Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny Kilijanek: Osiem gwiazdek zamienili na biało-czerwone serduszko |NASZA ROZMOWA

Janusz Wolniak
02.08.2022 wroclaw radny pis rady miejskiej wroclawia, n/z michal kurczewski i andrzej kilijanek fot.magdalena pasiewicz/ polska press
02.08.2022 wroclaw radny pis rady miejskiej wroclawia, n/z michal kurczewski i andrzej kilijanek fot.magdalena pasiewicz/ polska press Magda Pasiewicz
Rozmowa Janusza Wolniaka z radnym rady miasta Wrocławia Andrzejem Kilijankiem z klubu Prawa i Sprawiedliwość.

"W związku ze zdarzeniem, które miało miejsce 24 lipca między godziną 18:30, a 18:55, składam na policję zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 217 k.k. W tej kadencji doświadczyłem już hejtu, gróźb, wybitych szyb w samochodzie, a teraz została naruszona moja nietykalność cielesna. Tego już za wiele" – napisał radny Andrzej Kilijanek w mediach społecznościowych.

Panie Andrzeju, czy ktoś chce Panu wybić z głowy politykę?

Nie wiem czy ktoś chce mi wybić z głowy politykę, natomiast zdarzeń, które mają miejsce i które są powiązane z moją aktywnością polityczną w przeszłości było więcej. Niektóre były zgłoszone, inne nie, natomiast teraz mamy do czynienia z kolejnym zdarzeniem, które uwłacza mojej godności. Została naruszona moja nietykalność cielesna. Tym wpisem nie chcę się przedstawiać w roli ofiary, a raczej zakomunikować wszystkim, że należy się bronić wszelkimi możliwymi środkami dostępnymi dla obywatela w ramach naszego porządku prawnego, bo innego wyjścia nie ma. Mój przykład pokazuje, że pobłażanie nie ma żadnego sensu. Po prostu trzeba natychmiast reagować.

Proszę powiedzieć, jak długo trwa ta sytuacja, w której Pan się znalazł? Doświadcza Pan nie tylko hejtu słownego, na który narażony jest każdy, kto publicznie działa, ale doszło przecież do napaści na Pana mienie, wybite zostały szyby w samochodzie.

Ten przykład miał miejsce kilka dni po sesji rady miejskiej Wrocławia, kiedy mówiłem o kolejnym wydawaniu pieniędzy na Śląsk Wrocław. Moją wypowiedź zacytowano w mediach, a w nocy z niedzieli na poniedziałek już miałem uszkodzony samochód. Nic z auta nie zginęło, więc nie miało to charakteru rabunkowego. Nie zostały ruszone moje dokumenty, nawigacja, radio. Musiałem wstawić jedynie szyby. To nie była jedyna sytuacja związana z moją aktywnością dotyczącą Śląska Wrocław, były też wywieszone transparenty z moim nazwiskiem, były groźby, że zostanę rozliczony za to, jak rzekomo politycznie wykorzystuję sytuację klubu. W kwestii poniedziałkowego zdarzenia, nie ma przesłanek, że zrobił to jakiś kibic czy pseudokibic, ale – tak jak wspomniałem – poprzednie incydenty były związane z moją aktywnością polityczną.

Nie tak dawno przedstawił Pan koncepcję połączenia spółki Stadionu Wrocław ze spółką Śląsk Wrocław. Czy to jest dalej aktualne w świetle tych rozmów, które toczą się na temat sprzedaży wrocławskiego klubu? Ostatnio wiceprezydent Mazur mówił, że te rozmowy mogą się sfinalizować jesienią, ale też nie jest to przesądzone.

Najlepiej niech ogłoszą trzy dni przed wyborami. Myślę, że do sprzedaży nie dojdzie. Takie praktyki już znamy. Sytuacja sprzedaży klubu powoduje, że moja koncepcja jest nieaktualna, bo nikt prywatnemu czy większościowemu udziałowcowi nie przekaże takiego majątku. To by było niezgodne z prawem. Wszelkie próby sprzedaży kończyły się fiaskiem, dlatego jestem sceptycznie nastawiony do obecnej sytuacji. W kadencji prezydenta Sutryka plotki o sprzedaży klubu były wypuszczane regularnie od momentu, kiedy znaleźliśmy się w poważnym kryzysie i kiedy pojawiło się ryzyko spadku z ekstraklasy. Jestem zwolennikiem sprzedaży 100 proc. klubu, a nie jego większościowych udziałów. Dzisiaj wszystko wskazuje na to, że miasto nie tylko pozostanie udziałowcem Śląska Wrocław, ale będzie łożyło na klub kolejne miliony.

Nie jest Pan jedynym krytykiem polityki prezydenta Sutryka, ale na Pana spada największy hejt. Jak Pan myśli, dlaczego?

Chyba dlatego, że byłem pierwszy. Dopóki nie dowiemy się, kto to zrobił nie chcę mówić, że ostania sprawa ma podłoże polityczne. W głębi duszy chciałbym, żeby jednak okazało się, że to był zwykły wariat, a ja miałem po prostu pecha. Natomiast zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości każą mi wyciągać wnioski, ubezpieczać się i korzystać ze swojego prawa do zachowania godności. Sama publikacja na twiterze to jest forma prewencji. Jest kampania wyborcza, będą podkręcane emocje i niektórzy ludzie mogą ulegać temu, agresywnemu przekazowi propagandowemu. Zamiana ośmiu gwiazdek na biało-czerwone serduszko nie sprawi, że mowa nienawiści stanie się mową miłości. Trzeba zawczasu tłumaczyć ludziom, że uleganie wpajanej nienawiści do klasy politycznej zaszkodzi głównie potencjalnemu sprawcy czynu zabronionego. Założona kartoteka będzie ciążyła na delikwencie najpewniej do końca życia, ale żaden polityk nie będzie się tym przejmował.

Kilka lat temu napisał Pan list otwarty do prezydenta Sutryka, w którym krytykował Pan słowa używane przez prezydenta, gdzie głupkami nazwał działaczy proekologicznych, przeciwników aborcji. Pan apelował wówczas o to, by prezydent przeprosił. Czy ten apel pozostał bez echa?

Przeprosin ze strony pana prezydenta nie było. Natomiast ja dostrzegam pewne wycofanie się pana Sutryka z aktywności medialnej, może poza portalem wroclaw.pl, bo z tego co słyszę prezydent nie przyjmuje zaproszeń do mediów, z pewnymi wyjątkami, nie udziela wywiadów, na konferencje prasowe wysyła wiceprezydentów, skarbnika, czy swoich radnych. Politycznie rozumiem, ale tak po ludzku oceniając, to jest niedojrzałe zachowanie.

Wspominał Pan też o tym, że został zablokowany w mediach społecznościowych przez prezydenta za nieprzychylne komentarze na Instagramie oraz Facebooku.

Najpierw zostałem zablokowany prewencyjnie na Instagramie, zanim zostałem radnym, a później kiedy mieliśmy kilka wymian zdań z prezydentem zostało mi też odebrane prawo do publikowania treści na profilu prezydenta. Teraz nie dalej jak pół roku temu na facebooku sytuacja się zmieniła, bo już mogę oglądać profil pana prezydenta. To się zadziało stosunkowo niedawno, a radnym jestem od lat czterech.

W gazetce przygotowywanej przez służby prezydenta trudno znaleźć cokolwiek o rzeczywistych problemach mieszkańców. Jak Pan ocenia ten przekaz?

Ten tytuł jest drukowany w liczbie ponad 100 tysięcy, jak ustalili bodajże radni Nowej.pl. A to jest taki nakład, który charakteryzuje już czasopisma ogólnopolskie. Gazeta jest kolportowana na przystankach, a nawet cmentarzach i nie schodzi w całym nakładzie. Zastanawiam się jak to jest utylizowane i za ile, to co nam nie zeszło, kolokwialnie rzecz ujmując.

"Wszystko jest piękne, więc o co ci chodzi" śpiewa zespół T. Love. Czy nie ma Pan wrażenia, że prezydent Wrocławia ciągle jest obrażony na tych, którzy się czepiają?

Ja tego doświadczyłem, ale jeśli miałbym coś powiedzieć na obronę prezydenta, to dzisiaj jeden z jego pracowników po prostu do mnie zadzwonił i zapytał o całą sytuację, prywatnie zaoferował pomoc. Wprawdzie pan prezydent jak się nie kontaktował, tak się nie kontaktuje z radnymi opozycji, ale chcę żeby to zdarzenie, które miało miejsce, nie było pozycjonowane jako efekt zachowania prezydenta. Wydarzenia z Wrocławia to tylko ułamek tego co wpływa zachowania społeczne. Od pewnego czasu w przestrzeni publicznej pojawia się wiele manipulacji i kłamstw.

Zbliżają się wybory. Czy podjął już Pan decyzję o swoim kandydowaniu?

Prawo i Sprawiedliwość na pewno może liczyć na moją pomoc. Osobiście uważam, że moja misja we Wrocławiu jeszcze się nie zakończyła i chciałbym tutaj kontynuować swoją pracę. Natomiast w jakiej formule, musimy się wspólnie z kolegami zastanowić, żeby to było najlepsze nie tylko dla naszego ugrupowania, ale także dla wrocławian. Jeżeli chodzi o kwestie wyborów parlamentarnych, ja się muszę bardzo poważnie zastanowić, czy w ogóle chciałbym w coś takiego wchodzić w tak młodym wieku jak na polityka, bo jednak mam lat 31, a jestem zdania, że najpierw warto zdobyć trochę doświadczenia życiowego, pracować, a karierę ogólnopolską realizować jako pasję, a niekoniecznie zawód. Choćby tak, jak zrobił to Premier Morawiecki. Jeśli miałbym trafić do Warszawy, to tylko po to, żeby móc zrobić coś dobrego dla ogółu. Nie dla samego zaszczytu piastowania funkcji parlamentarzysty.

Gdyby został Pan prezydentem Wrocławia, co by Pan zrobił w pierwszej kolejności?

Na początku trzeba by było zrobić poważny audyt, a następnie porządek w spółkach komunalnych. Obawiam się, że następna kadencja będzie tą najgorszą, bez względu na to, kto zostanie prezydentem Wrocławia, bo to będzie walka o to, by nie przekroczyć deficytu i dyscypliny finansów publicznych. Pogarszająca się sytuacja może skończyć w mieście komisarzem. Uważam, że w tej kampanii wyborczej samorządowej, która jest przed nami, będzie trzeba bardzo odpowiedzialnie i ostrożnie podchodzić do obietnic wyborczych. Program opracowany przez PiS będzie uwzględniał trudną sytuację finansową w jakiej się Wrocław znalazł przez rządy Jacka Sutryka.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska