Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Pierwszy na wsi czy drugi w mieście

Wojciech Koerber
Rostowski do Tuska, na smutno: Wyszło, że Polakom żyje się dobrze. Na co premier: To świetnie, w czym problem? Rostowski: Sondaż robiono w Wielkiej Brytanii. Ha. A u nas? Zdymisjonowany wiceprezydent Wrocławia postraszył, że sytuacja miasta jest dramatyczna. Tak nagle. Chwilę wcześniej twierdził przecież, że pięknie wokół. A dziś woli być barmanem na Zanzibarze, niż w ratuszu pracować. Znaczy, nawijał nam tylko makaron na uszy, bo sam jeszcze frukty z tego czerpał?

Hmm, miałem o nim nie najgorsze zdanie. Nawet ukułem teorię - gdy go szef na pożarcie rzucił - że zyska w oczach ludzi status pokrzywdzonego i będzie jeszcze wygrany. A trefna ta nasza władza i trefne spółki zajmujące się głównie mnożeniem strat.

Dziwicie się? Ja nie. Zwracam uwagę na mechanizm działania. Otóż miasto daje wskazanej firmie kilka baniek, by ta zorganizowała imprezę, a potem partycypowała ewentualnie w pokrywaniu strat. Załóżmy zatem, że dostaje firma pięć milionów, a później każą jej zwrócić dwa. A więc i tak jest trzy do przodu. Na jednej imprezie. Deficytowej! A miasto? Płaci dwa razy.

Najpierw firmie, a później pokrywając straty. Zwykła niegospodarność? Proponuję zmianę strategii - nie dzielmy się pokrywaniem strat przed imprezą, lecz ewentualnymi zyskami po. Jak? Czy w tych spółkach mało pracuje ludzi, że trzeba płacić grubo zewnętrznym firmom? Przecież słyszymy - ustami rzeczników tłumaczących wysokość premii - że to najlepsi z najlepszych. No więc ci najlepsi biorą pieniądze za to tylko, by znaleźć innych najlepszych, którzy za nich wykonają pracę. Za furę miejskich pieniędzy.

Mówią, że to ci najlepsi, niekiedy po zagranicznych studiach. I co z tego, że po zagranicznych? Taka sama zabawa, nawet lepsza, z dala od domu można więcej. Wracają później jako ci lepsi z błękitną krwią, naznaczeni na najwyższe stołki. I każda praca jest dla nich poniżająca. A za klapą goździk.

Przesadzam? Może troszkę. Nie przekonuję, że lepsi byliby ci, co ukończyli sześć klas podstawówki (cztery pierwsze i dwie drugie). Albo ten cwaniak, którego pytają na rozmowie kwalifikacyjnej - skończył pan studia? "Tak, oczywiście, po drugim roku". No ale niech red. Kozioł, Rybak i Torz udowadniają, że media to już nie czwarta władza. Sytuuję je dziś w okolicach pierwszego, drugiego miejsca. Ja mogę tylko przypomnieć wiceprezydentowi pewną mądrość. Otóż lepiej być pierwszym na wsi niż drugim w mieście. Ba! Czasem lepiej być trzecim niż drugim, mieć brąz, nie srebro. Patrz Damian Janikowski. Jest zwycięzcą, bo na igrzyskach ostatnią walkę wygrał. To rywal został z niczym. A gdyby zdobył srebro? To by go ludzie dręczyli po latach pytaniem - a z kim przegrałeś w finale? Tak, czasem lepiej mieć brąz niż srebro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska