Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: sędzia ukrywała w domu sądowe akta. Obrońca: po prostu o nich zapomniała

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne K_kapica_afk
Prokuratura chce postawić zarzuty przekroczenia uprawnień i ukrywania dokumentów pani sędzi Sądu Rejonowego w Oleśnicy. Niedawno Sąd Dyscyplinarny uchylił jej immunitet, choć nie jest to jeszcze decyzja ostateczna i prawomocna. W domu u pani sędzi znaleziono dokumenty wielu różnych spraw zaginionych nawet kilkanaście lat temu.

Akta pochodziły z Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście, w którym pracowała zanim przeszła do Oleśnicy. Odnaleziono je w domu, w którym mieszkała po tym, jak się z niego wyprowadziła w związku z kłopotami rodzinnymi i planowanym rozwodem. Policję – i to dwukrotnie – wyzwał jej mąż. I dwukrotnie podczas przeszukania znajdowano stare akta.

Co to za dokumenty? Jak się dowiadujemy były to akta uważane za zaginione. Część z nich trzeba było odtwarzać. I to – na co zwraca uwagę obrona – niektóre odtwarzała sama pani sędzia, której dziś prokuratura chce stawiać zarzuty. Ma to być argument, że nie wynosiła tych dokumentów specjalnie tylko po prostu o nich zapomniała.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Śledczy poprosili sąd o zgodę na postawienie dwóch zarzutów – przekroczenia uprawnień i ukrywania dokumentów. Oprócz akt spraw karnych miały to być m. in. jakieś faktury z sądu. Co ważne, były to akta spraw dawno zakończonych. Nie ma dowodów by ukrywano je specjalnie, na przykład po to by ktoś uniknął kary czy odniósł z tego jakąkolwiek korzyść.

Skąd w ogóle akta sądowe u sędziego w domu? To powszechne zjawisko w naszych sądach. Sędziowie zabierają akta do domu, żeby tam z nimi pracować: czytać, pisać decyzje, postanowienia czy wyroki i ich uzasadnienia. Zarzut przekroczenia uprawnień w tej sprawie wynika stąd, że na wyniesienie akt do domu pani sędzia nie miała zgody przewodniczącego wydziału. A powinna była ją uzyskać.

Obrona zamierza odwołać się do Sądu Najwyższego od postanowienia o uchyleniu immunitetu. Będzie przekonywać, że nie ma dowodów na przestępstwa. Co najwyżej na uchybienie dyscyplinarne. Obrona uważa, że we wrocławskim sadzie była „dorozumiana” zgoda na wynoszenie akt. Czyli każdy wiedział, że tak można robić i nikt o specjalne pozwolenie się nie zwracał. Choć formalnie był taki wymóg. Nie ma też dowodów na ukrywanie akt. A raczej na to, że zabrała do domu i zapomniała je oddać.

Za przekroczenie uprawnień grożą trzy lata więzienia, a za ukrywanie dokumentów dwa lata. Sprawą oleśnickiej sędzi będzie się teraz zajmować Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska