No więc przekazał mi ów pan Sebastian, że oto w Wałbrzychu ktoś postawił 120 tys. złotych na wygraną Polski z Grecją w meczu otwarcia przyszłorocznego Euro. Personalia trzymane są w tajemnicy, w każdym razie wiadomo, że nie znalazł się tam przejazdem sekretarz Kręcina. A czy to się oplaca? - zapytałby ten Żyd z dowcipu.
No nie bardzo. Kurs wynosi 2,25:1, zatem po oddaniu podatku zostaje, jak zapewnia mnie pijarowiec, 237 411 zł. Czyli dużo można stracić, niewiele zyskać. I jaka presja na piłkarzach: muszą gola zdobyć, zagrać futbol na tak. We Wrocławiu z Włochami też pokazali futbol na tak, no bo tak grać nie można.
No więc ja przed laty grałem u bukmacherów podobnie. Np. za tysiaka, by odebrać ledwie dwa z ułamkiem.
A propos. To właśnie żużlowiec Ułamek uratował mi wówczas tyłek i tałzena, stąd pamiętam ten przypadek. Zamierzaliśmy pójść z kolegą Tomkiem grubiej, wszelako jeżdżąc od punktu do punktu, tyle tylko udało się zdążyć wydać (w jednym nie pozwalali zostawiać więcej jak, zdaje się, 200-300 zł). Aż zakład zablokowano. Najwyraźniej jam to z kolegą, nie chwaląc się, sprawił. No i później siedzieliśmy na meczu w Lesznie z pełnymi portkami, bo coś nie mogli przyjezdni - wrocławianie rzecz jasna - postawić pieczątki na wygranej.
W ostatnim biegu dopiero Ułamek to uczynił. Ufff, 44:46. Nie podzieliłem się z nim jednak. Bez przesady - on za jeden punkcik pięć patyków bierze. Dziś kolega mój nie musi już obstawiać, jest bankowcem. A ja zostałem pismakiem, czyli na lodzie. Coś mnie jednak nie kręcą już te kupony, ostatni skreśliłem jakieś 10 lat temu.
Wracając do Greków. W czerwcu zagrają na naszym drogim Stadionie Miejskim, z którego wyprowadzono już na taczkach masę pieniędzy. Naszych. W swojej gazecie czytam, że jakiś pod-wykonawca podkulił ogon, a pod nim pełną walizkę, i do dziś listem gończym go ścigają. To już wiemy. Wiemy też, że dziurę na galerię będzie trzeba czymś wypełnić. Mówią, że np. wodą, kaczuszkami i łabędziami, że stworzy się taki swojski, rustykalny anturaż, że będzie jak w bajce.
I przekonają nas, że dzięki temu właśnie zbiornikowi mamy na Pilczycach niepowtarzalny, specyficzny mikroklimat, pozwalający leczyć wiele paskudnych zwyrodnień (kibolstwo?). Tu Odra, a tu jezioro Solorza. Prawie jak w Mielnie, między Bałtykiem a jeziorem Jamno.
Czytam te stadionowe doniesienia red. Rybaka o uciekających podwykonawcach i myślę sobie, czy nie śledził ich również pewien ksiądz, który na zakładowej wigilii, składając życzenia, zażartował ostatnio tak: "Przede wszystkim zdrowia, a resztę się ukradnie". Ja już wolę te kozackie życzenia: "Jeśli chcesz być szczęśliwy przez jeden dzień, to się upij. Jeśli chcesz być szczęśliwy przez tydzień, to siadaj na koń i ruszaj w step. A jeśli chcesz być szczęśliwy przez całe życie, to bądź zdrów".
Więc bądźcie zdrowi na święta i w ogóle.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?