i przygotowania całej infrastruktury, ale jak widzimy, jest konieczne i trzeba to zrobić jak najszybciej.

W czasie kiedy Polska przyjmuje setki tysięcy uchodźców wojennych z Ukrainy, Parlament Europejski podejmuje kolejną rezolucję o wsparciu finansowym dla naszego kraju, uzależniając je od tzw. praworządności, a wśród głosujących za są też polscy eurodeputowani. Czy w sytuacji kiedy mamy wojnę w Europie ma to jakiś sens?

Tak by się wydawało, ale niestety wśród inicjatorów takiej rezolucji jest nasza polska opozycja, która publicznie mówi i deklaruje jedność w zaistniałej sytuacji, a w rzeczywistości robi coś zupełnie innego. Takie zachowanie jest hańbiące i nie ma dla niego żadnego wytłumaczenia. Tym bardziej że w kuluarach wszyscy chwalą i podziwiają to co robi Polska dla uchodźców, a później w partyjnych głosowaniach zwracają się przeciwko nam i zamykają się w swoim świecie, chcąc konsekwentnie zmierzać do tego, by Polski rząd składający się ze Zjednoczonej Prawicy po prostu nie wygrał kolejnych wyborów.

Do tego głosu przyłączają się też niektórzy prezydenci i burmistrzowie polskich miast, którzy wprost krytykują działania rządu, w sprawie uchodźców mówiąc, że to: „wielka improwizacja i tak naprawdę tylko dzięki lokalnym samorządom, organizacjom społecznym i wolontariuszom udało się nad wszystkim zapanować.” Słyszymy też informacje, że zabiegają u samego Fransa Timmermansa o powstanie europejskiego systemu relokacji, a środki na uchodźców mają popłynąć bezpośrednio do nich. Jak można te słowa dzisiaj skomentować?

Z pewnością w jednym się zgadzamy – że wszyscy w Polsce stanęli na wysokości zadania. Począwszy od tych Polaków, którzy przyjmują uchodźców pod swój dach, poprzez wolontariuszy, którzy od razu ruszyli do akcji, poprzez samorządy wykonujące swoje ustawowe obowiązki, po całą koordynację, jaką przyjął na siebie polski rząd, cały czas dziękując i zabiegając o dodatkowe środki finansowe. 500 mln euro, o których mówi komisja Europejska, to kropla w morzu potrzeb, USA mówi natomiast o kilkudziesięciu mld dolarów, w tym kilu dla tych, którzy bezpośrednio pomagają Ukraińcom, a ponieważ ja sama zabiegam o to, żeby być w tych wszystkich kwestiach jednością, to na tym skończę komentarz. Mamy wytrwać, nie reagować na zaczepki i musimy wspólnie wspierać Ukrainę, a Polakom gwarantować bezpieczeństwo.

Czy oprócz obowiązków związanych z samą pracą Parlamentu Europejskiego, podejmuje Pani także działania wspierające uchodźców przybywających na Dolny Śląsk i do województwa opolskiego?

To mój obowiązek. Wszystkimi możliwymi sposobami wspieram te działania – począwszy od bezpośredniej pomocy finansowej, przez otwarcie wszystkich biur poselskich dla organizacji, które działają na rzecz uchodźców, po telefony ułatwiające i wspomagające załatwienie wielu trudnych spraw. Zostałam też powołana przez ministra Przemysława Czarnka do specjalnej rady, która będzie wspierała działania Ministerstwa Edukacji, a przypomnę - już w przepisach zaproponowanych w 2016 r., powstały oddziały przygotowawcze ,wspierające cały system edukacji dla obcokrajowców. Rozpoczęłam też procedury umożliwiające zatrudnienie na stażu ukraińskiej nauczycielki, która uciekła z Kijowa, aby była pewnego rodzaju „wrażliwością” w Parlamencie Europejskim i wspomagała także kontakt z Ambasadą Ukrainy.

W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że lekcje języka polskiego cieszą się wśród uchodźców ogromnym zainteresowaniem - i to bez względu na wiek. Jak wspomagać i organizować takie nauczanie?

Dzieci z Ukrainy bardzo chętnie idą do naszych szkół, a ich rodzice wspierają to z całych sił, sami też nie chcą tracić czasu i jak najszybciej pragną poznać nasz język. Jest to też pewnego rodzaju oderwanie się od tej traumy, którą ostatnio przeszły i tego co widziały oraz zostawiły za sobą. Dorośli natomiast już rozglądają się za pracą, żeby być aktywnymi i choćby finansowo uzyskać pewną samodzielność. Dlatego teraz jest najważniejsze, aby ułatwić dostęp do nauki, czy to na poziomie oddziału przygotowawczego, czy od razu w klasach szkolnych. Musimy zarazem pamiętać, że jesteśmy wszyscy po bardzo długim okresie pandemii, uczniowie działają w określonym rytmie i trzeba wzajemnie wspierać jednych i drugich. Ważne jest też dofinansowanie dla samorządów, a przy tym zachęcanie Ukraińców, żeby nie zostawali w dużych miastach, ponieważ w nich będzie najtrudniej znaleźć miejsca w szkołach, a w mniejszych ośrodkach jest z tym zdecydowanie łatwiej. Będziemy też poszukiwać ukraińskich nauczycieli i myśleć nad systemem ich zatrudnienia, bo to właśnie oni najlepiej i najłatwiej będą mogli zająć się dziećmi. Znają przecież podstawy programowe i całą kulturę edukacyjną, jaka tam panuje. To są plany, jakie chcemy wdrożyć w najbliższych dniach.

„Nic nie będzie już takie samo jak przed wojną” – powiedziała Pani ostatnio w jednej z audycji na antenie Polskiego Radia. Jak rozumieć dzisiaj te słowa?

Cały świat rzeczywiście zmienił się w jednej chwili i nic nie będzie takie samo, bo już takie nie jest. Agresja Putina pokazuje, że od pewnego czasu mieliśmy rację, iż może to nastąpić, a słowa śp. Lecha Kaczyńskiego, który w obliczu agresji Rosji na Gruzję w 2008 r. mobilizował przywódców innych państw, bo czuł i niemal wiedział, jaka będzie dalsza kolejność - wybrzmiewają dzisiaj niemal proroczo. Po wojnie trzeba będzie też odbudowywać Ukrainę i na nowo układać całą politykę bezpieczeństwa. Będziemy wspierać jej wejście do Unii Europejskiej i do NATO, a przede wszystkim na zawsze musimy zweryfikować swój stosunek do imperialnych zapędów Rosji. To jest zadanie dla Europy Zachodniej, a szczególnie dla Niemców, którzy ciągle nie mogą się otrząsnąć z faktu, że do wojny jednak doszło, czy Francuzów, gdzie do dzisiaj wiele tamtejszych firm nie wycofało się z Rosji.

Jak podają różne źródła i sami Ukraińcy – właśnie TIR-y pełne towarów z Europy Zachodniej ciągle zmierzają w stronę Białorusi i Rosji. Jak zatem i na to dzisiaj patrzeć?

To też jest kwestia, którą musimy rozwiązać w najbliższych dniach, ponieważ jeśli przez chwilę nie będziemy jednością w takiej sprawie, a do tego nie będziemy sami na siebie patrzeć i upominać, to trudniej będzie wygrać Ukrainie w tej wojnie. A to, że musi wygrać, wie cały Świat.

Poradzimy sobie z tym wszystkim?

Nie mamy innego wyjścia. Putin swoją agresją wypowiedział wojnę też Europie, Unii Europejskiej i NATO i dlatego musimy jak tylko możemy, wspierać Ukrainę, bo ona teraz walczy z Rosją także w naszym imieniu.

Rozmawiał Janusz Gajdamowicz

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska