Hmm, miałem o nim nie najgorsze zdanie. Nawet ukułem teorię - gdy go szef na pożarcie rzucił - że zyska w oczach ludzi status pokrzywdzonego i będzie jeszcze wygrany. A trefna ta nasza władza i trefne spółki zajmujące się głównie mnożeniem strat.
Dziwicie się? Ja nie. Zwracam uwagę na mechanizm działania. Otóż miasto daje wskazanej firmie kilka baniek, by ta zorganizowała imprezę, a potem partycypowała ewentualnie w pokrywaniu strat. Załóżmy zatem, że dostaje firma pięć milionów, a później każą jej zwrócić dwa. A więc i tak jest trzy do przodu. Na jednej imprezie. Deficytowej! A miasto? Płaci dwa razy.
Najpierw firmie, a później pokrywając straty. Zwykła niegospodarność? Proponuję zmianę strategii - nie dzielmy się pokrywaniem strat przed imprezą, lecz ewentualnymi zyskami po. Jak? Czy w tych spółkach mało pracuje ludzi, że trzeba płacić grubo zewnętrznym firmom? Przecież słyszymy - ustami rzeczników tłumaczących wysokość premii - że to najlepsi z najlepszych. No więc ci najlepsi biorą pieniądze za to tylko, by znaleźć innych najlepszych, którzy za nich wykonają pracę. Za furę miejskich pieniędzy.
Mówią, że to ci najlepsi, niekiedy po zagranicznych studiach. I co z tego, że po zagranicznych? Taka sama zabawa, nawet lepsza, z dala od domu można więcej. Wracają później jako ci lepsi z błękitną krwią, naznaczeni na najwyższe stołki. I każda praca jest dla nich poniżająca. A za klapą goździk.
Przesadzam? Może troszkę. Nie przekonuję, że lepsi byliby ci, co ukończyli sześć klas podstawówki (cztery pierwsze i dwie drugie). Albo ten cwaniak, którego pytają na rozmowie kwalifikacyjnej - skończył pan studia? "Tak, oczywiście, po drugim roku". No ale niech red. Kozioł, Rybak i Torz udowadniają, że media to już nie czwarta władza. Sytuuję je dziś w okolicach pierwszego, drugiego miejsca. Ja mogę tylko przypomnieć wiceprezydentowi pewną mądrość. Otóż lepiej być pierwszym na wsi niż drugim w mieście. Ba! Czasem lepiej być trzecim niż drugim, mieć brąz, nie srebro. Patrz Damian Janikowski. Jest zwycięzcą, bo na igrzyskach ostatnią walkę wygrał. To rywal został z niczym. A gdyby zdobył srebro? To by go ludzie dręczyli po latach pytaniem - a z kim przegrałeś w finale? Tak, czasem lepiej mieć brąz niż srebro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?