9/11
Dla Zygmunta Augusta strzegł Kresów. Dla Iwana Groźnego...
fot. Wikipedia/Domena publiczna

2. Dymitr Wiśniowiecki

Dla Zygmunta Augusta strzegł Kresów. Dla Iwana Groźnego łupił pogranicze tatarsko-tureckie. Dla Olbrachta Łaskiego szykował inwazję na Mołdawię

Jego kniaziowska sława sięgała daleko poza Dzikie Pola. A przecież wśród Wiśniowieckich oryginałów i watażków nie brakowało. Stał się legendą zwłaszcza od czasu, gdy w 1552 r. w odwecie za zniszczenie Bracławia przez chana Dewlet Gireja razem z wojskami innych kresowych zabijaków - Bernarda Pretwicza i Mikołaja Sieniawskiego złupił okolice Oczakowa nad Morzem Czarnym.

Choć do szaleństwa odważny i szczodrze obdarzony fantazją, był jednakże klasycznym warchołem XVI-wiecznej Rzeczypospolitej, gotowym stanąć przy każdym, kto był w stanie mu sowicie zapłacić - dowodzi Władysław A. Serczyk w tomie „Na dalekiej Ukrainie - dzieje kozaczyzny do 1648 roku”. Przewodził wielu wyprawom łupieskim przeciw Tatarom krymskim i Turkom.

Ale dawał też dowody praktycznego myślenia: w latach 1554-1555 ufortyfikował na własne potrzeby Małą Chortycę, dając tym samym początek Siczy Zaporoskiej, która w następnym stuleciu tak bardzo da się we znaki Koronie. Chortycę założono na największej wyspie dnieprzańskiej (długości prawie 13 km i szerokości prawie 3 km). Nie była ona zbyt rozległa i nie odznaczała się piękną architekturą, ale za to była trudna do zdobycia, zwłaszcza że broniły jej wysokie na 14 metrów wały, a także woda oraz nieprzebyte bagna i dnieprowe oczerety.

Poróżniwszy się z królem Zygmuntem II Augustem wstąpił na służbę do cara Iwana IV Groźnego i w jego imieniu łupił pogranicze tatarsko-tureckie. Szybko ukorzył się jednak przed królem i uzyskał przebaczenie w zamian za obietnicę zaprzestania napadów na ziemie tatarskie i tureckie. Mimo to już w 1559 r. zorganizował bardzo udaną wyprawę na Krym i na czele 8 tys. kozaków, czyli niemalże małej armii, odbił jasyr, wziął jeńców i zdobył bogate łupy.

Sławą cieszył się tylko kilka lat. Już w 1560 roku za pieniądze wojewody sieradzkiego Olbrachta Łaskiego zgromadził prywatną, blisko dwutysięczną armię złożoną z najemników i pewnej liczby szlachty kalwińskiej. Miała ona wyruszyć z województwa ruskiego do Mołdawii, jednak Zygmunt August zdecydowanie zakazał mu tej awantury. Ale na swoją zgubę w 1563 r. Bajda znów interweniował na Wołoszczyźnie. Zwabiony podstępem i schwytany przez hospodara Stefana Tomżę, został wysłany razem z towarzyszącym mu Janem Piaseckim, podolskim szlachcicem herbu Zabawa, do Stambułu jako „dar hospodara”, którym chciał zdobyć poparcie sułtana w walkach o tron wołoski. Sulejman kazał obydwóch jeńców zgładzić.

Marcin Bielski opisał w kronice śmierć Wiśniowieckiego i Piaseckiego: „... którzy tam na haku obadwa zawieszeni byli: nad odnogą morską ku Galacie idąc. Piasecki łatwiey skonał, bo lecąc na haku za ud, a głową się na dół obrócił y tak prędko go krew zalała. A Wiśniowiecki za żebro uwiązły tak oczyma obrócił się ku górze, przeto był żyw do trzeciego dnia, aż go Turcy ustrzelali z łuku gdy przeklinał ich Mahometa”.

Wśród Kozaków, w legendach i ukraińskich dumkach, przechował się inny opis śmierci Bajdy: oto sułtan, podziwiając męstwo i sprawność żołnierską Wiśniowieckiego, miał mu zaproponować córkę za żonę, jednak pod warunkiem przejścia Dymitra na islam. Hardy kniaź miał odpowiedzieć sułtanowi: „Twoja doczka choroszaja, twoja wiara proklataja” i nazwać islam „psią wiarą”. Za taką zniewagę sułtan kazał powiesić Bajdę za ziobro poślednie. Wisząc na haku zdołał jeszcze Dymitr wyrwać jednemu ze strażników łuk i przez trzy dni raził z niego Turków, a nawet zranił sułtana. Wtedy Bajdę dobito.

Bajda jest bohaterem jednej z najbardziej znanych ukraińskich pieśni narodowych - „W Carehradi na rynoczku”, przedstawiającą go jako bohatera - obrońcę ziemi rodzinnej, który walczy z turecko-tatarskim uciskiem.


10/11
Tak, Zawisza Czarny, którego znamy jako jagiellońskiego...
fot. Wikipedia/Domena publiczna

1. Zawisza Czarny

Tak, Zawisza Czarny, którego znamy jako jagiellońskiego rycerza bez skazy, także dorabiał sobie na boku. W całej Europie ceniono go bardzo, bardzo wysoko

Swoją karierę średniowiecznego kondotiera Zawisza, urodzony w 1370 r. i najbardziej sławny z polskich rycerzy, zaczął w oddziałach margrabiego Prokopa Luksemburskiego, margrabiego morawskiego, klasycznego feudalnego awanturnika. Ponoć już w 1399 r. razem z Prokopem okupował dobra biskupa ołomunieckiego, za co był zagrożony klątwą kościelną.

Kiedy Prokop wylądował w więzieniu, Zawisza zmienił pracodawcę. Tym razem zaciągnął się na służbę u węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego. „Na Węgry przyciągała ich nie tylko nadzieja na rycerską przygodę, ale przede wszystkim chęć poprawienia statusu majątkowego” - piszą w tomie „Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima” Beata Możejko, Sobiesław Szybkowski i Błażej Śliwiński.

Z kolei Marcin Szymaniak w książce „Fighterzy. Najlepsi polscy wojownicy” dopowiada: „Służąc Zygmuntowi, najsłynniejszy polski rycerz brał udział głównie w bojach ze zbrojną opozycją wspierającą konkurencyjnych kandydatów do węgierskiego tronu. Wciąż się wyróżniał, a Zygmunt hojnie go wynagradzał. Czarnowłosy wojownik (…) otrzymał m.in. prawo do pobierania dochodów z miasteczka Sabinov na Górnych Węgrzech (obecnie Słowacja). Jako sprawdzony najemnik ściągnął na służbę u króla Węgier również swego młodszego brata, Jana Farureja”.

Polski rycerz, walcząc za pieniądze Zygmunta, miał okazję bić się m.in. w Bośni w 1408 r. i z husytami w 1422 r.

W międzyczasie zaliczył bitwę pod Grunwaldem, gdzie tak spodobał się królowi Jagielle, że ten zabrał go w 1412 r. na uroczysty zjazd monarchów w Budzie. Tam Zawisza wystąpił jako uczestnik zorganizowanego przy tej okazji wielkiego turnieju rycerskiego.

Jako uznana europejska sława, Zawisza dał się niekiedy ponosić narodowej fantazji. Legendarny historyk Antoni Prochaska odnotował w swoim opracowaniu o soborze w Konstancji, że 9 maja 1418 r. tamże, w obecności papieża Zawisza dyplomata dumnie oświadczył, że czci króla polskiego będzie bronić „gębą i ręką” i uzyskał tym samym od Marcina V potępienie paszkwilu napisanego przeciw Rzeczypospolitej przez zakonnika dominikańskiego Jana Falkenberga.

Był odważny, ale - jak się okazuje - także próżny. Historycy wspominają bowiem słynną ucztę, jaką Zawisza wydał na ulicy św. Jana w Krakowie dla monarchów biorących udział w uroczystościach zaślubin Władysława Jagiełły i Zofii Holszańskiej w 1424 r. Wzięli w niej udział król rzymski, duński, polski, książęta mazowieccy, śląscy oraz inni dostojnicy. Nowinką w czasie tej uczty były włoskie warzywa, osobliwie kalafior, które Zawisza sprowadził nad Wisłę wcześniej, niż je przywiozła późniejsza polska monarchini - Bona.

W 1428 r. znalazł się w wojsku węgierskiego króla, zmierzającego do walki z Turkami. Historycy dowodzą, że był za swoje czyny suto wynagradzany - głównie złotem, ale też ekwipunkiem rycerskim i szlachetnymi końmi. Właśnie w trakcie antytureckiej wyprawy, konkretnie pod Golubcem w dzisiejszej Serbii, najsłynniejszego polskiego rycerza dosięgła śmierć. Według zachowanej relacji dostał się do tureckiej niewoli, ale dwóch janczarów posprzeczało się o tak cennego jeńca i w czasie kłótni jeden z nich złośliwie odrąbał Zawiszy głowę.

Są jednak i tacy, którzy przyczyny śmierci Zawiszy Czarnego upatrują jednak w nieudolności króla Zygmunta Luksemburskiego jako naczelnego dowódcy tejże wyprawy. Symboliczny pogrzeb Zawiszy odbył się w listopadzie 1428 r. w kościele Franciszkanów w Krakowie.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Zobacz również

Zarobki w policji w 2024 roku. Dokładne stawki - od kursanta do komendanta

Zarobki w policji w 2024 roku. Dokładne stawki - od kursanta do komendanta

Nowa porodówka we wrocławskim szpitalu przechodzi lifting. Będzie nie do poznania!

Nowa porodówka we wrocławskim szpitalu przechodzi lifting. Będzie nie do poznania!

Polecamy

Wypadek tramwaju i samochodu. Torowisko jest zablokowane! Zobaczcie zdjęcia

AKTUALIZACJA
Wypadek tramwaju i samochodu. Torowisko jest zablokowane! Zobaczcie zdjęcia

TOP 15. Najtańsze auta spalinowe na polskim rynku

TOP 15. Najtańsze auta spalinowe na polskim rynku

Zabytkowe tramwaje i autobusy będą jeździć po Wrocławiu. Nie trzeba kupować biletu!

Zabytkowe tramwaje i autobusy będą jeździć po Wrocławiu. Nie trzeba kupować biletu!