Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Hejterzy? PiS ostatnią deską ratunku

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Ludzie złorzeczą, że władza chce nas trzymać w sieci, tzn. inwigilować w internecie. Hej, przecież nic to de facto nie zmienia. Wasi pracodawcy od zawsze mogli czytać wasze mejle, a właściciele facebooka od zawsze mogli zerkać na to, coście w prywatnych wiadomościach wysmarowali.

A więc, powtarzam, nie zmieni się nic poza tym, że od teraz podglądanie stanie się legalne. Za to pisowska władza jawi się jako ostatnia deska ratunku, gdy chodzi o walkę z hejterstwem. Merytoryczna krytyka? Jak najbardziej. Niszczenie drugiego człowieka? Nie! A zatem, miejcie się na baczności, hejterzy.

To prawda, że tysiące samobójstw są pokłosiem hejterstwa, nic jednak nie jest w stanie powstrzymać rozwoju internetu. Z końcem marca przestanie się ukazywać na papierze brytyjski dziennik „The Independent”, do dyspozycji czytelników pozostanie już tylko w wersji elektronicznej.

Mariusz Jędra, wiceprezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, a prywatnie całkiem sympatyczna osoba, też bez klikania nie może żyć. To jedyny człowiek we Wrocławiu, a pewnie i w kraju, który przeczytał cały internet oraz obejrzał wszystkie filmy na youtube. I ostatnio pyta mnie tak: „Dlaczego o 6 rano nie ma jeszcze na waszej stronie świeżych informacji? O pierwszych korkach, awarii windy itd.?”.

Dobre sobie. Jak widać, ludzie są od internetu uzależnieni, chłoną wszystko, nie przepuszczając przez żadne sito. Że te podawane przez nas newsy istotnie mają unikalną wartość, przekonuję się każdorazowo, gdy odchodzę od redakcyjnego komputera „na siku”. Bo gdy wracam za dwie minuty, znów muszę wpisywać hasło odblokowujące ekran. I zmieniać to hasło raz na kilka tygodni. To zresztą znak czasów, człowiek dostaje szału przy kolejnych komunikatach: hasło za krótkie, już było, zajęte, musi mieć minimum jedną dużą literę, jedną cyfrę, nie może zawierać następujących po sobie liczb, daty urodzenia, nie może obrażać władzy... Niezwykle popularny stał się ostatnio mem z uśmiechniętą twarzą ministra Ziobry: „Zapomniałeś hasła do mejla? Ja ci przypomnę”.

A więc hejterstwa, chamstwa i złośliwości nie znoszę. Rowerzystów, którzy mimo absolutnie uprzywilejowanej pozycji we Wrocławiu wciąż blokują ulice i ludzi, którym przeszkadza jeden maraton w roku. Co innego, gdyby biegano w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, wtedy istotnie żyliby w reżimie, każdorazowo przed wyjściem z domu zadając sobie pytanie: jaka dziś niedziela?

Jakie mieliśmy niedawno święto? Dzień Dyplomaty, 10 lutego. Jako że w szpitalu walczy o życie chory Andrzej Iwan, przypomnę anegdotkę z kapitalnej autobiografii byłego reprezentanta kraju i wiślaka. O jego koledze z drużyny, który i na stare lata pozostał strasznym nerwusem. Grał z Iwanem, już hobbystycznie tylko, w niższych ligach regionalnych i przed ważnym meczem Iwan apeluje: „Michał, tylko proszę, nie dostań dzisiaj czerwonej kartki, będą Cię prowokować”. Na co Wróbel: „Nie ma sprawy, Andrzejku, wytrzymam”. I chodził cały spięty, żeby tej kartki nie dostać, powtarzał sobie w głowie, że nie tym razem, aż tu nagle tuż przed meczem sędzia zwraca Wróblowi uwagę: „Proszę włożyć koszulkę w spodenki”. I ten, jakby znienacka zaatakowany, nie wytrzymał: „Już się, k..., ch... nie masz do czego przypier...?”. Dostał czerwoną kartkę przed pierwszym gwizdkiem.

A więc, hejterzy, włóżcie sobie koszulkę w spodenki. Albo gdzieś indziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska