Przed sądem stanęło pięć osób – czterech mężczyzn i kobieta: Edyta N., żona Tomasza. Obrona próbowała przekonywać, że nie ma dowodów winy. Że zeznania pokrzywdzonych – którym zabrano ich majątki – są niewiarygodne. Wreszcie, że były to osoby niekoniecznie tak chore, że nie wiedziały jakie dokumenty podpisują. Wyroki sądu pierwszej instancji zapadły w kwietniu ubiegłego roku.
Jeden z wątków tej sprawy to historia Ewy J. właścicieli domu przy wrocławskim Stadionie Olimpijskim. Tomasz N. odsiaduje już czteroletni wyrok za zabranie jej tego domu podstępem. Jeden z zarzutów, w sprawie dziś zakończonej, dotyczy zabrania gotówki z rachunku pani Ewy. Razem z kolegą zabrali schorowanej i niczego nieświadomej kobiecie 790 tys zł. Oskarżony przyprowadził panią Ewę do kancelarii notarialnej najpierw po to żeby zostać jej pełnomocnikiem. Dzięki temu mógł na jej nazwisko założyć konto w banku i w jej imieniu sprzedać dom. Nigdy nie zobaczyła pieniędzy. Szybko zmarła. W czasie gdy przeprowadzano te transakcje była w takim stanie, że nie wiedziała gdzie jest, co robi i jakie dokumenty podpisuje.
TU PRZECZYTASZ o wyroki pierwszej instancji
Inny wątek? Schorowana mieszkanka wrocławskiego Kozanowa przeniesiona do klitki w Oleśnicy. Miała dostać różnicę ale nie dostała. Na dodatek – na jej nazwisko – oskarżeni wzięli sobie telefon komórkowy i podpisali umowę z telewizją satelitarną. Tomasz N. mówił dziś sądowi, że to dla staruszki żeby sobie TV Trwam mogła oglądać. Ale w jej klitce w Oleśnicy nie znaleziono anteny ani dekodera. A staruszka – zwracał uwagę sędzia Pędziwiatr w ślad za oskarżycielem – nie potrafiłaby obsłużyć dekodera i pilota.
Sąd o pół roku obniżył karę dla emerytowanego dzielnicowego. W pierwszej instancji został skazany na 3,5 roku. Ale na korzyść Jerzego N. przemówiła wątpliwość co do kwoty, na jaką została oszukana jedna z jego ofiar. Sąd pierwszej instancji przyjął, że było to 65 tysięcy Sąd Apelacyjny, że 15 tys. I stąd pół roku niższy wyrok. Jerzy N. ma już odsiedziany rok i miesiąc.
Ale zdaniem sądu – to co zrobił były policjant – zasługuje na szczególne potępienie. Był dzielnicowym i znał ludzi starszych, schorowanych, nieporadnych czy pokonanych przez słabości jak alkohol. I z tymi właśnie osobami – wraz z Tomaszem N. - zawierał umowy. Od takich kupował mieszkania czy „zamieniał” tak jak w przypadku staruszki z Kozanowa. - Takie zachowanie wymaga przykładnego napiętnowania – mówił sędzia Pędziwiatr.
Wyrok jest prawomocny. Tymczasem niedługo w sądzie zacznie się proces pani notariusz Dominiki G. To z jej kancelarii korzystał Tomasz N. Oskarżenie zarzuca jej niedopełnienie obowiązków w trzech sprawach m.in. opisanej tu historii staruszki z Kozanowa. Powinna była – utrzymuje oskarżenie – zorientować się, że „klienci” Tomasza N. są w takim stanie psychicznym, że nie mogą świadomie podejmować decyzji o swoim majątku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?