Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Chybicka twarzą reformy służby zdrowia

Hanna Wieczorek
Znikną limity, skrócą się kolejki, każdy pacjent będzie miał elektroniczną kartę, która uniemożliwi zapisywanie się do kilku specjalistów. To założenia reformy służby zdrowia, zapowiadanej przez premiera Donalda Tuska i ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Twarzą tej reformy jest prof. Alicja Chybicka, szefowa wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej oraz senator PO. Profesory Chybicka ramię w ramię w premierem i ministrem zachwalała założenia reformy.

Minister zdrowia przedstawił swoje propozycje. Będzie lepiej?
Propozycje są świetne i absolutnie skoncentrowane na tym, by każdy pacjent - od malutkiego do wiekowego - miał lepiej. I będzie lepiej, pod warunkiem że zostaną one wdrożone. Im prędzej, tym lepiej. Dostajemy dwa pakiety: onkologiczny i kolejkowy. Pierwszy zakłada, że na świadczenia onkologiczne nie będzie limitów.

Czytaj też: Przychodzisz do lekarza, a ten od razu wysyła Cię na test na HIV. To nie żart!

Limity zawsze były Pani zmorą.
Tak, nawet klinika, którą mam zaszczyt kierować, ma niezapłacone 1,4 mln zł za nadwykonania. Otrzymamy te pieniądze. Nie skarżę się, nie mówię tego po to, by o tym pisać, ale te limity dzisiaj w onkologii są. Wróćmy do pakietu. W ciągu dziewięciu tygodni od wystąpienia pierwszych objawów, pacjent ma zostać zdiagnozowany. W onkologii dorosłych to wystarczy na rozpoznanie i odpowiedź, czy to choroba nowotworowa, czy nie. Kolejna nowość to zespoły eksperckie składające się m.in. z onkologa, chemioterapeuty, radioterapeuty, psychologa, fizjoterapeuty... Ten zespół, po rozpoznaniu choroby, ułoży dla danego pacjenta plan.

Pacjent z indywidualnym planem leczenia? Trudno w to uwierzyć.
Każdy pacjent będzie miał swoją zieloną kartę. To w niej będzie zapisany plan leczenia. W tej chwili, jeśli pacjent operowany jest, na przykład, w malutkim ośrodku na oddziale chirurgii, to potem "wisi w powietrzu". Puka do kolejnych drzwi i czeka. Są pacjenci wyczekujący na radioterapię czy chemioterapię 8-9 miesięcy. Podstawą będą zunifikowane programy onkologiczne obowiązujące w całej Polsce w leczeniu konkretnych nowotworów. Choćby nowotworu jelita grubego. Według tych schematów, ale już regionalnie, zespół ekspertów ustawi leczenie chorego i wpisze do zielonej karty, gdzie i kiedy ma się on zgłosić.

Zobacz też: Ile zarabia absolwent Politechniki, a ile Uniwersytetu? Różnica jest spora

Przecież Pani od lat podkreśla, że przestrzega w swojej wrocławskiej klinice europejskich procedur, dawno już opracowanych i opisanych.
Nie mogę tego pojąć, jak onkologia dorosłych może działać na zasadzie: każdy sobie rzepkę skrobie i nie iść jednym, zunifikowanym programem. Przecież Unia Europejska ma spisane programy do wszystkich typów nowotworów. W tych programach zapisano: jakie i kiedy zrobić badania, jakie i kiedy prowadzić leczenie. Taki standard wymusza na leczących prowadzenie prawidłowej terapii. Kiedy go wprowadzimy, każdy chory w Polsce będzie miał jednakowe szanse na uratowanie życia. Onkologia dziecięca w naszym kraju ma wyniki leczenia takie jak Unia Europejska. A onkologia dorosłych....

Każdy ośrodek onkologiczny dla dorosłych ma własne standardy?

Nie. Każdy ośrodek może leczyć, jak chce. I czy europejskie standardy są stosowane, zależy tylko i wyłącznie od ośrodka. To ma się zmienić, podobnie jak prowadzenie chorych po zakończonej terapii. Do tej pory także tutaj panował bałagan. Ten ciężar ma przejąć pierwsza linia - lekarze rodzinni.

Minister Arłukowicz obiecuje zmniejszenie kolejek do lekarzy. To nie wydaje się możliwe.
Jest możliwe. Pakiet ma obejmować, dawno obiecaną, elektroniczną kartę pacjenta. Karta uniemożliwi zapisywanie się do kilku specjalistów tej samej dziedziny w nadziei, że gdzieś uda się trafić na wcześniejszy termin wizyty. System pokaże, gdzie kolejka jest najkrótsza i tam skieruje chorego. Poza tym z kolejek wyeliminowani zostaną pacjenci "stojący" po recepty, bo te wypisywać będzie lekarz rodzinny. Proszę mi wierzyć, wystarczy, że specjalista raz ustawi leczenie chorego. Ja to gwarantuję pediatrom, a to samo mówi prof. Imiela w odniesieniu do internistów.

Trudno mi wyobrazić sobie drastyczne skrócenie kolejek, ale na razie uwierzę Pani na słowo. Tyle tylko, że te wszystkie zmiany muszą słono kosztować. Skąd minister weźmie pieniądze. Od lat słyszymy, że brakuje ich na ochronę zdrowia.

Pieniądze są. Ministerstwo zdrowia wyliczyło, że na opiekę nad chorymi na nowotwory w Polsce wydaje się rocznie
6,3 mld zł. Z tego 2,2 mld zł wydaje się niepotrzebnie. Chorzy, którzy mają radioterapię, delikatną chemioterapię czy prostą diagnostykę są hospitalizowani. A to spokojnie można zrobić w trybie ambulatoryjnym. Nowy system zostanie tak skonstruowany, by to się zmieniło. Szpital jednodniowy to zresztą zbawienie dla chorych. Każdy woli wrócić do domu. Pieniądze więc są.

Minister z pakietami jest jak wróżka - machnie czarodziejską różdżką i od razu znikną problemy?
Tak dobrze nie ma. Problemy będą, podobnie jak zawsze będą niezadowoleni ze zmian. Wiadomo, że w naturze ludzkiej leży chodzenie utartymi szlakami. Zmiany zawsze budą strach i opór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska