Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popatrzmy czasem w niebo

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
Niedziela 4 marca, kilka minut po 21. Wyszedłem na balkon na papierosa. Taka moja "walka" z nałogiem - pal tylko na powietrzu. Spojrzałem w niebo. Wokół Księżyca utworzył się ogromny pierścień. W środku niebo było czarne, na zewnątrz pierścienia też, choć lekko przydymione. Po raz pierwszy w życiu (tak wyszło) zobaczyłem halo.

Zadzwoniłem do przyjaciela, żeby się podzielić. A może już sam dostrzegł?
- Halo, Macieju drogi, czy już widziałeś halo?
- Halooo (Maciej lubi przeciągać samogłoski), cześć! Czy co już widziałem?
- Czy widziałeś halo?
- Nie musisz powtarzać "halo", słyszę cię doskonale. Co miałem widzieć?
Ciekawe, przecież nie robię pauzy przed słowem "halo".
- Chodzi mi o halo, takie zjawisko na niebie…
- To mów tak od razu. Nie, jeszcze nie widziałem.
- Spójrz przez okno w stronę Księżyca.
- A, widzę. E tam, wielkie mi halo…

Mogłem się tego spodziewać. Maciej to przedsiębiorca fundamentalny (taki od fundamentów) i jedyne zjawisko naturalne, które go interesuje, to grawitacja.

A halo na niebie było piękne. Najpierw pomyślałem o… dziurze ozonowej, że tak powinna wyglądać, gdyby można było ją zobaczyć gołym okiem. Potem wyobraziłem sobie wielki statek kosmiczny, który właśnie otworzył podwoje, żeby wchłonąć to wszystko, co znajduje się pod nim i wywieźć gdzieś w odległe galaktyki.

Wziąłem aparat, żeby utrwalić "dla potomności". Próbowałem na wszelkie sposoby, ale na ekraniku w najlepszym razie pojawiła się i cóż, że zaokrąglona, smuga rozproszonego światła. No i plama Księżyca w centralnym punkcie. Taki ze mnie fotograf. W każdym razie, oglądając moje "zdjęcia", nikt mi nie uwierzy, że w niedzielę wieczorem fotografowałem halo nad Wrocławiem.
Przecież jednak ktoś jeszcze musiał halo widzieć.

No, przyjaciel z niedalekich Krzyków ("wielkie mi halo"), ale i córka mieszkająca na Nowym Dworze, do której też zadzwoniłem, oraz brat z okolic placu Grunwaldzkiego, któremu kazałem patrzeć wyżej własnego nosa. Siostra spod Leśnicy, niestety, nie potwierdziła moich obserwacji. U niej halo się nie pojawiło.

Pozostał mi internet. Na portalach gazetowych nic. Zero. Pewnie nikt z dyżurujących nawet czasu nie miał, żeby spojrzeć ponad ekran swojego komputera, nie wspominając o nieboskłonie. Na rozmaitych forach też cisza. Po chwili jednak coś znalazłem. Ktoś podpisany Baloun wysłał w świat komunikat: "Teraz - 21:25 04.03.2012 - wyglądajcie oknami. Halo wokół księżyca nad Wrocławiem". I zdjęcie pierścienia, o ileż lepsze od moich nieudolnych prób. Dzięki Ci Balounie! Nie pozostałem sam w zachwycie nad zjawiskiem, które uczeni tłumaczą "załamaniem i odbiciem promieni Słońca lub Księżyca na kryształach lodu w chmurach cirrostratus lub mgle lodowej".

Zapyta ktoś, o co mi chodzi. Dlaczego rozpisuję się o jakimś, w końcu chwilowym, zjawisku optycznym, zamiast skupić się na sprawach ziemskich (ech, ta grawitacja), które przecież są o niebo (pardon!) ważniejsze. Tyle się dzieje, a ten zadziera nosa i każe patrzeć na firmament. Właśnie, popatrzmy czasem w niebo. Może zobaczymy coś pięknego. Halo, na przykład.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska