Po pierwsze - muzyka Pucciniego. Cudo samo w sobie, a muzycy pod batutą Bassema Akiki wyciągnęli z niej to, co najlepsze. Miód na moje uszy.
Po drugie - śpiew. Miałem szczęście być na piątkowej premierze, na której śpiewali (w większości) znakomici zagraniczni gości. Partię Florii Toski śpiewała Lianna Haroutounian, w roli Maria Cavaradossiego partnerował jej gruziński tenor Giorgi Sturua, a rola barona Scarpii została powierzona Ambrogio Maestriemu, nazywanym ,,największym odkryciem po Pavarottim”. To trio było znakomite.
Na szczęście nie zabrakło naszych, wrocławskich artystów: w roli Cesara Angelottiego wystąpił Jakub Michalski, jako Zakrystian – Jacek Jaskuła, jako Spoletta – Aleksander Zuchowicz, a jako Sciarrone – Andrzej Zborowski. Brawa.
Po trzecie - scenografia i kostiumy. Zaprojektował je Gary McCann (w swoim dorobku ma prace stworzone m.in. dla Opery Wiedeńskiej, Philadelphia Opera, Teatro San Carlo w Neapolu czy Royal Court Theatre w Londynie). Jego dzieła powalają na kolana. I scenografią, i kostiumami przeniósł mnie do Włoch. To było cudowne doznanie.
Uwielbiam operę, choć nie każdy jej rodzaj - np. współczesne opery kompletnie do mnie nie trafiają. Do opery chodzę jako widz. Nie jestem krytykiem, więc mogę Państwu jedynie opisać swoje wrażenia. Spektakl jest dla mnie albo dobry, albo zły. Mogę polecić znajomym, żeby go zobaczyli, lub... żeby nie tracili niepotrzebnie pieniędzy na bilety.
Najnowsza "Tosca" jest dobra. Znakomita. Polecam.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?