Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerzyści i piesi mają oficerów. A kto pomoże kierowcom we Wrocławiu?

Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
.
. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Rowerzyści i piesi we Wrocławiu mają przedstawicieli w urzędzie - tzw. oficerów. O kierowców dbają niby wszyscy, czyli nikt. Potrzebujemy oficera samochodowego!

Wrocław potrzebuje człowieka, który zadba o kierowców i właścicieli samochodów. Rowerzyści i piesi mają w urzędzie tzw. oficerów i efekty od razu widać na ulicach. Za inwestycje dla kierowców odpowiada kilkadziesiąt ludzi w urzędzie, ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, od kilku lat ubywa miejsc parkingowych, jezdnie są zwężane, by zrobić miejsce rowerzystom, a dodatkowe sygnalizatory ułatwiają życie pieszym. Kto poprawi los kierowców?

- Nie widzę potrzeby tworzenia dodatkowego stanowiska, i tak bardzo dużo ludzi dba o inwestycje drogowe - komentuje Jan Chmielewski, przewodniczący komisji komunikacji i ochrony środowiska w radzie miejskiej. - Proszę pamiętać, że oficerowie pieszy i rowerowy nie działają samodzielnie, podlegają urzędnikom decydującym o kluczowych inwestycjach komunikacyjnych - dodaje.
Zbliżone zdanie co do oficera samochodowego mają w magistracie. - Sprawami ruchu drogowego, w tym inwestycjami dedykowanymi kierowcom samochodów, zajmuje się Wydział Inżynierii Miejskiej, dlatego nie przewidujemy zatrudnienia oficera samochodowego - kwituje Arkadiusz Filipowski, rzecznik urzędu miejskiego.

80 PROCENT wrocławian porusza się po mieście samochodami i komunikacją miejską - wynika z Wrocławskich Badań Ruchu

Jednak kierowcy mogą długo wyliczać inwestycje, gdzie to im zabrano, a zyskali inni. W samym centrum to np. Krupnicza, Purkyniego, Kazimierza Wielkiego (pasy rowerowe, przejścia) czy Podwale (parkowanie). A z Wrocławskich Badań Ruchu wynika, że ogromna większość z nas (blisko 80 proc.) porusza się po mieście samochodem lub komunikacją miejską. Rowerem i pieszo przemieszcza się co piąty z pytanych.

- Nie rozumiem, dlaczego we Wrocławiu i w całej Polsce lekceważone są interesy tak potężnej grupy, jak ludzie poruszający się autami - dziwi się Włodzimierz Zientarski, dziennikarz motoryzacyjny, z pochodzenia wrocławianin. Zientarski założył nawet stowarzyszenie i mianował się rzecznikiem polskich kierowców, bo jak przyznaje, w wielu miastach władzom wydaje się, że właściciele aut zniosą wszystko.

- Rowerzystom daje się same przywileje i żadnych obowiązków, nawet przepisów nie muszą znać. To niedopuszczalne - zauważa i twierdzi, że kierowcy muszą się zorganizować i zaprotestować. Już rozmawiał w tej sprawie z ministrem infrastruktury w nowym rządzie.

Michał Beim, ekspert ds. transportu z Instytutu Sobieskiego, zauważa, że Wrocław przegapił moment na wprowadzenie rewolucyjnych zmian i np. zamknięcie ścisłego centrum dla aut. - Trzeba było to robić w momencie otwarcia obwodnicy autostradowej. Wtedy można było to łatwo uzasadnić. Tak zrobiono w Lipsku i kierowcy się przyzwyczaili- opowiada naukowiec. - Gdy nie zdecydowano się na takie rozwiązanie, miejsce jednych kierowców, zajęli inni, którzy stwierdzili, że zrobiło się luźniej w centrum i można jeździć własnym autem, zamiast np. rowerem czy komunikacją miejską. Teraz trudno jest już wytłumaczyć tym kierowcom, że zabiera się im przestrzeń - przecież przed chwilą ją dostali - dodaje Michał Beim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska