Prezydent spowodował wypadek 15 kwietnia. Po zderzeniu z tramwajem trafił do szpitala. Do dziś jest na zwolnieniu. O tym, czy 1 sierpnia wróci do pracy w poniedziałek zdecyduje lekarz. Policja jeszcze w dniu zdarzenia uznała sprawę za kolizję i zakończyła ją karą 500-złotowego mandatu.
Śledztwo w tej sprawie wszczęto po doniesieniu mieszkańca Wrocławia, złożonego na podstawie informacji z portalu GazetaWroclawska.pl.
Choć mijają kolejne tygodnie, wciąż nie wiadomo jednak, jaka prokuratura zajmie się sprawą. By uniknąć zarzutów o brak obiektywizmu, śledczy z prokuratury Wrocław Śródmieście chcą wyłączyć się z prowadzenia tej sprawy. Nie ukrywają, że woleliby nie przesłuchiwać prezydenta. Prokuratura apelacyjna z decyzją czeka na uzupełnienie materiału dowodowego przez śledczych.
- Do tej pory nie otrzymaliśmy kolejnego wniosku - mówi rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej prokurator Anna Zimoląg. Przypomnijmy, że wcześniejszy wniosek został zwrócony, żeby prokuratura rejonowa uzupełniła materiał, tak by - po ewentualnym przekazaniu sprawy - nowi prokuratorzy nie zaczynali od zbierania najbardziej podstawowych materiałów.
Zaniepokojona przebiegiem śledztwa jest także Anna Zalewska, posłanka PiS. Uważa, że nadzór nad śledztwem w sprawie kwietniowego wypadku prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza powinien objąć Prokurator Generalny. Wystąpiła już w tej sprawie z wnioskiem do prokuratora Andrzeja Seremeta.
- Okoliczności wypadku, znamionujące m.in. rażące naruszenie przez domniemanego sprawcę przepisów o ruchu drogowym oraz poważne uszkodzenia ciała podejrzanego i motorniczego tramwaju, implikują wysoki stopień zawinienia domniemanego sprawcy oraz wysoki stopień społecznej szkodliwości jego czynu - napisała posłanka. - Działania prokuratury powinny być stanowcze i zdecydowane, a jak wiemy, póki co w tej sprawie niewiele się dzieje - tłumaczy Zalewska.
Przeczytaj więcej: Posłanka PiS: Wypadek Dutkiewicza do sprawa dla prokuratora generalnego
Wiadomo też, że w prokuraturze zeznawał już motorniczy z "siedemnastki", który po wypadku przez ponad 30 dni był na zwolnieniu lekarskim Pan Ryszard miał skręcony kręgosłup szyjny i chodził w kołnierzu ortopedycznym. Musiał się także rehabilitować. Co powiedział motorniczy w prokuraturze?
- Nic więcej, niż to co już państwu mówiłem. Przedstawiłem, jak z mojej strony wyglądał wypadek. Nie mam nic do dodania - powiedział pan Ryszard.
Przypomnijmy, że po wypadku motorniczy opowiadał portalowi GazetaWroclawska.pl: – Nie miałem szans na reakcję. Prezydent wjechał mi pod koła tak, jakby sarna wybiegła z lasu.
Kilka sekund dochodził do siebie. Gdy uświadomił sobie, co zaszło, przede wszystkim sprawdził, co z pasażerami. Żaden nie ucierpiał. Wtedy pobiegł do samochodu. Za kierownicą zobaczył Rafała Dutkiewicza. Obok stały jakieś osoby. W środku auta krew. – Pytałem, czy mu nic nie jest. Mówił coś cicho. Raczej kiwał głową – opowiada motorniczy. – Pomyślałem, że jest w szoku. Wezwałem służby.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?